Życie bez wspomnień nie byłoby nic warte!
Emil Karewicz, czyli niezapomniany Hermann Brunner ze "Stawki większej niż życie" i hrabia Pac z "Czarnych chmur", twierdzi, że życie bez pięknych i zabawnych wspomnień nie byłoby nic warte...
- Często wracam pamięcią do przygód, w jakich uczestniczyłem jako aktor. Lubię wspominać dawne czasy - ze względu na ludzi, z którymi pracowałem, ze względu na miejsca, w których kręcono zdjęcia - mówi Emil Karewicz.
Jedno z najzabawniejszych wspomnień aktora dotyczy... konia, którego dosiadał jako król Jagiełło w filmie "Krzyżacy" Aleksandra Forda.
- Miałem do dyspozycji wspaniałego rumaka - pięknego, z białą grzywą, ale bardzo płochliwego. Musiałem, siedząc na jego grzbiecie, przyjąć krzyżackich posłańców. Kiedy aktorzy grający ich przynieśli mi - czyli Jagielle - dwa miecze, skrzyżowałem je nad głową i uderzyłem jednym w drugi. Rozlegający się dźwięk powodował, że koń stawał dęba, a ja lądowałem na ziemi - opowiada Emil Karewicz.
Scenę trzeba było powtarzać kilkanaście razy - za każdym razem aktor spadał z konia i z godziny na godzinę był coraz bardziej potłuczony i posiniaczony. Chciał jednak spełnić wszystkie oczekiwania reżysera, więc zaciskał tylko zęby i znów... spadał z wierzchowca!
- W końcu, po dwudziestym chyba upadku, reżyser zdecydował, że rezygnuje z usług konia. Zlitował się nade mną... Posadzono mnie na zbitym z desek koźle murarskim przykrytym suknem i siodłem - wspomina.
Ćwierć wieku później Emil Karewicz znów wcielił się w króla Władysława II Jagiełłę - zagrał go w serialu "Przyłbice i kaptury".
- Tym razem bez problemu udało mi się jako Jagielle przyjąć hołd krzyżacki - żartuje legendarny Hermann Brunner ze "Stawki większej niż życie".