M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"M jak miłość": Małgorzata Rożniatowska może zagrać wszystko!

Małgorzata Rożniatowska, czyli Zofia Kisielowa z "M jak miłość", nie kryje, że uważa się za... epizodystkę. - Przyzwyczaiłam się do grania epizodów - mówi i dodaje, że najważniejsze jest dla niej, by rola, w którą ma się wcielić, była ciekawa i charakterystyczna. - Wiem, że nawet z najmniejszej rólki można zrobić perełkę - twierdzi.


Małgorzata Rożniatowska jest jedną z najbardziej lubianych polskich aktorek, choć na liście ról serialowych i filmowych, jakie zagrała w ciągu swej trwającej już ponad 40 lat kariery, trudno znaleźć role pierwszoplanowe. Aktorka cieszy się opinią genialnej... epizodystki, której każde pojawienie się na ekranie na długo pozostaje w pamięci widzów.

- Wiem, że główne role są poza moim zasięgiem. Całe życie byłam epizodystką i przyzwyczaiłam się do tego. Oczywiście, jak każda aktorka marzę o wielkich rolach, ale zawsze byłam kawał baby o tubalnym głosie, a takie raczej nigdy nie są na pierwszym planie... - powiedziała w wywiadzie dla magazynu "Gala".

Reklama

Odtwórczyni roli Kisielowej w "Emce" wiele razy miała zamiar zrezygnować z aktorstwa, ale zawsze, kiedy chciała rzucić swój zawód, dostawała jakąś ciekawą propozycję.

- W szkole teatralnej miałam bardzo mądrych profesorów, którzy powtarzali mi, że - o ile utrzymam się w zawodzie - to moje pięć minut nadejdzie, gdy skończę czterdziestkę. Radzono mi, żebym cierpliwie czekała, aż czas popracuje trochę nad moim wyglądem i nabiorę warunków - mówi.

Małgorzata Rożniatowska nie odrzuca żadnych propozycji, z jakimi zwracają się do niej reżyserzy i producenci. Twierdzi, że może zagrać wszystko.

- Kiedyś w spektaklu w teatrze grałam konia! Z moim głosem nie miałabym też trudności z zagraniem... mężczyzny - żartuje.

Pytana, czy nie jest rozżalona, że jej zawodowe losy potoczyły się nie tak, jak to sobie wyobrażała, gdy jako młoda dziewczyna zdecydowała się zdawać do szkoły teatralnej, twierdzi, że nie czuje żalu, bo na szczęście epizody grała zazwyczaj u znakomitych reżyserów i u boku wspaniałych partnerów.

- Odziedziczyłam po ojcu ogromną pogodę ducha, która pozwala mi przetrwać nawet najcięższe chwile. Wykonuję swój zawód uczciwie. Czy jestem zadowolona? Szczerze powiem, że nie znam aktora, który byłby zawsze zadowolony. Nawet jeśli zagra po kolei trzy główne role, pyta: "A gdzie te siedem kolejnych?" Nigdy nie jesteśmy nasyceni, ciągle chcemy więcej pracować! - mówi.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy