"Lekarze": Agnieszka Więdłocha nie lubiła
Agnieszka Więdłocha, czyli Beata Jasińska z "Lekarzy", powiedziała tygodnikowi "Naj", że miała zostać stomatologiem, tak, jak jej babcia. Zdradziła też, że na początku nie lubiła swojej serialowej postaci... Dlaczego?
Gdy Więdłocha wybierała zawód miała wątpliwości: - Całe życie zaprzeczam sama sobie. Zawsze byłam humanistką - ale maturę zdawałam z przedmiotów ścisłych. A jednak złożyłam dokumenty do Filmówki. I dostałam się do niej, czym wszystkich zadziwiłam. No i jestem. Gram. Ale czy tak już będzie zawsze? - mówi przekornie.
Jednak zaraz później zaprzecza, jakoby chciała zmienić zawód: - Niby mogłabym, ale chyba za mało umiem, by robić coś innego. Jestem więc skazana na ten zawód. Na pewno księgową już nie zostanę, bo z matmą bym sobie nie poradziła. Stomatologiem, jak babcia, też nie, bo... już jestem za stara na te studia. Lekarzem też już nie zostanę... Dodała także, że zawód aktora daje jej możliwość wcielania się niemalże w każdą postać: "Ten zawód daje mi możliwość "bycia" każdym. Zostawia mi też dużo wolności. Dzięki niemu mogę spróbować różnych rzeczy. - przyznaje Agnieszka Więdłocha.
W magazynie "Uroda", Więdłocha wyznała natomiast, że początkowo nie lubiła Beaty, którą gra w "Lekarzach": - Na początku Beata próbowała odzyskać dawną miłość (Maksa Kellera, granego przez Pawła Małaszyńskiego - przyp. red.). Nie podobał mi się sposób, w jaki to robiła, na poziomie 15-latki. Nic dziwnego, że jej się nie udało. Potem przeszła przemianę. Stała się delikatniejsza. Zachowała jednak swoją determinację. I to mi się w niej podoba, że się nigdy nie poddaje. Ja jestem inna, łatwo odpuszczam.