Nie gryzie się w język. Uderzyła w kontrowersyjny polski serial
Serial "Lady Love" to historia młodej Polki, która wybrała życie na własnych zasadach i stała się ikoną lat 80. Produkcja zadebiutowała na platformie Max i zachwyciła widzów nie tylko z Polski, ale i z innych krajów. Nie brakuje jednak słów krytyki w stronę serialu. Głos zabrała Karolina Korwin-Piotrowska na swoim Instagramie.
Scenariusz "Lady Love", inspirowany prawdziwymi historiami, opowiada o losach Lucyny Liss, młodej dziewczyny z małego PRL-owskiego miasteczka, która marząc o wolności i życiu na własnych zasadach, uciekła za granicę. W RFN - europejskiej fabryce snów lat 80. - trafiła na okładki pism dla dorosłych i szybko stała się gwiazdą filmów dla tychże znaną pod pseudonimem "Lucy Love". Ale upór, determinacja i ambicja zmieniły bieg jej losów. W błyskawicznym tempie z modelki magazynów i aktorki filmów stała się bezkompromisową bizneswoman oraz ikoną niemieckiej popkultury lat 80. Szczególny talent do interesów oraz wyczucie potrzeb publiczności pomogły Lucynie dokonać rewolucji w branży. W najbardziej męskim świecie wprowadziła nowe zasady gry. Zaczęła produkować filmy, w których odwróciła męską dominację, stawiając w centrum akcji kobiety.
Jako tytułową Lady Love widzowie oglądają debiutującą w głównej serialowej roli Annę Szymańczyk. Obok niej gwiazdy wielu zagranicznych produkcji: Clemens Schick oraz Lise Risom Olsen. Na ekranie towarzyszą im m.in. Ralph Kaminski, Dorota Pomykała, Adam Woronowicz, Borys Szyc, Julian Świeżewski, Piotr Trojan, Michał Żurawski, Anna Krotoska, Stanisław Linowski, Julia Polaczek, Maciej Radel, Jacek Król i Ewelina Żak.
"Lady Love" to pierwsza produkcja lokalna Max. Od pierwszych tygodni serial przyciągał widzów nie tylko z naszego kraju, ale także z Hiszpanii czy Stanów Zjednoczonych. Na platformie są już dostępne wszystkie odcinki.
Karolina Korwin-Piotrowska za pośrednictwem Instagrama podzieliła się swoimi wrażeniami na temat "Lady Love". Dziennikarce serial wyraźnie nie przypadł do gustu.
"[...] Co wyszło? Groch z kapustą, bo zbyt wiele wciśnięto w mało czasu ekranowego, co przy budżecie, który duży nie był, aktorach, którzy w większości grają jakby się spieszyli z jednej chałtury do drugiej, boli jak cholera [...]" - czytamy.
"Biedę widać w pseudo niemieckich sekwencjach, bieda aż wyje, mamy 21 wiek i widz wie, że jak mamy boleśnie długą scenę w slow motion, z muzyczką, to znaczy, że ekipa szyje jak może, choć nie ma z czego. Oszczędności na statystach i na scenografii widać gołym okiem. To boli" - dodaje w dalszej części wpisu.
Korwin-Piotrowska mimo wszystko wskazuje na pewien pozytyw produkcji.
"Wspaniała Anna Szymańczyk, dla której warto cierpieć do końca, dawno w Polsce nie było takiej dobrej aktorki, tak plastycznej, zmysłowej, z taką jednocześnie klasą i fenomenalną energią. Obok niej świetny Klemens Schick jako Klaus Baron, Piotr Trojan, Anna Krotoska czy Dorota Pomykała, zwracają uwagę [...]" - pisze dziennikarka, punktując jednak niezbyt udane w jej odczucu występy Michała Żurawskiego, Borysa Szyca i Adama Woronowicza.
Czytaj więcej: Anna Szymańczyk: Teraz jest na szczycie, ale przez lata słyszała, że jest "za duża"