Strachliwy potwór
Role Terry’ego O’Quinna wywołują niepokój. Stworzył świetną kreację Locke’a w "Lost: Zagubieni", a teraz przyprawia nas o ciarki na plecach grając w "666 ParkAvenue".
Po zakończeniu kultowego serialu "Lost..." w 2010 r. Terry O’Quinn pojawił się m.in. w "Hawaii 5.0" i "Wrogim niebie". Dwa lata później zaproponowano mu rolę demonicznego Gavina Dorana w "666 Park Avenue", właściciela luksusowego hotelu, w którym mają miejsce straszne wydarzenia.
- Mój bohater potrafi posługiwać się mroczną mocą, co pozwala mu na zawieranie z rezydentami hotelu kontraktów przypominających ten między Faustem a diabłem - mówił Terry o Doranie.
- Jeśli ktoś bardzo czegoś pragnie, a on to dostrzeże, może spełnić marzenia tej osoby. Pod koniec umowy człowiek oddaje mu wszystko - życie, a nawet duszę! To stuprocentowy potwór. Mam nadzieję, że z czasem Gavin zmieni się w bardziej złożoną postać. Przekonamy się wkrótce - dodał podczas ubiegłorocznej konferencji "Comic Con".
Zapytany, czy doświadczył paranormalnych przeżyć, tak jak bohaterowie serialu "Lost:..." i "666 Park Avenue", odpowiedział: - Niczego nie spostrzegłem, ale bardzo łatwo mnie wystraszyć. Nie oglądam filmów, które są chociaż trochę przerażające. Widziałem pilota "666..." i miałem dreszcze! Niby wiem, kiedy pojawią się te potworne sceny, a jednak nadal skóra mi cierpnie.
- Poza tym, kiedy leżę już w łóżku, często słyszę jakiś stukot. Nie potrafię zliczyć, ile razy biegałem po domu z laską lub dużym nożem, który pozostał mi po "Lost:...", sprawdzając, co wywołuje hałas. Wiem, jestem okropny - przyznał O’Quinn.
Oprac. nex