Milena Suszyńska: Widzowie mnie zaczepiają
Milena Suszyńska, znana wszystkim jako Edyta Gałek z "Leśniczówki", na swoim koncie ma także role w m.in. "Przyjaciółkach", do których pisała scenariusz oraz "Behawioryście". 8 lat temu poślubiła aktora Karola Dziubę, a 5 lat później urodził im się syn Gucio. Chłopiec jest nie tylko oczkiem w głowie rodziców, ale także dziadków, m.in. taty Mileny i znanego aktora - Zbigniewa Suszyńskiego.
Od lat wcielasz się w Edytę Gałek w serialu "Leśniczówka". Jak postrzegasz tę postać?
Milena Suszyńska: - Edyta Gałek przeszła ogromną metamorfozę. Odważyła się zmienić swoje życie. Jest po trudnym rozwodzie, dała sobie radę z wszystkimi przeciwnościami losu, przeciwstawiła się patriarchatowi i wybrała szczęście. Postanowiła odejść ze swoim dzieckiem i dopiero teraz jest w szczęśliwym, choć pełnym zawirowań, związku. Jest odważną, pełną energii dziewczyną, która żyje tak, jak chce.
Granie jakich scen sprawiło ci największą przyjemność?
- Bardzo lubię wszystkie komediowe sceny z Martą Chyczewską, Arkiem Janiczkiem, Rafałem Szałajko. W "Leśniczówce" nie obyło się bez dramatycznych scen, które również grało mi się bardzo dobrze.
Scenariusz jest bardzo przewrotny. Na planie chyba się nie nudzicie?
- Plan "Leśniczówki" jest jak drugi dom. Spędzamy tu bardzo dużo czasu i świetnie się wszyscy dogadujemy. Także producenci dbają o to, żeby było przytulnie i ciepło. Mam to szczęście, że pracuję z fantastycznym składem aktorskim, więc za każdym razem, kiedy jadę na plan, robię to z wielką ochotą.
"Leśniczówka" to bardzo popularny serial. Na co dzień spotykasz się z dowodami sympatii ze strony widzów?
- Muszę przyznać, że to jedna z tych ról, która przyniosła mi największą rozpoznawalność. Często, kiedy jestem na wakacjach, to widzowie mnie zaczepiają i mówią do mnie Edytka. Widać, że fani "Leśniczówki" są bardzo oddani.
W "Przyjaciółkach" zagrałaś Justynę. Będziesz tęsknić za tą produkcją?
- To była bardzo krótka przygoda. Z "Przyjaciółkami" byłam związana bardziej scenariuszowo, gdyż razem z Beatą Pasek pisałam dwa sezony. Serial wywołuje we mnie bardzo pozytywne emocje. Pisanie scenariusza było dla mnie bardzo twórcze i przyjemne, chętnie bym to powtórzyła.
Jak ważni są przyjaciele w twoim życiu?
- Bardzo ważni. Mam kilka zaufanych osób, bez których ciężko byłoby przetrwać niektóre chwile. Jestem osobą, która dba o takie relacje, gdyż wiem, jakie są cenne. Ale zdecydowanie moim najlepszym przyjacielem jest mój mąż.
Miałaś okazję wystąpić w "Behawioryście". Lubisz takie kryminalne historie?
- Tak, to była prawdziwa uczta. Świetna przygoda, wspaniałe dni zdjęciowe. Bardzo dobrze wspominam ten czas. Już kolejny raz miałam okazję pracować z Łukaszem Palkowskim i Markiem Wróblem. Nie ukrywam, że wielką przyjemnością było granie z Robertem Więckiewiczem.
Każda rola zostawia coś w sobie, kształtuje cię w jakiś sposób?
- Najbardziej wpływają na mnie role teatralne. Mam już ich trochę na swoim koncie. W teatrze aktor tworzy postać przez kilka miesięcy, a spektakle grane są przez wiele lat i rozwijają się razem z nami. Nie zagrałam też nigdy dużej roli filmowej, więc nie mogę powiedzieć, jak wygląda to z tej perspektywy. Na pewno taka Edyta z "Leśniczówki" również jest mi bardzo bliska. Nauczyłam się od niej wielu rzeczy. Dzięki takim rolom mogę spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy.
Masz swoją wymarzoną rolę?
- Zawsze chciałam zagrać Małą Syrenkę [śmiech - red.], ale chyba jestem już na to za stara.
W najbliższym czasie będziemy mogli zobaczyć cię w jakiejś nowej produkcji?
- Intensywnie pracuję w Teatrze Ateneum przy spektaklu "Dzień świra" w reżyserii Piotra Ratajczaka. W tym samym teatrze przygotowujemy czytanie sztuki "Kto otworzy drzwi?". Cały dochód z tego czytania przekazywany jest na pomoc Ukrainie.
Udaje ci się zachować potrzebną równowagę między życiem prywatnym a zawodowym?
- Życie prywatne jest dla mnie najważniejsze, więc szalka zdecydowanie jest przechylona na tę stronę. Jestem absolutnie zakochaną mamą i sprawy dotyczące mojego syna są priorytetowe. Kocham swoją pracę, ale jest ona dodatkiem do mojego życia. Cały kalendarz mój i męża układany jest pod syna. Z pomocą moich rodziców udało nam się wytrwać. Z racji wolnych zawodów, także mojego taty, ustalaliśmy nasz harmonogram tak, żeby zawsze był z nim ktoś bliski. Teraz ma 3,5 roku, więc nadszedł ten czas, kiedy zdecydowaliśmy się posłać go do przedszkola.
Synek jest oczkiem w głowie twojego taty i również znanego aktora Zbigniewa Suszyńskiego?
- Mój tata zwariował na punkcie wnuka i jest w nim naprawdę zakochany! Gucio jest do niego bardzo podobny - w zachowaniu, gestach, mimice. Gdy ja byłam mała, tata bardzo dużo pracował i rzadko bywał w domu. Jak przyjechaliśmy do Warszawy to korzystał ze złotego czasu w swojej karierze i miał mnóstwo pracy. Teraz to się zmieniło i nie widzi świata poza wnukiem.
Mama, żona, aktorka. A co robisz w wolnym czasie?
- Nie mam takiego czasu [uśmiech - red.]. Od 3,5 roku, czyli od kiedy urodził się Gucio, zrezygnowałam z wielu rzeczy. Zawsze dużo trenowałam, kocham taniec, sport, książki, a teraz nie mam na to czasu. Każda chwila, kiedy nie pracuję, jest czasem bycia mamą, ale jest mi z tym dobrze. To mój własny wybór. Wiem, że za chwilę Gucio pójdzie do przedszkola i to wszystko minie. Na ten moment jestem albo mamą, albo aktorką.
Rozmawiała: Edyta Dąbrowska / AKPA