"M jak miłość": Kisielowa zostawi męża i... znów zamieszka u Mostowiaków!
Kisielowa (Małgorzata Rożniatowska) ubzdura sobie, że Robert (Krzysztof Tyniec) ugania się za jedną z nowych chórzystek i dlatego nie ma czasu wywiązywać się z obowiązków męża. W końcu nie wytrzyma, zrobi ukochanemu karczemną awanturę i... odejdzie od niego!
W 1485. odcinku "M jak miłość" (emisja we wtorek 14 stycznia o godzinie 20.55 w TVP2) Kisielowa zjawi się w domu Barbary (Teresa Lipowska) i zakomunikuje przyjaciółce, że... wróciła do domu.
- Przyjmiecie mnie z powrotem, prawda? - zapyta Marię (Małgorzata Pieńkowska).
- Ale co się stało? - zainteresuje się Rogowska.
Zofia wyzna Basi, Marysi i Arturowi (Robert Moska), że zdecydowała się odejść od męża, bo nie widzi możliwości, by dalej dzielić z nim życie.
- Wszystko przemyślałam i postanowiłam to zakończyć. Tym razem nieodwołalnie - westchnie Kisielowa.
- Mosty zostały spalone - doda.
Barbara, przerażona perspektywą powrotu Zofii pod jej dach, postanowi przekonać przyjaciółkę, by jednak spróbowała ratować swe małżeństwo.
- I ja, i ty jesteśmy z pokolenia, w którym wszystko się reperowało, naprawiało, a nie wyrzucało do śmieci, żeby kupić nowe. Małżeństwo też da się naprawić. Przy odrobinie dobrej woli - powie.
Maria, widząc, że Kisielowa nie ma zamiaru ustąpić, stwierdzi, że bez mediatora nic się na da załatwić.
- Ta sytuacja wymaga mediacji. Artur bardzo chętnie się jej podejmie - zdecyduje, nie pytając męża o zgodę.
- Artur porozmawia z Robertem jak mężczyzna z mężczyzną - doda.
Zofii nieoczekiwanie spodoba się ten pomysł, więc wyśle Rogowskiego do pubu, gdzie - czego będzie niemal pewna - Żak topi smutki w kieliszku.
- Wszyscy już wiedzą, że Zofia mnie rzuciła? - zdenerwuje się lekko już podchmielony Robert.
- Całe życie się broniłem, zarzekałem, że nigdy się nie ożenię. I dla niej, ja, wolny duch, dałem się zakuć w kajdany. Kajdany miłości, ale zawsze. Ja się chyba do tego nie nadaję. Może to małżeństwo to był pochopny krok? - zacznie się zastanawiać.
- Rzuciła mnie, jak psa... Co mi zostało? Chyba tylko w łeb sobie strzelić - westchnie.
Czy Artur przekona go, by spotkał się z Zofią? Czy Robert zdecyduje się stanąć twarzą w twarz z żoną i błagać ją, żeby nie wyrzucała go ze swego życia i wróciła z nim do leśniczówki?