Czterdzieści lat minęło
Małgorzata Kożuchowska kończy dziś 40 lat! Przeczytaj, kim chciała zostać w dzieciństwie i dlaczego nigdy nie myślała o zrobieniu kariery w Hollywood?
Najważniejsze role serialowe:
- Przede wszystkim Hanka Mostowiak w "M jak miłość", z której ostatnio zrezygnowała po 11 latach pracy na planie sagi rodu Mostowiaków. To dzięki Hance M. nauczyła się płakać bez wspomagaczy. Zresztą granie tej postaci wymagało od niej jeszcze wielu innych nietypowych umiejętności.
- Choćby jazdy traktorem - wylicza. - Było śmiesznie i potwornie trzęsło, ale w sumie fajne wrażenie. Poza tym rodziłam. W domu, z mężem, więc to też było nietypowe zadanie. Nawet chodziłam w ciąży przez dziewięć miesięcy! Mam dwoje dzieci, w tym jedno adoptowane.
Aktualnie związana jest z serialem "Rodzinka.pl", gdzie wciela się w postać Natalii Boskiej - wkrótce rozpoczną się zdjęcia do kolejnej transzy tej produkcji. W swoim dorobku ma ponadto role w serialach takich jak: "Nowa" (inspektor Paulina Barska), "Duch w dom" (Grażyna), "Kryminalni" (Natalia Orłowska), "Siostry" (Alina), "Teraz albo nigdy" (Katarzyna Marczak), "Tylko miłość" (Maja Kryńska) czy "Niania" (Nicole).
- Kiedyś byłam bardzo skupiona na pracy, chciałam robić jak najwięcej, grać, grać i grać - twierdzi.
- Teraz podchodzę do wielu rzeczy z rezerwą, z większą rozwagą wybieram na przykład propozycje zawodowe. Nie muszę robić wszystkiego, chcę wybierać to, co dla mnie najcenniejsze, najciekawsze, co przyniesie mi satysfakcję. Mądrość to umiejętność dokonywania wyborów, odróżniania rzeczy błahych od ważnych, zbędnych od potrzebnych. Wierzę, że wszystko, co w życiu najpiękniejsze i najciekawsze, wciąż jest przede mną i że będę umiała mądrze przeżyć każdy kolejny dzień, miesiąc i rok.
Chciała być:
- Jako mała dziewczynka marzyła o zawodzie dziennikarki. Będąc aktorką co najmniej kilkakrotnie udało jej się spełnić to marzenie. Dziennikarkę zagrała m. in. w "Kilerze" Juliusza Machulskiego, od którego tak naprawdę zaczęła się jej kariera. Dziś twierdzi, że gdyby nie była aktorką, zostałaby... lekarzem.
Motto życiowe:
- "Nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe". Jest przekonana, że dobro, które tworzymy i wysyłamy do ludzi, kiedyś do nas powróci. A jeśli walczymy nieczysto, to ktoś - prędzej czy później - uderzy nas w taki sam sposób.
Dom rodzinny :
- Wychowała się w szczęśliwej rodzinie w Toruniu. Ma wspaniałych rodziców i dwie fantastyczne młodsze siostry.
- Kocham swój rodzinny dom, jego atmosferę, krzątaninę mamy, wspólne biesiadowanie i rozmowy do późnych godzin nocnych - podkreśla aktorka.
- Wiem, ze trzeba włożyć wiele pracy i serca w zbudowanie takiej rodziny, ale warto! Rodzina... To dla mnie jedyny prawdziwy azyl. Kiedy patrzę na swoich rodziców, wiem, że szczęście naprawdę istnieje.
Mistrzowie:
- Nie ma jednej takiej osoby, którą mogłaby wskazać jako wzór absolutny we wszystkim, co robi. Szanuje i podziwia wielu ludzi, przygląda się pracy wielu aktorów, ale nie ma swojego "guru". Prywatnie moralnym ideałem był dla niej papież Jan Paweł II. Wzorami niezmiennie pozostają dla niej mama i ojciec.
- Kiedy muszę podjąć ważną decyzję, konsultuję się z najbliższymi mi osobami, czasem dzwonię do przyjaciół aktorów czy reżyserów - wyznała Małgorzata Kożuchowska.
Znajomość języków obcych:
- Biegle włada angielskim. Dzięki temu przez dwa miesiące mogła grać na deskach teatru w Dublinie. Wzięła udział w międzynarodowej produkcji pt. "Living&Dying" u boku Michaela Madsena. Zdjęcia były kręcone w Dallas. Jednak jej celem nigdy nie była kariera w Hollywood. Powód?
- Jestem realistką - twierdzi. - W związku z czym wyjątkowo trzeźwo patrzę na świat.
Hobby:
- Lubi podróżować i odkrywać nowe miejsca, najchętniej te najbardziej zaskakujące i odległe.. Była już m.in. w Moskwie, Kuala Lumpur, Trynidadzie, Hawanie. Pływała z delfinami, skakała ze spadochronem, tuliła w ramionach legwana i paliła kubańskie cygara. Uważa jednak, że podróż życia wciąż jeszcze przed nią.
Sport:
- Jeśli ktoś ją pyta, czy gra w tenisa, odpowiada: "Gram to za dużo powiedziane, ale piłeczkę odbić potrafię". Tak samo jest z jazdą konną i z jazdą na nartach.
Dieta-cud:
- Małgosia nie liczy kalorii. Figurę modelki zawdzięcza... nerwom i stresom, jakie na co dzień towarzyszą jej pracy.
Wizerunek:
- Powiada, że nie ma filozofii dotyczącej kreowania swojego wizerunku. Twierdzi, że zachowuje się tak, jak się czuje i niczego nowego nie wymyśla. Nosi ciuchy, które jej się podobają i czesze się tak, jak lubi.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem osobą publiczną i w związku z tym na pewne rzeczy nie mogę sobie pozwolić - wyznała. - Uważam, że specjalne okazje wymagają właściwej oprawy. To kwestia wychowania, jakie wyniosłam z domu. Ale nie wydaję fortuny na ciuchy. Lubię sama pokombinować i wymyślić dla siebie jakiś strój. Moja mama świetnie szyje, dlatego nawet w najbardziej siermiężnych czasach nie wyglądałam tak, jak wszystkie koleżanki. Na co dzień noszę rzeczy, które mi się podobają. Najczęściej kupuję je za granicą w czasie wakacji, kiedy mam czas na to, by poszwendać się po sklepach. Na większe wyjścia ubierają mnie szalenie utalentowani polscy projektanci, którzy robią naprawdę piękne i oryginalne rzeczy. Każdy z nich ma swój osobny, niepowtarzalny styl. Lubię kreacje Gosi Krzemień, Gosi Baczyńskiej, Macieja Zienia, Dawida Wolińskiego.
Uroda:
- Należy do najbardziej zadbanych polskich aktorek. Średnio raz w miesiącu odwiedza stylistkę fryzur Jagę Hupało. I pewnie dlatego nikt nie widział jej z odrostami na głowie. Przywiązuje szczególną wagę do pielęgnacji włosów. Wszystkie profesjonalne specyfiki kupuje u Jagi. Stara się używać dobrych produktów, tym bardziej że lakiery i tapiry, które stosuje w pracy, niszczą włosy. Przekonała się, że dobre szampony i odżywki sprawiają, że zyskują one zdrowszy wygląd. W makijażu także stawia na pielęgnację.
- Mam zawód, jaki mam, wobec czego całymi godzinami gram w bardzo grubych podkładach i makijażystki od rana do wieczora nakładają mi pokaźne warstwy pudru - nie kryje. - Jeśli więc nie muszę się malować, to tego nie robię. Na próby na przykład chodzę bez makijażu. Kremy, oczywiście inny na dzień, a inny na noc, maseczki, specyfiki pod oczy - to podstawa mojej pielęgnacji. Od czasu do czasu stosuję też jakieś serum. Na mój prywatny makijaż składa się delikatny podkład, troszkę pudru i ewentualnie zrobione rzęsy. Mam słabość do błyszczyków do ust, bo też mają właściwości odżywcze.
Życie uczuciowe i prywatne:
- Jej mężem jest dziennikarz Bartłomiej Wróblewski. Wcześniej cztery lata spędziła u boku wziętego fotografa Marka Straszewskiego. Była też związana z aktorami Marcinem Dorocińskim i Andrzejem Zielińskim.
- Miłość jest dla człowieka tym, czym silnik dla samochodu - uważa Małgorzata Kożuchowska. - Bez miłości nie umielibyśmy żyć, pracować, śmiać się i płakać. Potrzebujemy jej jak powietrza i jedzenia. Miłość powoduje, że stajemy się piękniejsi i mądrzejsi, lepsi i bardziej wrażliwi na to, co nas otacza. To najpiękniejsze uczucie na świecie, które kieruje całym naszym życiem, "napędza" je i pozwala nie bać się niczego. Jeśli jest się kochanym, nic innego się nie liczy. Nawet upływający nieubłaganie czas. Ludzie nie znający miłości starzeją się o wiele szybciej od tych kochanych, stają się zgorzkniali, złośliwi, źli. Kiedy widzimy pogodnego, życzliwego i uśmiechniętego człowieka, wiemy, po prostu wiemy, że w jego życiu miłość odgrywa dużą rolę. Na prawdziwą, wielką miłość czeka się czasem bardzo długo, więc kiedy przyjdzie, trzeba ją pielęgnować i chronić. Na szczęście ja już znalazłam swoją miłość.
- Lubię mężczyzn zdecydowanych - wyznała popularna aktorka. - Mam duże problemy z podejmowaniem decyzji, więc podziwiam facetów, którzy dobrze wiedzą, czego chcą. W mężczyznach najbardziej cenię inteligencję, odpowiedzialność i lojalność. Nie znoszę zakłamanych dupków, konformistów i pantoflarzy. Uwielbiam natomiast facetów, którzy potrafią zaskakiwać niekonwencjonalnymi pomysłami i którzy dużo bardziej od własnego konta w banku cenią swoją fantazję. Mam oczywiście słabość do przystojnych mężczyzn, ale nade wszystko cenię mądrych dżentelmenów z poczuciem humoru.
Popularność i plotki:
- Śmieje się, że przez lata pracy zdążyła się już przyzwyczaić do tego, że jest osobą publiczną.
- Na szczęście, na co dzień nie męczy mnie sława. Przyjemnie się robi, gdy dostaję listy z podziękowaniami, gdy ludzie zaczepiają mnie na ulicy i chcą ze mną porozmawiać. Zdecydowanie mniej przyjemne jest to, że momentami czuję się jak obiekt - śledzona i obserwowana. Często docierają do mnie wyssane z palca historie na mój temat, czym oczywiście staram się nie przejmować. Myślę, że mam do tego nawet dość duży dystans. Plotek ani nie śledzę, ani nie komentuję, bo w ten sposób chcę się przed nimi uchronić. Ich znajomość nie jest mi do niczego potrzebna. Na szczęście także moi bliscy znają mechanizmy, które rządzą światem show-biznesu. Nie rozmawiamy na temat kolejnej plotki, która pojawia się w prasie czy internecie, bo nie warto.
Marzenia... są - według niej - po to, żeby je realizować:
- Chciałabym wiedzieć, że to, co robię, ma sens i jest komuś potrzebne - powiedziała. - Jest we mnie również ogromne pragnienie osiągnięcia wewnętrznej harmonii polegającej na tym, żeby nigdy nie żałować swoich kroków i decyzji. Marzę, bym kiedyś, za kilkadziesiąt lat, mogła spojrzeć w lustro i powiedzieć: "Gośka, nie przegapiłaś niczego, co ważne. Nie przegapiłaś i nie zmarnowałaś." A na koniec chciałabym iść... do nieba.