"M jak miłość": Julia Wróblewska planuje emigrację do Ameryki Południowej!
Julia Wróblewska, czyli Zosia z "M jak miłość", zamierza wkrótce na zawsze opuścić Polskę. - Nie chcę żyć w państwie pełnym nienawiści, w którym religia dyktuje prawo i w którym bezrobotni dostają więcej pieniędzy niż ludzie na etacie - napisała w mediach społecznościowych.
Julia Wróblewska opublikowała w mediach społecznościowych zapowiedź udania się na emigrację na drugi koniec świata. 21-letnia gwiazdka "M jak miłość", która jeszcze niedawno nie wiedziała, co chce robić w życiu, dziś jest już pewna, że po obronie licencjatu (studiuje iberystykę) wyjedzie z Polski i będzie szukać szczęścia oraz pracy w innym kraju.
Póki co... kłóci się z ukochanym o destynację!
"Jak skończę (studia licencjackie - przyp. red.), załatwię dokumenty, wybiorę destynację (bo mój chłopak i ja nie zgadzamy się w poglądach co do naszych dwóch wymarzonych, więc chcemy iść na kompromis - jeśli będziemy wciąż razem, a jeśli nie, to celuję w Amerykę Południową), załatwię ubezpieczenie, lokum zamieszkania i porozglądam się za pracą" - napisała w odpowiedzi na zaczepkę jednej z fanek.
"Dziecka w tym kraju wychowywać na pewno nie będę" - dodała.
Julka, która od paru lat walczy z depresją i - jak sama stwierdziła w wywiadzie - z poważnymi zaburzeniami osobowości, bardzo jasno stawia sprawę swego stosunku do tego, co dzieje się w naszym kraju i co sprawia, że ma ochotę uciec jak najdalej stąd...
"Mentalność ludzi... To nie moja bajka" - twierdzi, pytana, co wpłynęło na jej decyzję o emigracji.
"Nie chcę żyć w państwie pełnym nienawiści" - napisała na Instagramie.
Julia Wróblewska nie kryje, że w Polsce czuje się, jakby żyła w klatce.
"Nawet jeśli złotej i karmią mnie owocami - wybieram wolność. Od zawsze byłam wolnym ptakiem" - wyznała i zwróciła się do fanów, by uszanowali jej decyzję i nie krytykowali jej za to, że chce wyjechać z kraju, w którym - to jej słowa - atakowane są mniejszości, a wiara, z którą jako agnostyczka się nie utożsamia, dyktuje jej prawa.
"Moje plany są jak najbardziej realne i czekam tylko, aż skończę szkołę" - stwierdziła.