Budzyński w kręgu podejrzanych
Po ostatniej wizycie policji, Andrzej wciąż obawia się problemów. I już po kilku dniach odbiera telefon od Jareckiego - bandyty, który pomógł mu "usunąć " Wojdasa. Mężczyzna znów trafił za kratki. I chce, by prawnik wyciągnął go z aresztu.
Budzyński, by odsunąć od siebie podejrzenia policji, prosi w końcu o pomoc Wernera. Prawnik przejmuje sprawę Jareckiego i zdobywa w prokuraturze nowe informacje. Okazuje się, że Wojdas uparcie twierdzi, iż znalezione w jego domu narkotyki zostały podrzucone. I przekazał już policji listę podejrzanych.
- Dowiedziałem się szczegółów o liście Wojdasa. Jest krótka, licząca zaledwie pięć nazwisk osób, z którymi miał na pieńku i które mogły podrzucić mu narkotyki, żeby go wrobić - Werner posyła koledze ostre spojrzenie.
- Czterech bandziorów i jeden znany i powszechnie szanowany profesor... Kazan, mówi ci coś to nazwisko? - pyta na koniec.
Budzyński blednie...
- Czy ktoś jeszcze, oprócz ciebie, wie, że Kazan operował Anię? - dopytuje.
- Jasne, od razu poleciałem z tą informacją do prokuratury! Masz mnie za idiotę?!
- Przepraszam...
- I masz za co! - Adam, zdenerwowany, podnosi głos. - To jeszcze nie jest koniec tej sprawy. Wezwali Kazana na przesłuchanie, ale się nie stawił...
Okazuje się, że profesor wyjechał do Stanów. A Budzyński na ucieczkę przed wymiarem sprawiedliwości nie ma szans.
- Słuchaj, Andrzej... Jeśli chcesz, żebym dalej chronił twój tyłek, to muszę dokładnie wiedzieć, co się wydarzyło. Rozumiesz mnie? - Werner spogląda przyjacielowi prosto w oczy. - Muszę znać prawdę... I to całą.
Czy policja powiąże Budzyńskiego z Kazanem? A jeśli tak... czy prawnik może trafić na ławę oskarżonych? Odpowiedź poznacie tylko oglądając kolejne odcinki "M jak Miłość".