"M jak miłość": "Już nie żyjesz"! Arek grozi Uli
Arek, po tym, jak Ula złożyła na policji obciążające go zeznania, wybucha wściekłością. I próbuje zmusić dziewczynę, by wzięła całą winę na siebie. Z jakim skutkiem?
Arek czeka na Ulę pod mieszkaniem Anny... I gdy dziewczyna wraca do domu, brutalnie ją atakuje. Siłą wpycha nastolatkę do przedpokoju, zatrzaskuje drzwi i zaczyna Uli grozić.
- Musimy pogadać! A ty ciągle sobie... szkodzisz. Sobie i innym!
Jednak "Mostowiaczka" nie daje się zastraszyć...
- Nie rozumiesz!? Nie mogę odwołać tych cholernych zeznań, bo mają nagrania z monitoringu!
- Jakie nagrania? O czym ty mówisz?!
- O tym, że nad barem była zainstalowana kamera... Na szczęście!
Słysząc o nowych dowodach, chłopak jest wściekły:
- Czekaj, jeszcze cię załatwię... Już nie żyjesz!
I chwilę później wybiega na ulicę. Za to Ula wpada w końcu w panikę... I - przerażona - kolejny raz prosi o pomoc Tomka. Bliska łez, opowiada wujowi o ataku i groźbach Arka...
- A jeśli on albo jego koledzy zrobią mi krzywdę? Boże, jak ja mogłam się w coś takiego wpakować? Skąd miałam wiedzieć, że kolega z grupy zajmuje się dilerką?
A Chodakowski, kilka godzin później, zjawia się w jego mieszkaniu. I stając z chłopakiem twarzą w twarz, rzuca krótko:
- Jestem wujkiem Uli... i jestem też policjantem. Nie mieszam spraw służbowych i prywatnych, ale... Jeśli mnie sprowokujesz, może zrobię wyjątek. Chcę, żebyśmy się dobrze zrozumieli... Jeśli Ulę spotkają jakieś nieprzyjemności, związane z tą sprawą, jeśli przydarzy jej się cokolwiek... winą i tak obciążę ciebie. Rozumiesz?!
Co wydarzy się dalej? Czy Arek zostawi w końcu Ulę w spokoju?