Lekarze
Ocena
serialu
7,6
Dobry
Ocen: 760
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Drugi plan daje wolność

W "Lekarzach" Katarzyna Bujakiewicz gra pielęgniarkę, która stawia na niezależność i nie w głowie jej dzieci i mąż. Prywatnie aktorka kocha rodzinne życie i pilnuje, by mieć wystarczająco dużo czasu dla córki i partnera. Nawet, jeśli odbywa się to kosztem głównych ról.

Nie gra Pani na pierwszym planie w serialach. Czy to prawda, że to Pani wybór?

- Do tej pory zawsze odmawiałam, gdy proponowano mi główną rolę. Tak się składało, że były to mało interesujące propozycje. Poza tym tak jest łatwiej. Grając na drugim planie, jestem tylko kilka dni w pracy i mam więcej wolnego czasu. A ja bardzo cenię swój wolny czas.

Czeka Pani na rolę życia?

- Zagrałam sporo fajnych postaci. Poza tym, co można zrobić wielkiego w dzisiejszym polskim kinie? Na pewno nie odmówiłabym głównej roli w takim serialu jak "Homeland", ale myślę, że jeszcze długo takiej produkcji u nas nie będzie.

Reklama

Zawsze jednak gra Pani ciekawe bohaterki, które szybko podbijają serca widzów. Tak jest m.in. w serialu "Lekarze", gdzie wciela się Pani w pielęgniarkę Sylwię. Macie jakieś cechy wspólne?

- Myślę, że łączy nas temperament. Sylwia jest bardzo fachowa, ale nie jest grzeczna. Potrafi powalczyć o siebie. Jeśli na czymś jej zależy, zdobywa to przebojem.

Czy w końcu zdobędzie serce doktora Daniela Ordy, którego gra Wojciech Zieliński?

- Zależy jej na tym facecie, ale chyba nie chce zachowywać się jak desperatka. Nie jest typem kobiety, która biega za mężczyzną. Wolałaby raczej, by to on zabiegał o nią. Gdy sprawy zaczęły się gmatwać, odrobinę się wycofała i dała mu czas na decyzję.

Serial kręcony jest w Toruniu. Nie przeszkadza to Pani pasji - bieganiu?

- Toruń to fantastyczne miasto. Jest tam wiele klimatycznych knajpek, świeże powietrze i kilka przyjemnych miejsc, gdzie można trochę rozruszać mięśnie. Niestety, gdy pracuję, brakuje mi zazwyczaj czasu na poranny sport, a nie jestem w stanie biegać o piątej rano. Oczywiście odrabiam to później w domu. Na co dzień biegam u siebie w lesie, na ścieżkach biegowych, tak lubię najbardziej.

Klimat Torunia sprzyja integracji z ekipą serialu?

- Tutaj nikt się nie spieszy. Możemy pójść wieczorem do kina, na kolację lub po prostu na piwo. A jeśli mamy trudne zdjęcia i nikomu nie chce się wychodzić, to zostajemy w hotelu i gadamy.

Zabiera Pani czasem córkę na plan?

- Nie! Tam często są przeziębieni ludzie i przeciągi, a ja staram się ją trzymać z daleka od wszelkich źródeł chorób. Ola ma świetnie zorganizowany czas w Poznaniu, z babciami i tatą. Poza tym jest równie żywiołowa, jak ja. Dwie takie osoby na planie to za dużo.

Czy córeczka boi się lekarzy?

Ona uwielbia lekarzy i ludzi w białych kitlach. Może przez to, że nigdy nie demonizowałam tematu. Gdy przychodzi jej ulubiona pediatra, to jest cała szczęśliwa i chętnie się poddaje wszystkim badaniom.

A może dzięki temu, że ogląda Panią w serialu?

- Nie ogląda, bo emisja "Lekarzy" jest dość późno i dzieci o tej porze już śpią.

Jak najbardziej lubi Pani spędzać czas z córką?

- Na świeżym powietrzu. Uwielbiam zabierać Olę i psa, a właściwie suczkę Oxę, na długie spacery. Po godzinie wszystkie jesteśmy wykończone, ale szczęśliwe. Ola lubi też udawać, że jest pieskiem. Może dlatego, że wychowuje się ze zwierzakiem? Wchodzi na jego posłanie i chce, aby jej rzucać smakołyki. A gdy wychodzę na babskie ploteczki, to zabieram Olę ze sobą. Dzieci się bawią razem, a my rozmawiamy.  

Rozmawiała EWA POKRYWA

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Lekarze | seriale | Wojciech Zieliński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy