Bardzo chciała być... chłopcem
Tamara Arciuch, czyli Anna Gruszyńska z "M jak miłość", z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy była mała i większość swojego czasu spędzała na... psoceniu. Była podobno jako dziecko takim urwisem, że mama stawiała jej za wzór starszych braci!
Tamara Arciuch wychowała się w pełnym miłości domu. Nie była jednak grzeczną dziewczynką, a jej rodzice - co sama przyznała w wywiadzie - mieli z nią ciągle jakieś kłopoty!
- Biegałam po dachach garaży, łaziłam po drzewach, chodziłam "w truskawki" - wspomina serialowa Anna Gruszyńska z "M jak miłość", dodając, że ciągle ktoś przychodził do jej mamy, by się na nią poskarżyć - a to nauczycielka, a to sąsiadka...
- Moi bracia byli mi stawiani za wzór! - mówi aktorka.
Tamara Arciuch ma dwóch braci. Starszy od niej o dwanaście lat Krzysiek był jej ideałem. Wyjechał na studia, kiedy ona chodziła jeszcze do podstawówki. Z Radkiem, starszym zaledwie o trzy lata, wciąż darła koty, ale uwielbiała spędzać z nim czas. Zapatrzona w braci Tamara przez długi czas marzyła, żeby być... chłopcem.
- Byłam łobuzicą. Razem z najlepszą koleżanką Żanetą chodziłam na różne grandy i wiecznie wpadałyśmy w jakieś tarapaty - żartuje.
Tamara wyznała ostatnio, że zdarzało się jej oszukiwać mamę! Kiedy ta zabroniła się jej widywać z przyjaciółką, kłamała, że wychodzi do... kościoła, a w rzeczywistości spotykała się z Żanetą.
- Kiedy wracałam ze szkoły, rzucałam teczkę w kąt i biegłam na podwórko. Bez przerwy miałam zdarte kolana, mama wciąż smarowała je jodyną - wspominała Tamara Arciuch w wywiadzie.
Dziś aktorka sama jest mamą dwóch synów, z którymi stara się mieć przyjacielskie stosunki i dba o to, by Krzyś i Michaś mieli do niej zaufanie i nie bali się niczego jej powiedzieć. Wyznacza jednak synom granice, których nie mogą przekroczyć.
- Dzieci muszą mieć reguły, bo wtedy czują się bezpieczne - mówi.
Tamara Arciuch bardzo by chciała, aby jej synkowie wyrośli na fajnych chłopaków - takich, o byciu jakimi marzyła w dzieciństwie.