"M jak miłość": Filip Gurłacz musiał odejść z "Emki"... za karę!
Filip Gurłacz, który przez ponad pół roku wcielał się w aspiranta Roberta Wrońskiego w "M jak miłość", musiał pożegnać się ze swoją rolą. Powód? Nielojalność! 29-letni aktor zaczął bowiem grać w konkurencyjnych serialach, ewidentnie działając na szkodę "Emki".
Kiedy latem ubiegłego roku Filip dostał propozycję dołączenia do obsady nagrodzonego Złotą Telekamerą "Tele Tygodnia" serialu, bardzo się ucieszył. Co prawda w 2014 roku zagrał już w "Emce", ale narkoman Arek, w którego się wtedy wcielił, pojawił się w zaledwie trzech odcinkach. Tym razem jego bohater miał zagościć w sadze rodu Mostowiaków na dłużej.
- Ten projekt jest fenomenem. To chyba zasługa wszystkich ludzi, którzy go tworzą, od tylu lat w niego wierzą i robią wszystko, żeby zaskakiwać i wciągać widzów w coraz to nowe intrygi. Efektem jest najlepsza oglądalność wśród polskich seriali - mówił po pierwszym dniu na planie.
Aspirant Robert Wroński szybko zyskał sympatię widzów. Filip Gurłacz nie chciał jednak ograniczać się tylko do jednej serialowej roli. Przyjął zaproszenie do udziału w "Zakochanych po uszy". Twórcy "Emki" postanowili wybaczyć mu "zdradę", myśląc, że to jednorazowy skok w bok... Nie wiedzieli, że aktor zdecydował się także zagrać w "Echu serca" oraz w "Leśniczówce", która jest emitowana na antenie "Jedynki" w tym samym czasie, co "M jak miłość". To przeważyło szalę goryczy.
Produkcja najpopularniejszego i najchętniej oglądanego przez widzów serialu wyszła ze słusznego jak najbardziej założenia, że fani utożsamiają twarze aktorów z granymi przez nich postaciami. Jeśli więc ktoś pojawia się w kilku wcieleniach jednocześnie, w głowach widzów robi się mętlik a na ekranie - niepotrzebne zamieszanie.
Trzeba przyznać, że nielojalność aktora ewidentnie działa na szkodę serialu, który zatrudnił go jako pierwszy.
Warto mieć na uwadze także fakt, że wcześniej produkujący sagę rodu Mostowiaków Tadeusz Lampka powierzył Filipowi Gurłaczowi jedną z głównych ról w serialu TV Puls "Lekarze na start" oraz epizod w produkowanym dla Polsatu "W rytmie serca".
W tym przypadku nielojalność i niewdzięczność przekroczyły granice dobrego smaku.
Pod koniec ubiegłego roku Filip Gurłacz dowiedział się, że musi odejść... W styczniu zagrał swe ostatnie sceny w ulubionym serialu Polaków i pożegnał się w ekipą.
29-letni aktor nie kryje, że jest - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - pazerny na role.
- Zawód aktora pozwala mi na to, żeby być... każdym, kim marzyłem zostać jako dzieciak i młody chłopak - strażakiem, policjantem, inżynierem - mówi.
Filip Gurłacz, odkąd w 2015 roku ukończył wydział lalkarski białostockiej filii Akademii Teatralnej, praktycznie nie schodzi z planów seriali i filmów. Tylko w ciągu dwóch ostatnich lat zagrał w dziesięciu serialach - "M jak miłość", Za marzenia", "Wojenne dziewczyny", "Lekarze na start", "W rytmie serca", "Leśniczówka", "Komisarz Alex", "1983", "Zakochani po uszy" i "Echo serca"!
W roli Roberta Wrońskiego po raz ostatni zobaczymy go w 1441. odcinku "Emki" (emisja w TVP2 we wtorek 30 kwietnia o godzinie 20.55). Policjant, którego grał przez kilka miesięcy, zostanie brutalnie zamordowany...