"M jak miłość": Łukasz się buntuje!
Marta co chwila wyjeżdża do Niemiec - i spędza z Łukaszem każdą wolną chwilę. A chłopak w końcu się buntuje.
Po tragicznym wypadku motocyklowym, w którym zginęła Karolina, Łukasz stwierdził, że nie widzi siebie w roli lekarza i zrezygnował ze studiów medycznych.
Chłopak kompletnie się załamał, a żeby odciąć się od swojego dotychczasowego życia rzucił wszystko i wyjechał do Niemiec.
Zdradzamy, że już wkrótce syn Marty wróci do Polski, ale... nie sam! Okaże się, że za granicą Wojciechowski poznał Kamilę, dziewczynę, która namówi go na kolejną, jeszcze odleglejszą podróż...
Wojciechowski przyjedzie do Polski, bo musi pojawić się na uczelni. Ale spotkania z matką będzie wyraźnie unikać... I w końcu o swoich problemach opowie Budzyńskiemu, prosząc o pomoc.
- Matka co dwa tygodnie robi mi naloty... A ostatnio nawet podrzuciła mi Anię. Powiedziała, że to mi dobrze zrobi na głowę, ale... to nie moja głowa szwankuje!
- Uważaj, młody... Uważaj. Stąpasz po cienkim lodzie!
- Przecież nic jej nie powiedziałem! Tobie teraz mówię, bo się, cholera, martwię. Nie wiem, co się dzieje, nie rozumiem, skąd to jej ciągłe zainteresowanie moją osobą... Ale to nie jest normalne, nie uważasz? Przyjeżdża, uzupełnia mi zapasy w lodówce, robi pranie, prasuje ciuchy... Generalnie, traktuje mnie, jakbym był opóźniony w rozwoju! I patrzy na mnie takim wzrokiem, jakbym przegrał już całe swoje życie...
- Na mnie też tak często patrzy - Budzyński, rozbawiony, zerka na chłopaka... A Łukasz, ośmielony, przechodzi w końcu do sedna:
- To wiesz, o czym mówię... I mamy problem. Bo widzisz, poznałem ostatnio fajną dziewczynę...
- OK, nie musisz nic więcej wyjaśniać!
- Wiedziałem, że zrozumiesz... Bardzo mamę kocham, ale już z nią nie wyrabiam! Zrób coś, proszę, zdejmij mi ją jakoś z głowy...
Po rozmowie z Andrzejem, Łukasz odetchnie z ulgą. I będzie miał nadzieję, że kolejny raz spotka się z matką dopiero za kilka miesięcy. Pechowo, Marta wpadnie jednak na syna jeszcze tego samego dnia. I zapowie, że... planuje odwiedzać go częściej.
- Ja się naprawdę zaczynam o ciebie poważnie martwić. Siedzisz tam w tym Berlinie sam jak palec, nie masz żadnych znajomych, przyjaciół... Nas już też zaczynasz unikać... Dziwaczejesz. Ale to również nasza wina, bo zostawiliśmy cię samemu sobie. Uprzedzałam Andrzeja, prosiłam, żeby się zainteresował tym, co się z tobą dzieje, mówiłam, że potrzebujesz naszej pomocy, wsparcia...
A Łukasz... w końcu wybuchnie!
- Nie potrzebuję żadnego wsparcia! Potrzebuję... świętego spokoju! Nie rozumiesz, mamo? Ja się po prostu zaczynam bać... Boję się, że zagłaskasz mnie na śmierć!
Jaki będzie finał? Emisja odcinka numer 1096 już w poniedziałek - lepiej nie przegapić!