Korzystam z każdej chwili
Maja Bohosiewicz z natury jest wrażliwa i wszystko ją wzrusza, ale jej największą wadą jest... silny charakter. - Czasami zachowuję się jak despota - śmieje się.
Dlaczego nie wybrała Pani szkoły teatralnej?
- Szkoła teatralna nie wybrała mnie, więc postanowiłam, że czas zacząć realizować plan B. Okazał się on strzałem w dziesiątkę. Rozpoczęłam właśnie studia na wydziale reżyserii.
Ewelina, Pani bohaterka z "M jak miłość" nie jest niewiniątkiem.
- Granie tej złej nie jest dla mnie nowością. Przez to, że jestem postrzegana jako mocny charakter, obsadzają mnie po tzw. warunkach, ale mi to nie przeszkadza. Ewelina nie jest bezbarwna i mam dużo fajnych rzeczy do grania, a nie tylko przysłowiowe "mieszanie herbaty".
Zawsze wiązała Pani swoją przyszłość z aktorstwem?
- Nie... Miałam epizod w życiu, kiedy byłam przekonana, że chcę zajmować się lichwą (śmiech). Ktoś mi wytłumaczył, że to nielegalne i wróciłam do aktorstwa.
Nie denerwują Pani porównania do siostry, Soni Bohosiewicz?
- Oby całe życie porównywali mnie do tak zdolnych ludzi!
Znane nazwisko pomaga, czy przeszkadza?
- Chyba raczej pomaga. Nazwisko jest jak firma, a za nazwą idzie rodzaj renomy, której jestem jednym z współwłaścicieli. Nie chcę się grzać w ciepełku sławy siostry, ale staram się do tej firmy jak najwięcej dobrego dołożyć.
Co poza aktorstwem jest Pani pasją?
- Nurkowanie! Jakiś czas temu na wakacjach razem z Sonią połknęłyśmy bakcyla.
To droga pasja...
- Większość rzeczy się wypożycza. Poza tym na co wydawać pieniądze, jak nie na swoje pasje? Ja korzystam z chwili i jeśli tylko mam wolny czas, to wyjeżdżam nurkować.
Rozmawiała Joanna Rutkowska