Zachcianki gwiazd na planach. Życzenia na miarę rodziny królewskiej?
Polskie i zagraniczne gwiazdy małego ekranu mają swoje zachcianki. Jakie żądania stawiały na planie producentom Joanna Brodzik, Anna Mucha czy Anne Hathaway. Czasami naprawdę trudno uwierzyć w to, czego wymagają od produkcji!
Anne Hathaway (wiedzieliście, że karierę rozpoczynała w serialu "Luzik Guzik"?) ma często jedno żądanie - jej śniadanie musi być jak najlepsze, a jajecznica nie może w żaden sposób odbiegać od standardów aktorki.
Serwis TMZ rozpisywał się swego czasu, że Hathaway trzy razy odsyłała kelnera z zamówioną przez nią jajecznicą.
Raz była za rzadka, później za zimna.
Fochy gwiazdy spowodowały opóźnienie w ten dzień kilku jej zobowiązań zawodowych (m.in. spotkań z dziennikarzami).
Alicja Bachleda-Curuś dba o prywatność swojej rodziny. W kontrakcie aktorki widnieją zapisy o tym, że kiedy wchodzi na plan produkcji, musi mieć zapewnioną prywatną ochronę dla siebie i swojego synka Henry'ego Tadeusza.,
Aktorka zabrania produkcji informowania mediów o miejscach, w których realizowane są zdjęcia, aby uchronić syna przed paparazzi.
Wygórowana stawka oraz dom były podobno żądaniami Joanny Brodzik.
Podobno aktorka "Domu nad rozlewiskiem" chciała, aby wynajęto dla niej i rodziny prywatny dom nad jeziorem oraz zażyczyła sobie dość dużą kwotę za dzień zdjęciowy.
Mianowicie - 8 tys. złotych.
Kilka lat temu krążyły plotki o wygórowanych zachciankach Marty Żmudy Trzebiatowskiej.
Na planie serialu TVN "Teraz albo nigdy!" podobno zażyczyła sobie... wyrzucenia fotografów!
"Byliśmy na planie 'Teraz albo nigdy' na zaproszenie stacji, ale Marta zabroniła robienia jej zdjęć. A przecież to była nasza praca. Nie chcieliśmy jej fotografować w sytuacji prywatnej. Wyrzucono nas z planu - żalił się w tygodniku "Na żywo" jeden z fotoreporterów.
W 2012 roku media rozpisywały się o aferze z udziałem Laury Samojłowicz, która wybuchła na planie serialu "Hotel 52". Samojłowicz twierdziła, że reżyser Radosław Piwowarski jest pod wpływem alkoholu i żądała jego zmiany.
Po badaniach alkomatem okazało się, że to było pomówienie. Producent serialu nałożył na aktorkę karę za przerwanie dnia zdjęciowego w wysokości 40 tys. zł, rozwiązał także umowę z reżyserem.
"To już nie pierwszy incydent z udziałem humorzastej gwiazdy, nie jesteśmy jednak w stanie nic z tym zrobić. Laura gra główną rolę i tu tkwi cały problem" - komentowała wówczas Olga Kwiecińska z Akson Studio produkującego serial.
Gwiazda serialu miała podobno problemy z zapamiętaniem tekstu, przez co zmuszona była do wielokrotnego powtarzania scen. Inni aktorzy odbierali to jako lekceważenie ich pracy i całej ekipy filmowej.
Szerokim echem w mediach odbiła się też awantura Magdaleny Schejbal z producentami "Szpilek na Giewoncie".
Aktorka oskarżała o złą organizację pracy i katorżnicze warunki, kiedy była w ciąży, firma produkująca serial zarzucała gwieździe zbyt wygórowane żądania finansowe.
"Chodziło wyłącznie o pieniądze i inne gwiazdorskie żądania" - podkreślał producent serialu. Sprawa skończyła się w sądzie. Aktorka przegrała.
"Każdy człowiek ma obowiązek zachowania pewnej rozwagi w życiu. Pani jej nie zachowała" - cytował argumentację sądu tygodnik "Twoje Imperium".
Dorota Williams, znana kostiumograf, opowiedziała w wywiadzie dla magazynu "Viva" o tym, jaki kaprys miała Anna Mucha, kiedy występowała w "Tańcu z gwiazdami".
"Kiedyś w piątek, więc po ostatniej przymiarce, około 23-ej dostaję SMS-a. Czytam i własnym oczom nie wierzę: 'Dorota, nie podoba mi się ta sukienka. Co proponujesz?' Gdyby to była jedna z pierwszych edycji "Tańca z gwiazdami", pewnie bym nie spała do rana. A tak, spokojnie przespałam noc, rano wysłałam SMS-a: Dzień dobry, spotykamy się za chwilę na planie w Ursusie. Mam nadzieję, że przeanalizujemy problem sukienki. Tylko, że po sobotniej próbie wszystko się podobało. To była Anna Mucha, ale żadna z nas nie robi sprawy z tego incydentu. Chodziło o czerwoną, seksowną sukienkę z gołymi plecami" - mówiła.