Anna Dereszowska: Kobieca siła, siostrzana miłość [wywiad]
Na platformie Polsat Go Box od kilku tygodni jest dostępny serial "Lulu" z tytułową rolą Anny Dereszowskiej. Ciepła, pełna optymizmu historia opowiada o tym, że bez względu na wiek, możemy wszystko zacząć od początku. To serial o kobiecej sile, siostrzanej miłości i nadziei na lepsze jutro.
Kinga Dębska jest specjalistką od kina kobiecego. Ucieszyłaś się, że możesz z nią współpracować przy "Lulu"?
Anna Dereszowska: - To był jeden z głównych powodów, dla których zdecydowałam się przyjąć tę rolę. Do tej pory rzadko zdarzało mi się pracować z reżyserkami. Byłam bardzo ciekawa jej stylu pracy i specyficznego, ujmującego poczucia humoru widocznego w jej filmach. Świetnie nam się współpracowało, bo Kinga ma w sobie ten pierwiastek kobiecej emocjonalności i czułości.
Serial "Lulu" jest odpowiedzią na seriale, w których rządzi przemoc, mrok i strach. Czym różni się od innych propozycji telewizyjnych, których jest coraz więcej?
- Z jednej strony opowiada o kobiecej sile, siostrzanej miłości, a z drugiej przedstawia dość trudną sytuację, w jakiej znalazła się dojrzała kobieta. W serialu sporo jest wątków komediowych, zabawnych scen granych przez Marka Siudyma, mojego serialowego tatę czy Grażynę Sobocińską, serialową siostrę Lulu. Myślę, że udało nam się zachować właściwy balans pomiędzy obyczajowością a sferą komediową. Myślę, że dużym atutem naszego serialu są zdjęcia. W odróżnieniu od innych seriali nasz jest kolorowy i smaczny, a dzięki temu chce się go oglądać.
W repertuarze komediowym czujesz się jak ryba w wodzie!
- Lubię komedię, bo też lubię dawać ludziom radość. Żyjemy w czasach, w których nie brakuje powodów do zmartwień, więc jeśli sprawię, że publiczność czy w teatrze, czy przed telewizorem przynajmniej na chwilę o nich zapomni - to mnie cieszy.
Twoja serialowa bohaterka Lucyna Makowska jest kobietą po czterdziestce, żoną przy mężu i matką nastolatki. Tymczasem jej życie zmienia się z dnia na dzień. Co takiego wydarza się w jej bezpiecznym, uporządkowanym życiu?
- Główna bohaterka musi zmienić swoje dotychczasowe poukładane i bezpieczne życie po tym, jak dowiaduje się o zdradzie męża. Dotąd była żoną przy mężu, gospodynią domową i matką zajmującą się wychowaniem córki. Tymczasem córka dorasta, zaczyna mieć własne życie, a Lucyna musi znaleźć w sobie odwagę i siłę, żeby stanąć na własnych nogach. Znajduje wsparcie w swojej siostrze.
Codziennie słyszymy historie dojrzałych, porzuconych żon, które nigdy nie pracowały i poświęciły swoje życie rodzinie i usilnie próbują ratować małżeństwo. Próbowałaś ją zrozumieć?
- Próbowałam. Bardzo lubię Lucynę, ale pewnie w wielu sytuacjach zachowałabym się inaczej niż ona, chociaż im jesteśmy starsze, tym więcej jesteśmy w stanie zrozumieć, wybaczyć i pójść na kompromis. Myślę, że ta butna młodość jest już za mną, co nie znaczy, że godzę się na wszystko. Więcej we mnie wyrozumiałości i tolerancji. Czasem warto spróbować zmienić to w czym żyjemy, a nie zmieniać całe swoje życie.
Masz poczucie, że historia twojej bohaterki zmusza do refleksji, daje nadzieję, odwagę i siłę, że bez względu na wiek możemy zmienić swoje życie?
- Absolutnie tak! Mam nadzieję, że ta historia da kobietom nadzieję i siłę, żeby znaleźć w sobie odwagę, uwierzyć w swoje możliwości i zacząć żyć na nowo. Każda z nas ma w sobie unikalne zdolności, które może pokazać światu i dać radę żyć po swojemu. Głęboko w to wierzę. Sama idea dojrzałej kobiety, która zmienia swoje życie jest dla mnie niezwykle inspirująca.
Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że "Lulu" jest smacznym serialem. Twoja tytułowa bohaterka postanawia przekuć pasję cukierniczą w biznes. Czy prywatnie nauczyłaś się piec torty i serwujesz je swojej rodzinie?
- Na planie miałam przyspieszony kurs dekorowania tortów i owszem zdarzyło mi się coś upiec, ale nie jest to moją najmocniejszą stroną.
Trudno było oprzeć się tym wszystkim słodkościom?
- Jestem niepoprawnym łasuchem, w związku z tym realizując nasz serial moja waga skoczyła nieco w górę [uśmiech-przyp. red.].
Lulu jest mamą nastoletniej, zbuntowanej nastolatki. Czerpałaś z własnych doświadczeń rodzicielskich?
- Na szczęście Lenka nie jest zbuntowana nastolatką. Z moją Lenusią wypracowałyśmy relację opartą o szczery dialog. Dużo rozmawiamy, jesteśmy ze sobą blisko i nawet w sytuacjach trudnych ona nie odwraca się na pięcie i nie trzaska drzwiami.
W serialu nie brakuje również wątków miłosnych. Okazuje się, że na miłość nigdy nie jest za późno. Czy Lucynie uda się odbudować zaufanie do mężczyzn i dać sobie szansę na miłość?
- Lulu dała sobie szansę na miłość, choć nadal miota się pomiędzy niezakończonym jeszcze małżeństwem a nowym-starym uczuciem. Przypadkowe spotkanie ze studencką miłością jest dla nich obojga czymś zaskakującym. Andrzej (Michał Czernecki) nadal widzi w niej pewną siebie młodą dziewczynę z głową pełną marzeń, silną, przedsiębiorczą. Wspiera, dopinguje do działania i przywraca jej wiarę w siebie i swoją kobiecość. Mąż traktował ją jak kurę domową, zajmującą się "bzdurami" typu pieczenie ciastek, a w ich małżeństwie od dawna brakowało przysłowiowej chemii.
Jakie są twoje najbliższe plany zawodowe?
- Nie ma na razie decyzji, czy będziemy robić kolejny sezon "Lulu", bo to zależy od oglądalności. Mam nadzieję, że serial tak, jak został doceniony przez widzów na platformie Polsat Box Go, tak również w głównym kanale będzie cieszył się sympatią telewidzów.
Rozmawiała Ola Siudowska/AKPA Polska Press