Męska gra
24-letni dziś Sebastian Fabijański sympatię widzów zaskarbił sobie jako Piotrek Treblicki z "Tancerzy". Dzięki roli Kamila Nowika w "Linii życia" grono jego fanek jeszcze się powiększyło. Sprawdź, czym pasjonuje się bożyszcze polskich nastolatek!
Mało kto wie, że Sebastian Fabijański regularnie cztery razy w tygodniu trenuje piłkę nożną z reprezentacją artystów i ekipą TVN-u. Miłością do tej dyscypliny małego Sebka zaraził jego tata.
Legia i Orzeł Baniocha
- Zostałem wychowany w realiach sportowych - wyjaśnia aktor - Gdy byłem dzieckiem, ojciec zabierał mnie na mecze Legii. Potem zacząłem grać, ale trochę przeszkodziły mi w tym problemy zdrowotne.
Zanim się pojawiły, Sebastian jako młody chłopak poszedł trenować piłkę nożną do stołecznego klubu. Jednak z czasem coraz częściej osłabiały go infekcje: zapalenie ucha, zapalenie gardła, angina. Potem przeszedł operacje na przegrodę nosową i migdały.
- W końcu musiałem przerwać treningi - wspomina z żalem - Ale zawsze grałem w drużynach szkolnych. A później zacząłem intensywnie trenować w drużynie Orzeł Baniocha. Jeździłem na obozy piłkarskie. Niestety, nie mogłem się poświęcić w stu procentach, żeby trenować na poziomie zaawansowanym.
Mocno walcząca natura
Sebastian Fabijański przyznaje, że lubi w pełni oddawać się swojej pasji.
- Mam naturę mocno walczącą i jak wychodzę na boisko, to zostawiam tam 100 procent siebie. Energia, walka i zasady, jakie panują na boisku piłkarskim, jak najbardziej mi odpowiadają - jest mocno, jest agresywnie. To męska gra, nie ma tu mowy o jakiejkolwiek liryczności.
Aktor myślał nawet o tym, by przekuć pasję w zawód, ale, jak zapewnia, w pewnym momencie rozsądek i nauka jednak wzięły górę.
Jako mecz, który najwcześniej zrobił na nim wrażenie, Fabijański wspomina ten kończący Mistrzostwa Świata w 1998 r.
- Miałem wtedy 11 lat. Roberto Baggio nie strzelił karnego w finale z Brazylią. Pamiętam, że byliśmy wtedy gdzieś za granicą, chyba nawet właśnie we Włoszech i tam oglądaliśmy ten mecz. Było strasznie głośno.
Real, Manchester, Milan
Sebastian ma oczywiście swoich faworytów zarówno wśród drużyn, jak i graczy, ale nie są to ulubieńcy mas.
- Nie lubię Barcelony, dlatego że wszyscy ją kochają. Jestem za Realem na pewno, za Manchesterem, za Milanem - wyjaśnia - Podobnie z zawodnikami: uważam, że Messi czy Ronaldo są przereklamowani. Ale genialnym piłkarzem, który wykonuje niesamowitą robotę na boisku, jest np. Essien noszący koszulkę Chelsea Londyn. Albo Pepe w Realu Madryt jako defensywny pomocnik. Według mnie to jest filar drużyny i żeby Real mógł grać tak, jak gra, to musi być taki Pepe na boisku.