M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 392171
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"M jak miłość": Barbara Wypych marzyła o karierze śpiewaczki operowej

Barbara Wypych, czyli Sonia Krawczyk z "M jak miłość", nie kryje, że - zanim zdecydowała się zostać aktorką - marzyła o karierze śpiewaczki operowej. Zazdrościła dziewczynom śpiewającym w kościelnym chórze... - Też tak chciałam - wyznała w wywiadzie.

Barbara Wypych to jedna z najzdolniejszych polskich aktorek młodego pokolenia. Jeszcze jako studentka okrzyknięta została mianem  najbardziej elektryzującej aktorki 33. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi i nagrodzona Grand Prix za wybitną osobowość sceniczną.

Rok przed ukończeniem studiów dostała kilka propozycji etatów od dyrektorów teatrów z całej Polski...

Przez pewien czas współpracowała z poznańskim Teatrem Nowym, od 2016 roku należy do zespołu Teatru Współczesnego w Warszawie, na scenie którego podziwiać można ją w spektaklach "Psie serce" i "Bucharest Calling", a niedawno Krystyna Janda zaprosiła ją do udziału w farsie "Pomoc domowa" w stołecznym Och-Teatrze.

Reklama

Odtwórczyni roli policjantki Soni Krawczyk w "Emce" przyznała w jednym z wywiadów, że to, kim teraz jest, zawdzięcza w dużej mierze... zakonnicom ze scholi parafialnej w jej rodzinnym Kaliszu.

- Chodziły tam moje sąsiadki, które pięknie śpiewały w kościele. Też tak chciałam... Siostra zakonna powiedziała rodzicom, że powinni mnie zapisać do szkoły muzycznej. Uważam, że to był świetny ruch - wspomina.

Po skończeniu szkoły muzycznej pierwszego stopnia w klasie fortepian Barbara Wypych postanowiła zdawać do klasy śpiewu operowego, bo marzyła, by w przyszłości zostać śpiewaczką. Niestety, nie dostała się...

- Osoby z mojego otoczenia mówiły mi często, że muszę zostać aktorką. Wzięłam udział w jednym, potem drugim konkursie recytatorskim, gdzie odnosiłam sukcesy, a w klasie maturalnej zaczęłam chodzić na zajęcia teatralne - mówi.

Po maturze Barbara Wypych zdecydowała się zdawać do Akademii Teatralnej w Warszawie, ale nie udało się jej zdobyć wymarzonego indeksu. Na jej talencie nie poznała się też komisja egzaminacyjna przesłuchująca kandydatów na studentów krakowskiej szkoły teatralnej... Dopiero po egzaminach do łódzkiej filmówki zobaczyła swoje nazwisko na liście przyjętych.

- Myślałam, że to niemożliwe, że się dostanę. Wyluzowałam się i to przyniosło efekty. Teraz robię wszystko, żeby moje nazwisko było solidną marką i dobrze się kojarzyło - twierdzi.

 


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy