Nie hamuje temperamentu
Katarzyna Bujakiewicz, znana z roli pielęgniarki w serialu "Na dobre i na złe", jesienią dołączy do zespołu TVN-owskich "Lekarzy". Aktorka opowiedziała nam o przygotowaniach do nowej roli, trudnościach na planie i o tym, jak zaczyna każdy dzień zdjęciowy.
Duża część zdjęć do serialu "Lekarze" realizowana jest w Toruniu. Miałaś możliwość poznać lepiej to miasto?
- Toruń jest piękny, a praca w nim to wielka przyjemność. Można zaznać tu trochę spokoju, bo nie ma charakterystycznego dla Warszawy wariactwa i pędu. Przebiegłam Toruń w tę i z powrotem i jestem nim zachwycona. Mam tam nawet swoją ulubioną trasę - wzdłuż Bulwaru Filadelfijskiego do parku na Bydgoskim Przedmieściu i z powrotem, na starówkę.
Twoim sposobem na utrzymywanie formy i zgrabnej figury jest codzienny jogging?
- Jestem uzależniona od biegania. Muszę rozpocząć dzień od joggingu, bo inaczej jestem nie do zniesienia. Nawet na planie pytają mnie, czy biegałam rano. Wiedzą, że jeśli nie, to może być ciężko. Oczywiście trzeba dbać o kondycję, ale bieganie to dla mnie coś więcej niż zdrowy tryb życia. Ruch daje mi przede wszystkim równowagę, dobrze wpływa na samopoczucie, oczyszcza umysł.
Instrumentariuszka Sylwia, którą grasz w "Lekarzach" jest równie energiczna jak ty?
- Sylwia jest przebojowa i żywiołowa, a przy tym konkretna i pewna siebie. Ma trochę zadziorny charakter, czasami jest za bardzo krzykliwa i impulsywna, ale za to ma dobre serce i jest pełna pomysłów.
Nadałaś swojej postaci trochę własnych cech?
- Na pewno dałam jej swój temperament. Nie muszę go hamować, a wręcz mogę się przy tej roli trochę rozkręcić, bo ustaliliśmy z reżyserem, że w tym właśnie kierunku pójdzie ta postać. To jest fajne, że nie jestem blokowana i mogę trochę zaszaleć.
W serialu duża waga przywiązywana jest do wiernego odwzorowania rzeczywistości szpitalnej. Przygotowywałaś się jakoś do roli?
- W poznańskim szpitalu z zaprzyjaźnionym chirurgiem. Szkolił mnie z nazw narzędzi chirurgicznych i uczył jak je profesjonalnie podawać podczas operacji. Wychodził na obchód, po czym po powrocie skrupulatnie mnie z tego przepytywał. Z kolei w szpitalu na Banacha w Warszawie uczestniczyłam w prawdziwej operacji.
Poza tym masz doświadczenie, którego nabrałaś w szpitalu w Leśnej Górze
- O tak, i to wieloletnie doświadczenie pielęgniarskie (śmiech). Chociaż grając w "Na dobre i na złe" nie asystowałam nigdy przy operacjach tak jak w "Lekarzach" i tę wiedzę musiałam uzupełnić. Do scen typowo szpitalnych doświadczenie to przydało się jak najbardziej.
Mimo to zdarzały się jakieś wpadki na planie?
- Wpadki zdarzają się cały czas. Specjalistyczny język medyczny jest bardzo trudny do przyswojenia, dlatego na planie obecni są lekarze, którzy czuwają nad tym, by wszystko wyglądało i brzmiało fachowo. Przed każdą operacją przechodzimy 15-minutowy trening, tak, by kolejność wykonywanych czynności i każdy ruch były autentyczne. Mam nadzieję, że widzowie to dostrzegą.
Rozmawiała: Emilia Klepacka (PAP Life)