Z żonami rozstawał się w przyjaźni!
Tadeusz Pluciński, czyli minister Jaszuński z "Kariery Nikodema Dyzmy" i kapitan Roberts ze "Stawki większej niż życie", był kiedyś wielkim amantem w filmach i w... życiu. 85-letni aktor ma na swoim koncie kilkadziesiąt ról i cztery małżeństwa.
Tadeusz Pluciński wciąż podoba się wielu kobietom. Dziś, pytany o to, czy zdecydowałby się - jak niektórzy jego koledzy - znów stanąć na ślubnym kobiercu, śmieje się i mówi:
- Absolutnie wykluczam kolejny ślub! Myślę, że gdyby moje poprzednie związki nie były sankcjonowane prawem, mogłyby trwać znacznie dłużej.
Świadomość podpisania cyrografu zawsze rodziła w Tadeuszu Plucińskim bunt. Twierdził i wciąż jest przekonany o tym, że małżeństwo na pewno nie pomaga miłości.
- Teraz jestem wolnym człowiekiem. Nie muszę się nikomu tłumaczyć, dlaczego wracam późno do domu lub gdzie wychodzę - mówi.
Pierwsza żona aktora była od niego dwa lata starsza, ale każda kolejna coraz młodsza. Ostatnia, Jola, o 18 lat!
- Taka różnica wieku nie stwarza żadnych problemów. Starszy, doświadczony mężczyzna ma szansę wprowadzić młodą partnerkę w życie, a jeśli dostatecznie się stara, może to trwać latami - twierdzi.
Dlaczego małżeństwa Tadeusza Plucińskiego się rozpadały? Aktor doskonale zdaje sobie sprawę, że żony nie mogły znieść jego słabości do... kobiet.
- Zbyt często ulegałem mojej słabości do płci przeciwnej. Ze wszystkimi żonami pozostawałem jednak po rozwodzie w świetnej komitywie. Zawsze rozstawaliśmy się w przyjaźni. Uważam, że tak właśnie powinno być. Nie należy pielęgnować złych wspomnień, tylko wybierać najpiękniejsze momenty i wyłącznie je zachowywać w pamięci. Wszystkie moje żony były wspaniałe! - mówi wciąż bardzo przystojny Tadeusz Pluciński.