"M jak miłość": Cień przeszłości
Bartek po wyjściu z więzienia zaczął nowe życie… Ale wciąż płaci za dawne błędy – a wraz z nim także Ula.
W kolejny poniedziałek do siedliska przyjadą dwaj "znajomi" Lisieckiego z czasów, gdy pracował dla gangu. I spróbują zmusić chłopaka, by... pomógł im w kradzieży! A konkretnie: by wpuścił ich na teren hurtowni. Bartek odmówi i to ostro: - Nie... Nie ma takiej opcji! Nie dam się w to wkręcić!
Jego "koledzy" tak łatwo jednak się nie poddadzą.
- Ale wiesz, że kumplom się nie odmawia?
- Już tam nie pracuję. Macie nieaktualne dane!
- Zobacz, a nam powiedzieli, że jak najbardziej pracujesz, tylko wziąłeś wolny dzień...
- Powiedziałem: nie!
Bandyci w końcu odjadą, ale wcześniej uprzedzą Bartka, by o ich planach nikomu nie mówił.
- Tylko morda w kubeł!(...) Chyba nie chcesz, żeby rodzinka zapłaciła za twoją głupotę?
A Lisiecki wpadnie w panikę... Chłopak spróbuje namówić Ulę, by na jakiś czas oboje "zniknęli" z siedliska, ale Mostowiakówna się na to nie zgodzi.
- W środku sezonu wyjazd na miesiąc, dwa? Żartujesz?
A Bartek nie będzie w stanie wyznać jej prawdy...
- Po prostu chciałbym na chwilę... stąd uciec. Tylko z tobą. Przecież mówiłaś, że czasem ci się w siedlisku nudzi... Że masz dość tego miejsca, ludzi...
- Okay, dawaj! Chcę wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi.
- Tylko o wyjazd, o nic więcej!
- Nie wierzę!
Tymczasem bandyci na nowo zaczną chłopakowi grozić. Jeden ze "znajomych" wyśle Lisieckiemu sms ze zdjęciem Uli - dowód na to, że jest śledzona - i sekundę później do Bartka zadzwoni.
- Chcemy tylko, żebyś nas wpuścił do środka, a potem damy ci spokój...
A chłopak w końcu złamie się i tuż przed ślubem Rogowskich wymknie się do hurtowni...
- Dzwonili z pracy, muszę tam wpaść na chwilę, sorry...