Pokazuję prawdziwe emocje
- Cieszę się, z różnorodności bohaterek granych przeze mnie - mówi Anna Samusionek, którą od jesieni, poza "Linią życia", możemy oglądać w "Przepisie na życie" i "Czasie honoru".
W serialu "Linia życia" gra Pani matkę, która ma kłopoty z dorastającym synem. Czy w jesiennych odcinkach relacje Sylwii z Kamilem poprawią się?
- Te relacje nie są złe. Sylwia nie jest złą matką, a Kamil (Sebastian Fabijański) nie jest złym synem, tylko okoliczności ich od siebie oddalają. Kamil wychowywał się bez ojca. Stąd brawura, którą próbuje wypełnić tę lukę. Wszystko jednak idzie ku lepszemu.
Czy to znaczy, że Sylwia, która do tej pory miała mnóstwo powodów do łez, w końcu się uśmiechnie?
- Po kilku burzach i zakrętach, które spowodują wylanie wiader łez, w końcu zaświeci dla niej światełko nadziei. Relacje Sylwii z synem zmienią się diametralnie i wyjdzie z nich to, co najlepsze. Poza tym scenarzyści szykują jej małe "love story". Nie obejdzie się więc bez miłosnych wzruszeń...
Te wszystkie łzy, które musi Pani wylać na planie, są prawdziwe?
- Niestety, są prawdziwe, bo przecież, aby wyrazić emocje kryjące się za płaczem, nie wystarczy kropla cieknąca po policzku. Trzeba płakać od środka! W związku z tym, po takich dniach na planie, kiedy gram jedną scenę po drugiej, wracam do domu naprawdę wykończona.
Jak udaje się Pani doprowadzić samą siebie do płaczu?
- W pewnym sensie to naturalna zdolność, którą posiada większość kobiet (śmiech). Nie uznaję sztucznych wspomagaczy - typu mentol dmuchany do oczu - bo mnie to rozprasza, a przed trudną sceną potrzebuję skupienia. To raczej kwestia rozgimnastykowania psychiki.
W życiu prywatnym też Pani sama wychowuje dziecko. Nie boi się Pani buntu córki, gdy w wejdzie okres dorastania?
- Sytuacja nie przypomina tej serialowej. Angelika spędza ze swoim tatą niemal tyle czasu, co ze mną, więc nie brakuje jej męskiego wzorca. Budując tę rolę, bardziej korzystam z doświadczeń mojej mamy, która sama wychowała moich braci. Miałam okazję obserwować problemy, z jakimi musi się zmierzyć kobieta, która przy wychowaniu synów nie ma męskiego wsparcia.
W tym roku na brak pracy nie może Pani narzekać. Gdzie jeszcze widzowie będą mogli Panią zobaczyć?
- Na przykład w "Przepisie na życie" gram Kasię - atrakcyjną, pewną siebie kobietę, uwodzącą Piotra Adamczyka. Jestem już chyba etatową podrywaczką Piotra, bo sytuacja przypominą tę z "Och, Karol 2". Widzowie mogą mnie też oglądać w "Czasie honoru", gdzie jestem folksdojczką zakochaną w Bronku (Maciej Zakościelny) oraz w "Ludziach Chudego" jako zabawną Inkę. Cieszę się z tej różnorodności. Mam nadzieję, że widzowie nie będą mieć poczucia, że widzą tę samą osobę na różnych kanałach.