M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393118
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Baletnica w "M jak miłość"! Rozmowa z Mayu Gralińską-Sakai

Ukończyła szkołę baletową, jest modelką i początkującą aktorką. Właśnie dołączyła do obsady "M jak miłość". Naomi, którą gra w serialu, jest - tak jak ona - pół Japonką, pół Polką i tańczy. Widzowie poznają ją po udanym przeszczepie szpiku kostnego, który uratuje jej życie. Dawcą okaże się Marcin (Mikołaj Roznerski)!


Kogo zagrasz w "M jak miłość"?

- Naomi Koszycką, pół Japonkę, pół Polkę, która jest tancerką w Teatrze Wielkim. Można powiedzieć, że gram prawie siebie (śmiech). Widzowie poznają moją bohaterkę tuż po udanym dla niej przeszczepie szpiku kostnego. Okaże się, że dawcą, który uratuje jej życie, będzie Marcin (Mikołaj Roznerski - przyp. aut.). Chodakowski przypadkowo dowie się w szpitalu, komu pomógł, a później postanowi śledzić Naomi, żeby czegoś się o niej dowiedzieć. Podejrzewam, że nawiążą znajomość. Czy pogłębioną, to się okaże. Doszły mnie słuchy, że być może moja bohaterka pozna się też z Olkiem (Maurycy Popiel - przyp. aut.), bratem Marcina. Wszystko zależy od produkcji i scenarzystów.

Są plany, żeby twoją bohaterkę wprowadzić do wątku Taro, którego gra Japończyk Hiroaki Murakami?


- Wiem, że w "M jak miłość" gra Japończyk, słyszałam o nim, ale nie mam pojęcia, czy nasi bohaterowie się spotkają.

Reklama

Czy oswoiłaś się już z pracą na planie serialu?

- Panuje tam bardzo dobra atmosfera, miło mi się pracuje. Na początku byłam zaskoczona stroną organizacyjną. Okazało się, że serial ma dziesięciu reżyserów, a zdjęcia realizują różne ekipy. Szybko zorientowałam się, że przychodząc na plan muszę być dobrze przygotowana i wiedzieć, co chcę zrobić przed kamerą. Przed kręceniem kolejnych scen nie ma czasu na takie rozważania.

Jak dostałaś się do obsady "M jak miłość"?

- Otrzymałam informację z agencji, z którą współpracuję, że odbędzie się casting. Skorzystałam z zaproszenia, potem były jeszcze jedne zdjęcia próbne i dostałam rolę. Chcę grać jak najwięcej, szukam kolejnych możliwości. Praca na planie daje mi dużą przyjemność, to super zajęcie. Obecnie uczęszczam na zajęcia aktorskie do Romy Gąsiorowskiej, którą poznałam na planie serialu "Bodo", gdzie wystąpiłam w roli epizodycznej. Nie studiowałam na wydziale aktorskim, ukończyłam ogólnokształcącą   szkołę baletową imienia Romana Turczynowicza w Warszawie i nadal działam na tym polu.

Tańczysz w jakimś zespole, teatrze?

- Nie mam nigdzie etatu, bo to ograniczyłoby moją swobodę. Gdybym spędzała sześć dni w tygodniu w teatrze, nie miałabym siły i czasu na inne działania, a nie chcę się zamykać. Wtedy na pewno nie mogłabym brać udziału w przedsięwzięciach aktorskich. Jestem wolnym strzelcem, biorę udział w różnych projektach, cały czas szukam pracy i nowych wyzwań. Parę lat temu występowałam w spektaklu "Niżyński" w reżyserii Michała Siegoczyńskiego. Wtedy zaczęła się moja przygoda z aktorstwem. Marek Kossakowski, który grał Niżyńskiego, powiedział o mnie Marii i Kazimierzowi Zbąskim, którzy zaproponowali mi rolę w swoim filmie krótkometrażowym "Psubrat".

Jesteś również modelką, zgadza się?

- Ta przygoda zaczęła się, gdy byłam uczennicą szkoły baletowej. Wzięłam udział w sesji zdjęciowej dla magazynu Harper's Bazaar Polska. To był projekt obejmujący tancerzy w różnym wieku; byłam najmłodszą modelką. Od tego czasu pracuję w tej branży.

Zamierzasz łączyć ze sobą taniec, aktorstwo i modeling, czy z czasem skupisz się na jednym z tych zajęć?   

- Nie potrafię siebie określić, to nie są konkretne zawody, można je ze sobą łączyć. Po co się ograniczać? Na pewno są wszechstronni artystycznie ludzie, którzy byliby w stanie coś ze mną stworzyć. W tych czasach trzeba patrzeć na sztukę szerzej, łączyć jej różne dziedziny. Spektakle można wzbogacać multimediami, można bawić się formą, wychodzić poza ramy. Aktorstwo mnie fascynuje, to w moim życiu coś świeżego. Chcę jak najwięcej grać, także w filmach, ale nie zamierzam rezygnować z tańca. Im dłużej będę mogła tańczyć, tym lepiej dla mnie.


Opowiedz mi, proszę, coś o sobie. Gdzie się urodziłaś? Skąd pochodzisz?

- Moi rodzice poznali się w Oslo. Ojciec wyjechał tam za czasów komunizmu, bo jako architekt nie miał w Warszawie dużych możliwości twórczych. Moja mama, Japonka, w tamtych czasach była tancerką. Poznali się i związali ze sobą. Urodziłam się w Norwegii, a po czterech latach wyjechałam z rodzicami do Warszawy, gdzie na świat przyszła moja siostra.

Kultywujecie w domu japońskie tradycje? Mówisz po japońsku?

Moja mama po tylu latach spędzonych w Norwegii i Polsce czuje się bardziej europejką, choć na pewno skrycie tęskni za czasami młodości spędzonej w ojczyźnie. Nie kultywujemy w domu japońskich tradycji, ale czuję się związana z tym krajem. Kiedyś chodziłam do szkoły japońskiej, gdzie uczyłam się języka japońskiego; teraz nie mam za bardzo możliwości praktykowania go, ale sporo rozumiem.

Nie ciągnie cię do Japonii? Nie chciałabyś lepiej poznać japońskiej kultury, zwyczajów?


Chciałabym dobrze znać język japoński i moją drugą ojczyznę. Zamierzam tam kiedyś polecieć na miesiąc czy dwa, spotkać się z rodziną, może popracować. Brat mojej mamy mieszka w Tokio, miałabym gdzie mieszkać.

Rozmawiał: Kuba Zajkowski

www.mjakmilosc.tvp.pl/
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy