"M jak miłość": Łukasz oszuka dwie kobiety!
Paulina Lasota studiowała chemię, lubi rozwiązywać zadania matematyczne, ale jej największą pasją jest aktorstwo. Serca widzów podbiła rolą Cudki w "Koronie królów". Obecnie gra Kasię w "M jak miłość", która przeżywa trudne chwile w relacji z Łukaszem. Przeczytajcie wywiad z aktorką!
Czy pandemia znacząco wpłynęła na twoje życie zawodowe?
- Trudno mi to ocenić, bo w 2019 roku skończyłam szkołę aktorską, dopiero zaczynam i nie mam dużego doświadczenia. Oprócz marca i kwietnia zeszłego roku, gdy obowiązywał całkowity lockdown, co sparaliżowało produkcje filmowe i telewizyjne, cały czas byłam aktywna, a pod koniec maja dołączyłam do obsady "M jak miłość". Gram w spektaklu "Lekko nie będzie" w Gdyńskim Centrum Kultury. Mamy przerwę spowodowaną pandemią; czekamy, aż sytuacja się unormuje i będziemy mogli ponownie wyjść na scenę.
Jak wygląda zderzenie twoich wyobrażeń dotyczących tego zawodu z rzeczywistością?
- Miałam wyobrażenia na temat aktorstwa, ale kreuję świat po swojemu; odnoszę się do tego, co mnie spotyka. Gdy dzieje się coś nie po mojej myśli, oczywiście się denerwuję, frustruję, ale jednocześnie zastanawiam, co zrobić, żeby wynieść z danej sytuacji, co dla mnie dobre. Jeśli czegoś nie dostaję, może po prostu nie jestem na to gotowa. Zrozumiałam to między innymi po premierze filmu "Monument" Jagody Szelc, który uważam za bardzo interesujący. Miałam poczucie, że mogłam dać z siebie więcej, że moja rola mogłaby być bardziej rozbudowana, ale teraz wiem, że tak miało być.
Masz racjonalne podejście do życia.
- Bywam racjonalna, może dlatego że mam trochę ścisły umysł. Lubię rozwiązywać zadania matematyczne i analizować różne problemy, a przez rok studiowałam nawet chemię.
Dlaczego zdecydowałaś się ostatecznie na aktorstwo?
- Aktorstwo bardziej wybrało mnie, niż ja aktorstwo. Owszem, od zawsze jeździłam na konkursy recytatorskie, grałam w przedstawianiach szkolnych. Grałam między innymi Ziemię, Wenus w domu kultury w Lipsku w ramach Przeglądu Twórczości Ekologicznej Ekosong, na apelach szkolnych mówiłam wiersze Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, którego poezję uwielbiam. Od zawsze mnie to interesowało, ale nie zdawałam od razu do szkoły aktorskiej, bo to było dla mnie bardzo odległe, nierealne z perspektywy mojego życia i malutkiej wsi, z której pochodzę. Nie przypuszczałam, że mogę się tam dostać. Może to był brak wiary w siebie?
Do egzaminów podeszłaś rok później?
- Postanowiłam spróbować, żeby potem nie żałować. Powiedziałam sobie, że albo się dostanę za pierwszym razem, co będzie oznaczało, że to jest moja droga, albo więcej nie będę zdawać. Do egzaminów przygotowałam się sama w dwa miesiące. Pani teatrolog poleciła mi książki, z których wybrałam teksty. Uważam, że to najlepsza droga, bo nikt mnie nie ukierunkował, nie weszłam w schematy i nie byłam przesiąknięta czyjąś interpretacją.
Widzowie poznali cię dzięki serialowi "Korona królów".
- Cieszę się, że dostałam rolę Cudki na początku drogi aktorskiej. Nauczyłam się obcowania z kamerą, pierwszy raz zetknęłam się z telewizją, wywiadami, dowiedziałam się, jak funkcjonuje ten świat. Przez te dwa lat bardzo się rozwinęłam i poznałam wspaniałych ludzi. Cieszę się również, że zamknęłam ten etap i że teraz mogę robić inne rzeczy. Gdyby ta przygoda trwała dłużej, mogłaby mnie ograniczyć, może rozleniwić, a wciąż jestem ciekawa życia.
- Gdy skończył się ten projekt, pisałam pracę magisterską i miałam intensywne próby do spektaklu. Potem w moim życiu zawodowym niewiele się działo. To było nowe, ciekawe doświadczenie, bo zawsze dużo pracowałam. Robiłam wiele rzeczy, byłam między innymi kelnerką.
Jak sobie radzisz z chwilami przestoju zawodowego?
- Czytam, oglądam filmy, jeżdżę w rodzinne strony. Bardzo lubię kontakt z naturą, bo dzięki niemu mogę odciąć się od pędu, pobyć sama ze sobą. Od roku praktykuję jogę i TRE, czyli wprowadzanie ciała w drżenia, które uwalniają stres i negatywne emocje. Zastanawiam się, co jeszcze mogłabym robić oprócz aktorstwa. Moim marzeniem jest napisanie książki. Nie boję się przyszłości, nie mogę się jej doczekać!
A jaka przyszłość czeka twoją bohaterkę w "M jak miłość"?
- Na razie Kasię można ocenić głównie z perspektywy relacji z Łukaszem (Jakub Józefowicz - przyp. aut.). Jestem bardzo ciekawa tej postaci; mam nadzieję, że się rozwinie, bo ma potencjał. Moja mama byłaby zadowolona, bo zawsze marzyła, żebym została lekarzem (uśmiech). Nie dopytuje scenarzystów czy producentów, co będzie dalej; spokojnie czekam. Pewne rzeczy przychodzą same.
Myślisz, że Kasia powinna wybaczyć i zaufać Łukaszowi?
- Nie wiem, czy moja bohaterka będzie w stanie wybaczyć Łukaszowi. Wojciechowski jest bardzo pogubiony, wykonuje pewne niezrozumiałe dla niej kroki. Wydaje mi się, że Kasia go kocha, ale mimo to chyba powinna poczekać, aż poukłada swoje życie emocjonalne i będzie gotowy na stabilną relacje. Zobaczymy, może w końcu wykaże się odpowiedzialnością i dojrzałością.
Co jeszcze dzieje się w twoim życiu zawodowym?
- Chodzę na zdjęcia próbne, pojawiają się różne propozycje. Gram dużą rolę w innym serialu, która mnie pochłania. W maju czeka mnie pokaz gali Mozart Night w Warszawskiej Operze Kameralnej. To dla mnie ciekawa zawodowa odmiana. Mam nadzieję, że obostrzenia zostaną poluzowane i będziemy mogli zagrać dla publiczności, bo bardzo za tym tęsknię.
Rozmawiał: Jakub Zajkowski