"M jak miłość": Kochanka czy żona?
Maurycy Popiel, jako serialowy Olek, mocno ostatnio narozrabiał. Czy romans przekreśli szczęście małżeńskie Chodakowskiego? - Wątek ten będzie toczyć się jeszcze długo - zdradza nam aktor.
Postępowanie Olka z "M jak miłość" wobec Madzi (Anna Mucha) nie przysporzy Ci sympatii u widzów...
- Domyślam się, bo ludzie często utożsamiają aktora z graną przez niego postacią. Pamiętam sytuację z Asią Osydą, która kiedyś grała w "Emce" negatywną rolę - znaczna część widowni nie zostawiała na niej suchej nitki. Na szczęście mnie tylko czasem ktoś pogrozi palcem, włos mi jeszcze z głowy nie spadł. (śmiech)
Co się stało Olkowi, że wdał się w romans i skrzywdził rodzinę?
- Mnie też to dziwi, że sprawy tak się potoczyły. Od początku sprawiał wrażenie osoby odpowiedzialnej i wyważonej. Możliwe, że przerosła go sytuacja, nie był do końca przygotowany na adopcję Maćka (Franek Przanowski), a żona nalegała. Tymczasem napatoczyła się Aneta (Ilona Lewandowska), kobieta z inwencją i determinacją. No i stało się. Myślę, że Olek bardzo tego żałuje.
Czy uda mu się odzyskać rodzinę?
- Na pewno postara się, by tak się stało. Sam mam mu za złe zbytni konformizm w tych działaniach - powinien zacząć od definitywnego pozbycia się kochanki, która mąci mu w życiu.
Wkrótce zobaczymy Cię w nowym serialu, tym razem historycznym, "Korona królowej", według scenariusza Ilony Łepkowskiej. Kogo w nim zagrasz?
- Litewskiego bojara, byłego narzeczonego księżniczki Aldony, późniejszej żony Kazimierza Wielkiego, ostatniego Piasta na tronie Polski. Nigdy dotąd nie miałem okazji przenieść się na ekranie w tak odległe czasy, jedynie na scenie, grając Szekspira na studiach!
Jesteś aktorem krakowskiego Teatru "Bagatela". Ale teatr jest Ci bliski także z powodu mamy, aktorki Lidii Bogaczówny.
- Można powiedzieć, że wychowywałem się w teatrze, bo szkoła była nieopodal Teatru Słowackiego, gdzie pracowała mama. W tamtejszym bufecie zwykle odrabiałem lekcje, znałem tu każdy kąt, każdego człowieka. Od dzieciństwa, wraz z braćmi, występowaliśmy na scenie. To moje naturalne środowisko.
Po mamie masz koneksje artystyczne, a po ojcu - arystokratyczne...
- Jedyne wynikające z tego korzyści to fakt, że w czasach szkolnych mogłem poczytać w podręczniku do historii o kilku swoich przodkach. (śmiech) Wielu z nich pełniło ważne funkcje państwowe i polityczne.
Twój pradziadek, Maurycy Zamoyski, był dyplomatą, właścicielem jednego z największych majątków ziemskich przed II wojną. Nie żal?
- Nie, wystarczy mi, że mam po nim ładne imię! (śmiech) A tak na poważnie to żal, że przyszła wojna, minęła wolność i zaszły nieodwracalne zmiany w społeczeństwie, których konsekwencje odczuwamy do dziś. Wszystko to wydarzyło się tak długo przed moimi narodzinami, że mam do tego spory dystans.