M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393118
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Głodowe" emerytury gwiazd

W Polsce temat emerytur pojawia się prawie codziennie. Od lat budzi duże kontrowersje. Swoje trzy grosze dorzucają również gwiazdy. Okazuje się, że chociaż mogą liczyć na ogromne gaże za występy, to ich emerytury nie należą do największych.

Artyści nie lubią rozmawiać o swoich zarobkach, za to o emeryturach chętnie opowiadają w mediach. Legendarni aktorzy i muzycy z rozżaleniem opowiadają o "groszach", które dostają od ZUS-u. Mimo wyższych zarobków, w przeszłości najczęściej płacili dużo niższe składki do ZUS-u. Efektem są niskie emerytury.

Dawniej często pracowali na tzw. "umowach śmieciowych", z których składki emerytalne nie były odprowadzane. W PRL-u na ten temat nie mówiono, a składki roczne były minimalne. Obecnie są wyższe niż dawniej, ale część artystów po prostu ich nie opłaca. 

Reklama

Większość z nich pracuje jako wolni strzelcy. Na etat mogą liczyć aktorzy zatrudnieni w teatrach. 

Aby nie martwić się niską emeryturą, mogą założyć własną działalność gospodarczą albo zgłosić się do Komisji Zaopatrzenia Emerytalnego Twórców przy Ministerstwie Kultury.

W 2018 roku Teresa Lipowska szczerze opowiedziała o swoich finansach. - Mam 2200 złotych emerytury. Uważam, że to jest taka średnia emerytura, bo bywają gorsze. To jest tylko i wyłącznie z gaży, czyli z części w teatrze, a nie od żadnych dodatków, filmów czy koncertów. Kiedy poszłam na emeryturę, a namówili mnie, żebym poszła wcześniej, bo będę sobie dorabiała ewentualnie przedstawieniami, a się na to zgodziłam, mając 55 lat, to wtedy ten portfelik był bardzo cieniutki - zwierzyła się portalowi "Plejada.pl".  

Aktorka nadal może aktywnie pracować. Od 20 lat ma zapewnione miejsce w obsadzie "M jak miłość".  - Gdybym nie miała takiego wielkiego szczęścia, a w moim wieku to jest wyjątkowe szczęście, że trafiłam na serial, który mi, że tak powiem, uzupełnia tę emeryturę co miesiąc, i mogę sobie pozwolić na parę rzeczy, to byłoby bardzo cieniutko - mówiła w rozmowie.

Na niską emeryturę kilkukrotnie narzekała Maryla Rodowicz. Niezapomniana ciocia Ula z "Rodziny zastępczej" podobno może liczyć na 1400 zł. W ubiegłym roku otwarcie przyznała, że w PRL-u się o tym nie mówiło. 

- Większość ludzi ma taką emeryturę. W latach 70. i 80. nikt nie myślał o emeryturze, nie zadbaliśmy o to, że trzeba płacić jakieś składki - mówiła piosenkarka. 

- Polacy nie byli świadomi, jak się zabezpieczać. W tej chwili jest większa świadomość. Są fundusze, akcje, obligacje. Są większe możliwości i można pomyśleć o swojej przyszłości, o zabezpieczeniu się - podsumowała Rodowicz.

Internauci chętnie komentują każde doniesienia o problemach finansowych gwiazd. Zdania mają podzielone. "Chciałbym zarządzać takim majątkiem jak oni i wtedy emerytura może być taka", "A lokaty w bankach trzeba doliczyć i jest dobrze z głodu nie umrą. Wyszaleli się i teraz czas na spokojne życie. No, chyba że nie zadbali o swoją przyszłość jak byli przy kasie , ale to już inna piosenka",  "Jeżeli ktoś płaci minimalną składkę emerytalną, nie dziwmy się że emeryturę też ma minimalną. W ten sposób podchodzi od dawna wiele osób mających prywatny interes, bo w ten sposób może zaoszczędzić na swoje konto zamiast do ZUS. Czy to jest dobre, niech każdy sam oceni", "Jeżeli to prawda to współczuję. Życzę im dużo więcej, bo sobie na to zasłużyli", "To mają tyle co ja po 37 latach uczciwej i wcale nie lekkiej pracy. Nasze dobra /domy, samochody, wakacje/ tylko się różnią" piszą w komentarzach. 

Temat problemów z gwiazdorskimi emeryturami poruszyła również sama Grażyna Szapołowska. Według aktorki problem polega na złym zabezpieczeniu praw autorskich. - Ja się nie wypowiadam na temat tego kraju już w ogóle. Artyści nie mają zabezpieczonych praw autorskich w stosunku do Francuzów i to jest problem. Nie ma chronionej własności intelektualnej ani praw autorskich. Tego nie ma, nie było i nikt o to nie walczy. Tak samo, jak o swoje prawa nie walczą aktorzy filmowi, bo nie zawiązał się żaden związek, który by bronił tych praw, a emerytury to jest sprawa względna - wyznała "Plejadzie".

Inaczej na tę sprawę patrzyła niezapomniana Zofia Czerwińska. Widzowie pokochali ją za ogromne poczucie humoru, dystans i pozytywne podejście do życia. 

- Żadna z osób, które dziś narzekają na wysokość swojej emerytury, nie napisała, ile w rzeczywistości zapłaciła składek przez te 40 czy 50 lat pracy. A przecież, aby wyciągnąć coś z systemu, trzeba najpierw coś tam wpłacić. Ja na przykład jeszcze za komuny płaciłam wysokie składki. Dziś mam wysoką emeryturę. Wystarczającą zarówno dla mnie, jak i nawet dla mojego psa - powiedziała w rozmowie z portalem "NaTemat".

Na niewielkie emerytury narzekają nie tylko aktorzy. Muzycy również dorzucają swoje trzy grosze. Ryszard Rynkowski dostaje 1160 zł. Według doniesień tabloidów Rudi Schubert otrzymuje 1200 zł emerytury. - Od czasu do czasu będę wciąż grał i pokazywał się publicznie, bo ta moja kwota to jest żenada. Artyści nie mają żadnych emerytur - żalił się w "Fakcie". 

- To przestroga, dla wszystkich, którzy wpłacają jedynie minimalne składki do ZUS. Na przykład samozatrudnionych przedsiębiorców. Dziś korzystają z przywileju niskich składek, liczonych od 60 proc. średniego wynagrodzenia. Ale odpowiednio niska będzie w przyszłości ich emerytura - komentował emerytury gwiazd dla WP Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS. 

Na szczęście, w przeciwieństwie do większości polskich emerytów, popularni gwiazdorzy mają o wiele lepsze możliwości pozyskania dodatkowego zarobku. Przede wszystkim mogą liczyć na odłożone pieniądze. Do tego dochodzą duże gaże za występy w serialach, reklamach czy za prowadzenie imprez. Nic dziwnego, że część z nich nie rezygnuje z pracy i nadal są obecni w show-biznesie. 


swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy