Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​Zofia Marcinkowska miała przed sobą wielką karierę. Znalezioną ją martwą!

Śliczna aktorka zachwycała na ekranie. Występ w filmie "Nikt nie woła" Kazimierza Kutza zapewnił jej status wschodzącej gwiazdy polskiego kina. Może zyskała by również międzynarodową sławę, gdyby na jej drodze nie stanęła toksyczna miłość. Zofia Marcinkowska miała niecałe 23 lata, gdy popełniła samobójstwo.

"Była jednym z ciekawszych odkryć naszego kina początku lat 60. Ujmowała naturalnością, wrażliwością, ukrytą pod maską pozornej szorstkości. Również autentyzmem" - pisał o Zofii Marcinkowskiej krytyk Maciej Maniewski. Wystąpiła  w zaledwie trzech produkcjach, ale to wystarczyło, by została zaważona przez krytyków oraz widzów.

Urodziła się 22 października 1940 roku w Wieliczce. Krótko przed śmiercią opowiedziała Józefowi Henowi o swoim pochodzeniu. "Wyznała mi, że jest Niemką, dzieckiem porzuconym, zostawionym w Krakowie przez uciekającą po wojnie niemiecką parę" - wspominał później reżyser. Porzuconą dziewczynką zajął się doktor Włodzimierz Marcinkowski, znany krakowski działacz antyalkoholowy. Początkowo Marcinkowska studiowała w krakowskiej szkole teatralnej. Została z niej jednak wyrzucona po pierwszym roku za udział w filmie "Lunatycy". 

Reklama

Podjęła później studia aktorskie w Warszawie. Tam poznała o rok starszą Igę Cembrzyńską. Młodziutkie aktorki niemal od razu się zaprzyjaźniły. W warszawskiej szkole poznała również Bohdana Łazukę, który od razu się nią zauroczył. "W szkole teatralnej, choć wokół roiło się od pięknych dziewczyn, miałem jedną wielką miłość. To była krakowianka Zofia Marcinkowska, jedna z najpiękniejszych kobiet w polskim kinie. Jej uroda była zjawiskowa: oczy jak chabry, nosek delikatny, kilka piegów, wielka kultura osobista, a do tego wszystkiego kształtny i obfity biust" — wspominał artysta w "Fakcie". 

Uroda i talent młodziutkiej studentki zrobił też duże wrażenie na Kazimierzu Kutzu. Tak duże, że zaproponował jej rolę w swoim nowym filmie. "Była naturalnie piękna, ale na potrzeby filmu dodatkowo wymyśliliśmy ją, wyciągnęliśmy z niej wszystko, co było potrzebne. Wykreowaliśmy ją. Widziałem, że z nią jest coś nie tak: jakby przeżywała na planie prawdziwą miłość. Ale byłem zadowolony. Promieniowała jakąś niezwykłą energią; to mi było potrzebne. Podczas przerw w kręceniu zapadała w letarg. ‘Nic do mnie nie mów’, mówiła, kładła palec na wargach i patrzyła gdzieś w niebo" - mówił po latach reżyser. Zofia Marcinkowska miała 20 lat, kiedy zagrała w "Nikt nie woła". Krytycy dostrzegli w niej nową gwiazdę i wróżyli zawrotną karierę. Ona niespodziewania dla wszystkich porzuciła wszystko i wróciła do Krakowa. Zrozpaczony Łazuka długo leczył złamana serce: "Rozstanie z nią nie należało do najprzyjemniejszych, trudno mi było się z tym pogodzić". 

Marcinkowska dostała angaż w Teatrze Starym i przygotowywała się do premiery spektaklu, gdy poznała aktora Zbigniewa Wójcika. Ta miłość zakończyła się tragedią. 8 lat starszy Wójcik całkowicie zawrócił jej w głowie. Związek aktorskiej pary był bardzo burzliwy, głównie z powodu alkoholizmu aktora. Po jednej z domowych awantur, aktorka odkręciła kurki z gazem. Tragedia rozegrała się 8 lipca 1963 roku. Gdy pijany Wójcik od progu rzucił się na aktorkę, ta zaczęła się bronić. Odepchnęła go, a on upadając, uderzył głową o kant kuchennego zlewu i stracił przytomność. Zofia przekonana, że zabiła ukochanego, napisała kilka słów pożegnania: "Nie potrafię bez niego żyć" - i odkręciła gaz. Ciała Marcinkowskiej i Wójcika znaleziono kilka godzin później. Miała 23 lata. 

Gdy 24-letnia wówczas Iga Cembrzyńska usłyszała o śmierci młodszej od niej o rok Zofii Marcinkowskiej, długo nie mogła pogodzić się z tą stratą. "Któregoś dnia dowiedziałam się, że moja najlepsza przyjaciółka - Zofia Marcinkowska popełniła samobójstwo razem ze swoim narzeczonym, wybitnym aktorem - Zbigniewem Wójcikiem. Strasznie przeżyłam jej śmierć i nie mogłam dojść do siebie przez rok. Cierpiałam, bo była mi bardzo bliska" - wyznała aktorka. Postać tragicznie zmarłej przyjaciółki Iga Cembrzyńska przypomniała w swojej książce "Mój intymny świat".


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy