"Lekarze": Paweł Małaszyński nie chce do końca życia być... przystojniakiem!
Paweł Małaszyński, czyli nieodżałowany Maks Keller z "Lekarzy", stara się od pewnego czasu udowodnić, że nie musi być... śliczny, żeby grać w filmach i serialach. - Lubię obrastać tłuszczem - komentuje metamorfozę, jaką przeszedł w ciągu ostatnich miesięcy.
Dzięki rolom w serialach "M jak miłość", "Magda M." i "Twarzą w twarz" Paweł Małaszyński zdobył serca żeńskiej części telewidzów. Zapatrzone w niego fanki zdecydowały nawet kiedyś, że jest... najpiękniejszym Polakiem!
- Przyjemnie jest wziąć udział w takim plebiscycie, a jeszcze milej go wygrać. Mnie to trochę bawi. Ta moda przyszła do nas z Ameryki i teraz co rusz wybierane są najseksowniejsze klaty, pupy, włosy, nosy - mówił tuż po zwycięstwie w plebiscycie "Viva! Najpiękniejsi".
Wizerunek ślicznego chłopca zaczął jednak w pewnym momencie bardzo Pawłowi Małaszyńskiemu przeszkadzać. Role, jakie dostawał, były bardzo do siebie podobne, więc - by na dobre zerwać z etykietką amanta - aktor po prostu przestał je przyjmować.
- Po co mam grać, skoro dostaję kiepskie propozycje? - zastanawiał się w jednym z wywiadów.
Po rezygnacji z udziału w "Lekarzach" Paweł Małaszyński na pewien czas znikł z życia towarzyskiego. Kiedy wreszcie po kilkumiesięcznej przerwie znów pojawił się na stołecznych salonach, w niczym nie przypominał przystojniaka znanego z wielu ekranowych wcieleń. Utył, zapuścił brodę, zaczął ubierać się na czarno...
- Nie muszę zawsze być perfekcyjny - żartował, pytany, co jest przyczyną tak drastycznej przemiany, jaką przeszedł.
Okazuje się, że aktor uznał, iż jedynym sposobem na to, by reżyserzy i producenci przestali widzieć w nim jedynie amanta, jest po prostu zmiana image'u.
- Palę, lubię się napić w towarzystwie, normalny ze mnie facet. Kiedy spotykam się z młodzieżą, mówię im, że bycie na szczycie i w kolorowych gazetach wcale nie jest takie fajne. Dlatego nie śledzę tego, co o mnie wypisują. Wiem, że to jedynie wykreowany przez media wizerunek - twierdzi.
Paweł Małaszyński nie kryje, że ciągle czeka na rolę swojego życia. Na razie swoje aktorskie ambicje zaspokaja grając niemal co wieczór na deskach warszawskiego Teatru Kwadrat.