Londyńczycy
Ocena
serialu
7,5
Dobry
Ocen: 301
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Wielki finał

Koniec wieńczy dzieło. To stwierdzenie doskonale pasuje do finałowego odcinka serialu "Londyńczycy". Nie dość, że ostatni, szesnasty, odcinek drugiej serii będzie emitowany w Wigilię Bożego Narodzenia, to w dodatku fabularnie zakończy się na ślubnym kobiercu. I to na niejednym!

Miłość aż do śmierci przyrzekać sobie będą bowiem aż dwie pary: Asia Budzisz (Natalia Rybicka) i Andrzej Koryn (Lesław Żurek) oraz Mariola Biedrzycka (Roma Gąsiorowska) i Darek Michalski (Przemysław Sadowski).

O ile dla Natalii Rybickiej i Lesława Żurka ślub przed kamerami był absolutnym debiutem aktorskim, to Przemysław Sadowski mógł się uważać w tej kwestii za prawdziwego weterana.

"Mam na swoim aktorskim koncie kilka ślubów. W Samym Życiu brałem nawet ślub w więzieniu. Prywatnie też już jestem po ślubie, więc pewne doświadczenie mam" - żartował aktor.

Reklama

A to, że w związku jego bohatera najpierw pojawiło się dziecko, a potem dopiero ślub, pan Przemek skomentował krótko:

"Piękna panna młoda z dzieckiem na ręku - to częsty widok w dzisiejszych czasach. Prywatnie też jednego dnia uczestniczyłem w ślubie i weselu, a następnego byłem ojcem chrzestnym".

Dobry humor na planie dopisywał też Natalii Rybickiej:

"Kiedyś zagrałam w filmie "Żurek", teraz z Żurkiem staję na ślubnym kobiercu. Zupę, owszem, lubię, a żeby było śmieszniej, dziś na planie podali nam na pierwsze żurek" - dowcipkowała.

Suknię ślubną, w której stanęła przed ołtarzem, wybrała dla niej kostiumograf Dominika Gebel.

"Myślę, że ta sukienka jest w klimacie mojej bohaterki Asi. Styl księżniczki to spełnienie jej marzeń" - przyznała aktorka, która w krótkim czasie zdołała przed kamerami "zaliczyć"kilka sakramentów i obrzędów.

"W tym samym tygodniu, w którym realizowaliśmy sceny ślubne w "Londyńczykach", miałam też chrzest w filmie Marcina Wrony, wieczór panieński i zaręczyny. Ciężki tydzień!" - wspominała rozbawiona aktorka.

Lesław Żurek uchylił natomiast rąbka serialowej tajemnicy:

"Będzie problem z dotarciem głównych zainteresowanych przed ołtarz. Dwie pary i mnóstwo perypetii, aby się pojawić w odpowiednim miejscu i czasie. Przez moment będzie nerwowo, ale w końcu wszystko się uda" - zdradza aktor.

W trakcie realizacji scen ślubnych pogoda doskonale korespondowała z napięciem wpisanym w scenariusz serialu. Najpierw nad kościołem przeszła burza, wichura i ulewny deszcz, po których zaświeciło słońce. Na szczęście reżyser Wojtek Smarzowski wszystko miał pod kontrolą. Wiadomo, bez happy endu ani rusz.

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy