M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393105
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Barciś: "Idę z duchem czasu"

Większości widzom kojarzy się z repertuarem komediowym, ale świetnie radzi sobie także w rolach dramatycznych. Żeby się o tym przekonać, wystarczy oglądać „M jak miłość”, do którego obsady właśnie dołączył. Los nie oszczędza jego bohatera Jerzego, który na każdym kroku przekonuje się, że pieniądze szczęścia nie dają.

Czy pana bohater pomoże Markowi Mostowiakowi, który chce otworzyć chłodnię owoców?

- Kolęda to znany sadownik, zamożny człowiek, który jest ogólnie szanowany i życzliwy ludziom. Marek (Kacper Kuszewski) zwróci się do niego o pomoc w zorganizowaniu tego biznesu, na co Kolęda przystanie, bo darzy Mostowiaków ogromną sympatią. Jego rodzicie bardzo dobrze znali się z Barbarą (Teresa Lipowska) i Lucjanem (Witold Pyrkosz). Jerzy także się z nimi przyjaźnił, ale ich drogi się rozeszły. Ponownie spotkali się przy okazji planów biznesowych Marka. Mostowiakom przypomniało się, że jest taki facet, który może pomóc. Od tego się zacznie.

Kolęda jest lubiany, szanowany, pomocny. Czy to człowiek bez skazy?

- Nie wiemy do końca, jaką ma przeszłość. Najprawdopodobniej skrywa tajemnicę, której jeszcze nie znamy. Kolęda ma za sobą trudne przejścia - stosunkowo niedawno zmarła jego żona, którą bardzo kochał. Lekarze za późno zdiagnozowali chorobę nowotworową, odeszła bardzo szybko, gwałtownie. To był dla niego ogromny szok - do tej pory nie może się pozbierać. Jerzemu będzie jeszcze trudnej, gdy dowie się, że chora jest także inna bardzo bliska mu osoba. Te komplikacje życiowe były jednym z powodów, dla których przyjąłem tę rolę.

Były inne?

- Uświadomiłem sobie, że od jakiegoś czasu gram wyłącznie w komediach. Tak w serialach, jak i w teatrze. Cały czas w telewizji powtarzane są "Miodowe lata", jest jeszcze "Ranczo". Występuję w pięciu sztukach w różnych warszawskich teatrach i to są wszystko komedie. Postanowiłem zadbać o higienę aktorską i zakosztować czegoś innego. Dlatego spodobała mi się ta dramatyczna, wręcz tragiczna rola w "M jak miłość".

Promykiem radości w trudnym życiu Kolędy jest jego wnuk.

- To bardzo ciekawie rozpisany wątek. Wnuk Jerzego Kolędy i syn Marka zaprzyjaźnią się. Jak to dzieciaki w tym wieku, będą rozrabiały, dojdzie do wielu interesujących wydarzeń z ich udziałem. Pierwszy raz na planie jestem dziadkiem i czuję się w tej roli bardzo dobrze.

Jerzy Kolęda ma wąsy. To pana naturalny zarost, czy charakteryzacja?

- Lubię się zmieniać, chciałbym w każdej roli wyglądać inaczej niż w poprzedniej, dlatego wymyśliłem te wąsy. Nie są naturalne, ponieważ pracuję także na planie serialu "Ranczo", gdzie mój bohater nie ma zarostu. Dzięki mistrzostwu charakteryzacji nawet na bardzo dużym zbliżeniu nie widać, że są sztuczne.

Napisał pan już na swojej stronie internetowej, że gra pan w "M jak miłość"?

- Tak, oczywiście, na forum, które jest podczepione do mojej strony. Część moich gości bardzo się ucieszyła, bo są sympatykami serialu, część mnie zganiła, że nie powinienem przyjmować tej roli.

Jestem pod wrażeniem pana strony - widać, że wkłada pan w nią dużo serca i pracy. Ile czasu poświęca pan na jej prowadzenie?

- Mniej więcej dwie godziny dziennie. Każdego dnia około dwudziestej trzeciej jestem na forum - to tak zwana "barcisiowa godzina". Jeśli ktoś zaloguje się tam o tej porze, może mnie spotkać, zadać mi pytanie, na które chętnie odpowiadam. Do mojej strony, którą prowadzę już ponad dziesięć lat, przywiązało się wielu ludzi. Gdy mam do powiedzenia coś więcej niż poprzez aktorstwo czy reżyserowanie, zamieszczam tam moje felietony. Idę z duchem czasu i sprawia mi to dużą frajdę.

- Za tę Barcisiową przestrzeń wirtualną dostałem w zeszłym roku nagrodę w polskiej edycji międzynarodowego konkursu na najlepszą stronę internetową w kategorii "aktor".

Czy ta strona to dopełnienie pana działalności artystycznej?

- Z całą pewnością. To moje okno na świat, kontakt z widzami. Jeżeli ktoś naprawdę chce czegoś się ode mnie dowiedzieć, nawiązać ze mną kontakt, tam jest taka możliwość. Można do mnie napisać, porozmawiać - dostaję tą drogą bardzo dużo listów. Większość z nich to prośby o autografy, które staram się spełniać w miarę możliwości, ale jest też mnóstwo wiadomości od ludzi, którzy zmagają się z różnymi problemami. Piszą, żeby podzielić się swoimi bolączkami, to im pomaga. Chyba mi ufają.

Pana strona istnieje już dziesięć lat?!

- Zaczęło się od rozmowy ze znajomym informatykiem, który ponad dziesięć lat temu powiedział, że koniecznie muszę mieć stronę internetową. Uznałem, że to dobry pomysł. Założył mi stronę, do której od początku było podłączone forum. Z czasem niezwykle się rozrosło, czego efektem są coroczne zloty forumowiczów. W tym roku spotkaliśmy się po raz jedenasty. Mamy podobny sposób myślenia, postrzegania świata. Co roku przybywają nowi, inni odchodzą. Na zloty przylatują ludzie z Australii, Anglii, Niemiec.

Reklama

- Przychodzą na mój najnowszy spektakl, a potem jedziemy do zaprzyjaźnionego pubu, gdzie jest ogród. Siedzimy do białego rana przy ognisku i rozmawiamy.
Centralną częścią forum jest dział "Pogaduszki", który codziennie ktoś otwiera. Za każdym razem jest bitwa, kto tego dokona. Wygrywa osoba, która doda wątek dokładnie o północy. Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio dzień nie został w ten sposób otwarty.

Jest pan wyjątkiem, bo do zdecydowanej większość osób publicznych ludzie mają bardzo utrudniony dostęp.

- Nikomu nie chce się przypodobać, ale uważam, że widzowie mają prawo wiedzieć o nas - osobach publicznych - coś więcej. Oczywiście są pewne granice, ale przecież pracujemy i zarabiamy dzięki temu, że oglądają seriale i filmy, w których gramy, chodzą do teatru na spektakle z naszym udziałem. Czuję, że mam obowiązek coś im dać. Widzom coś się należy, dlatego że darzą mnie sympatią, chcą mnie oglądać i ciągle pozwalają mi spełniać marzenie, które pojawiło się w mojej głowie, gdy byłem dzieckiem. Chciałem zostać aktorem i to się udało.

W jakich sztukach można pana teraz oglądać?

- W Teatrze Ateneum w "Kasta la vista" na dużej scenie i w "Bogu mordu" na Scenie 61. W Teatrze Polonia od czterech lat występuję w "Grubych rybach", w "Och-teatrze" gram w spektaklu "Mayday", a w Teatrze Capitol w komedii "Dziwna para". Za kilka miesięcy w Och-Teatrze odbędzie się premiera spektaklu, który moim zdaniem zapowiada się na absolutny przebój sezonu. Przepraszam za brak skromności, ale wiem, co mówię. To będzie "Zemsta" Aleksandra Fredry, w której zagram Papkina. W obsadzie znajdą się także Viola Arlak (Podstolina), Wiktor Zborowski (Cześnik) i Czarek Żak (Rejent Milczek).

- Postanowiłem również przywrócić do życia musical "Burzliwe życie Lejzorka", w którym przez osiem lat grałem na deskach Teatru Ateneum. Piętnastego września w koszalińskim Bałtyckim Teatrze Dramatycznym odbędzie się premiera tego spektaklu w mojej reżyserii. Myślę, że to będzie piękne przedstawienie. Zapraszam!

Rozmawiał Kuba Zajkowski

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy