"M jak miłość": Kinga rusza do boju
W narożniku lewym: spokojna pani psycholog, gospodyni i matka... Kinga Zduńska! W narożniku prawym: słynny prawnik, erudyta i donżuan w todze... Adam Werner! Jak myślicie, kto wygra to starcie?
Problemy zaczną się gdy Piotrek - za namową żony - poprosi szefa o podwyżkę. Werner, walcząc z przeziębieniem, będzie w naprawdę kiepskim humorze... I całą złość wyładuje na Zduńskim.
Coraz bardziej chory, prawnik wyjdzie w końcu z pracy - i na Deszczowej, w domowych pieleszach, sięgnie po syrop z "procentami"... A kuracja zadziała trochę inaczej, niż powinna. Oszołomiony, Werner odwiedzi Kingę - i "pochwali się" jak w biurze potraktował Zduńskiego.
- Chciał mnie naciągnąć na podwyżkę, twój mężulek... Ale ja, kotku, mam węża w kieszeni... Taka karma!
Chwilę później zacznie prawić sąsiadce komplementy:
- Ślicznie wyglądasz w tym sweterku... Śliczna matka karmiąca...
I w finale - pokonany przez chorobę oraz "lekarstwo" - zaśnie niczym dziecko.
A wtedy "kotek" ruszy do akcji! Zirytowana, Kinga zaprowadzi półprzytomnego gościa do sypialni - i zamknie na klucz. A później zabierze się za "charakteryzację"... Przecięte ramiączko, rozmazany makijaż - wystarczy kilka minut i seksowna mama zamieni się w ofiarę napastowania. Chwilę później gospodyni zacznie "demolować" własny salon - jednak na tyle ostrożnie, by meble ocalały...
I w końcu uwolni Wernera z pułapki... Prawnik - po krótkiej drzemce - będzie kompletne zdezorientowany:
- Dlaczego mnie zamknęłaś w waszej sypialni? Co jest? Co, chyba film mi się na chwilę urwał...?
Ale szybko zauważy, że Kinga wygląda odrobinę inaczej...
- Ej, a tobie co się stało?...
A Zduńska odegra rolę godną Oscara!
- A jak myślisz?!... Ty draniu, ty...!!!
Chwilę później dziewczyna zaprowadzi gościa do salonu - i zaprezentuje kolejne "dowody" .
- Proszę... Proszę! To skutki tego, że wpuściłam cię do swojego domu! Nie wiem, czy dzwonić na policję, czy do Piotrka! W pierwszym przypadku pójdziesz siedzieć, w drugim Piotrek cię zabije!
A Werner wpadnie w panikę...
- Boże, ale co ja zrobiłem?
- Napastowałeś mnie!
- Boże, to ten syrop z alkoholem, te tabletki, wszystko razem... To mnie załatwiło... Kinga, błagam cię, wybacz, ja niczego nie pamiętam!
- A ja nie zapomnę tego do końca życia!
Plan Kingi zadziała w stu procentach. I w końcu, Werner spojrzy błagalnie na swoją "ofiarę":
- Powiedz tylko, co mogę zrobić... w tej sytuacji?
A Zduńska od razu to wykorzysta...
- Cóż, ja... Właściwie to nie jestem aż taka pamiętliwa... Jest taka jedna rzecz, którą powinieneś zrobić i to sam z siebie...
- Zrobię wszystko!
Dziewczyna zmusi prawnika, by jednak dał Piotrkowi podwyżkę - a nawet, by go przeprosił. W zamian obiecując, że nie wspomni o "ataku" ani mężowi, ani policji.
Ale odetchnie z ulgą dopiero, gdy sąsiad wróci w końcu do siebie...
- Pójdę się położyć... Jak na jeden dzień dość już zrobiłam!
Czy Werner dotrzyma umowy - i wypłaci Zduńskiemu obiecaną podwyżkę? A jeśli nie... czy Kinga da mu kolejną "nauczkę"?