"M jak miłość": Marta rzuci Andrzeja!
Nadzieja Andrzeja (Krystian Wieczorek) na to, że jego małżeństwo z Martą (Dominika Ostałowska) da się jeszcze uratować, pryśnie w jednej chwili, gdy usłyszy, że żona już go nie kocha! Czy wezmą rozwód? Z tym poczekają, aż któreś z nich będzie chciało ułożyć sobie życie.
Propozycję Marty , by razem z Anią (Weronika Wachowska) wybrali się do jej rodziców, Andrzej przyjmie z wielką radością.
- Świetnie, wchodzę w to! - zgodzi się bez wahania w 1236. odcinku "Emki" (emisja w poniedziałek 12 września w TVP1), bo pomyśli, że żona zdecydowała się dać im jeszcze jedną szansę na uratowanie ich związku.
- Wygląda na to, że to koniec separacji - powie Wernerowi (Jacek Kopczyński) i zasugeruje mu, iż przy okazji pobytu w Grabinie mogliby z Martą wpaść do niego i Anny (Tamara Arciuch) na kolację.
Tuż przed wyjazdem na wieś Marta zwierzy się Marysi (Małgorzata Pieńkowska), że zamierza w końcu poinformować Andrzeja, jaką decyzję podjęła w sprawie ich małżeństwa. - Pamiętaj, że zawsze będę cię wspierać - usłyszy od przejętej jej wyznaniem Rogowskiej.
- Dzięki, będzie mi to potrzebne - zakończy rozmowę z siostrą. Barbara (Teresa Lipowska) i Lucjan (Witold Pyrkosz) powitają córkę, zięcia i wnuczkę pysznym obiadem.
- Ładnie wyglądasz, Martusiu, jesteś taka pogodna, więcej się śmiejesz - od razu zauważy seniorka rodu Mostowiaków, zadowolona z odwiedzin Budzyńskich.
- Marta zawsze w Grabinie pięknieje, tak było, jest i będzie - stwierdzi Andrzej, ale Barbara dostrzeże, iż jego słowa nie zrobiły na Marcie żadnego wrażenia.
Od razu przyjdzie jej do głowy, że kryzys, jaki trawił związek jej córki, wcale się nie skończył.
- Idę się przejść do sadu - rzuci Marta w stronę męża, wstając od stołu, a Andrzej potraktuje to jak zaproszenie do wspólnej przechadzki oraz rozmowy. Wyjdzie za nią z nadzieją, że nareszcie szczerze powiedzą sobie, jak widzą swą wspólną przyszłość.
- Po naszej ostatniej rozmowie zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście chcę, żebyś wrócił do domu i do naszego życia - powie Marta, gdy znajdzie się sam na sam z Budzyńskim.
Andrzej zobaczy w jej oczach przygnębienie i wielki smutek.
- Co się dzieje? - zapyta czule, próbując ją objąć.
- Tak mi przykro, przepraszam - usłyszy.
- Ale dlaczego? Ostatnio tak dobrze się dogadywaliśmy... - wyszepcze, próbując ukryć, że jest bardzo poruszony słowami żony.
- Nie mogę udawać, że nic się nie zmieniło, mamy Anię, Łukasza, wciąż jesteśmy rodziną, ale nasza miłość, moja... już się chyba wypaliła - wyzna mu Marta i doda, że choć związek z nim był dla niej czymś bardzo ważnym, to po prostu już go nie kocha!
- Mimo wszystko wciąż wiele nas łączy i nadal jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - zapyta cicho, ale nie doczeka się odpowiedzi.
Andrzejowi, gdy dotrze do niego sens tego, co usłyszał, wyda się, że jego cały świat w jednej chwili legł w gruzach.
- W takim razie, jak ma wyglądać nasze życie, jak to sobie wyobrażasz? - wykrztusi z siebie i wprost zapyta żonę, czy chce rozwodu.
- Z tym możemy poczekać, aż któreś z nas będzie chciało ułożyć sobie życie - stwierdzi Marta.
Godzinę później zdruzgotany Budzyński zjawi się u Adama.
- Nie poddawaj się, walcz o nią! - poradzi mu Werner. - Przecież ją nadal kochasz - doda. Andrzej uzna jednak, że nie ma już u Marty żadnych szans i poprosi przyjaciela, by pozwolił mu nadal mieszkać w jego warszawskim domu. W drodze powrotnej z Grabiny Budzyński powie Marcie, że nie wierzył, iż ich małżeństwo tak się skończy, ale skoro podjęła decyzję o rozstaniu z nim, nie będzie jej tego utrudniał...