"M jak miłość": Barbara Kurdej-Szatan znów będzie mamą, ale... jeszcze nie teraz
Barbara Kurdej-Szatan, czyli Joanna z "M jak miłość", uważa, że idealnym modelem rodziny jest 2+2. Aktorka, której kariera nabrała w 2014 roku oszałamiającego tempa, planuje po raz drugi zostać mamą. - Ale jeszcze nie teraz - mówi.
Kiedy trzy lata temu na świat przyszła Hania Szatan, jej mama - Barbara Kurdej-Szatan - znana była przede wszystkim jako roześmiana blondynka z serii reklam jednej z sieci komórkowych. Dziś, dzięki rolom w serialu "M jak miłość" i filmie "Dzień dobry, kocham cię", jest jedną z najpopularniejszych polskich gwiazd. Choć kariera jest dla aktorki ważna, nie ją jednak Basia stawia na pierwszym miejscu.
- Najważniejsza jest rodzina i szczęście, jakim kobieta może cieszyć się tylko wtedy, gdy jest mamą - mówi.
Barbara Kurdej-Szatan nie kryje, że jej 3-letnia córeczka kiedyś na pewno przestanie być jedynaczką. Serialowa Joanna z "Emki" marzy o drugim dziecku, ale z decyzją o powiększeniu rodziny chciałaby jeszcze trochę poczekać.
- Chcę mieć więcej dzieci, a na pewno jeszcze jedno. Zarówno ja, jak i mój mąż mamy siostry, rodzina typu 2+2 wydaje się nam bardzo fajna. Więc drugie dziecko tak, ale jeszcze nie teraz. Niech Hania trochę podrośnie - powiedziała niedawno w wywiadzie dla tygodnika "Dobry Tydzień", zadając tym samym kłam plotkom, że jest w ciąży, które pojawiły się, gdy wyznała, że jest zmuszona zrezygnować z udziału w 3. edycji polsatowskiego "Tańca z gwiazdami", choć bardzo chciała w nim wystąpić.
Okazało się, że Barbara Kurdej-Szatan - wciąż związana z umową z firmą telekomunikacyjną, której jest twarzą i dzięki reklamom której stała się najpopularniejszą polską blondynką - nie może po prostu tańczyć w programie sponsorowanym przez operatora innej sieci komórkowej. Pogłoski o tym, że zrezygnowała z propozycji producentów show "Dancing with the Stars", bo spodziewa się dziecka, to spekulacje nie mające nic wspólnego z prawdą.
Barbara Kurdej-Szatan nie wyklucza, że wkrótce znów zostanie mamą, ale na razie żartuje, że nic jej nie wiadomo, by była w błogosławionym stanie.