Wiesław i Maria Gołasowie: Przez pół wieku był wierny jednej kobiecie! Oto historia ich pięknego związku
Zmarły w czwartek 9 września Wiesław Gołas, czyli niezapomniany Tomasz Czereśniak z kultowego serialu "Czterej pancerni i pies" i Majewski z "Alternatywy 4", przez prawie 50 lat szedł przez życie u boku ukochanej Marii. To właśnie ona zajmowała się nim, gdy kilka lat temu nogi odmówiły mu posłuszeństwa, była przy nim, gdy ciężko zachorował... Poznajcie wzruszającą historię ich wielkiej miłości.
- Gdyby nie Marysia, pogubiłbym się. Żyję tylko dzięki niej - wyznał Wiesław Gołas w swym ostatnim wywiadzie, opowiadając o ukochanej żonie, która przez grubo ponad 40 lat dbała, by niczego mu nie brakowało.
- Jestem wielkim szczęściarzem, bo spotkałem kobietę, która nie dość, że mnie kocha, to w dodatku jest moim najlepszym przyjacielem. To rzadkie połączenie. Miłość i przyjaźń tylko czasem idą w parze - powiedział przed laty o Marii Krawczyk-Gołas, a pytany o receptę na długi związek, bez wahania stwierdził, że wystarczy, by dwoje ludzi naprawdę mocno się kochało...
Maria była drugą żoną zmarłego 9 września aktora. Poznali się przypadkiem w 1974 roku, gdy Wiesław Gołas był u szczytu sławy i... tuż po rozwodzie. Pewnego dnia szedł po Krakowskim Przedmieściu w kierunku kawiarni "Nowy Świat", w której występował z kabaretem "Dudek". Na wystawie jednego z zakładów fotograficznych, jakich w tamtych czasach pełno było na Trakcie Królewskim, zobaczył swoją podobiznę. Od razu przypomniał sobie dziewczynę, która kilka lat wcześniej właśnie tutaj zrobiła mu zdjęcie potrzebne do paszportu.
- Byłem ciekaw, czy wciąż tu pracuje, więc wszedłem i wpadłem po uszy - żartował, wspominając początki swego związku z Marią.
Wiesław Gołas doskonale pamiętał, jak wielkie wrażenie zrobiła na nim jego przyszła żona, gdy uśmiechnęła się serdecznie, widząc go w drzwiach swego zakładu.
- Kiedy ją zobaczyłem, najzwyczajniej w świecie zakochałem się w niej jak sztubak - opowiadał po latach w wywiadzie.
Maria Krawczyk zgodziła się umówić z nim na spacer i kawę. Podobno już na pierwszej randce aktor wyznał jej miłość, a ona obiecała mu... kolejną randkę. Gdy znów się spotkali, poczuła, że w towarzystwie Wiesława serce bije jej mocniej i szybciej niż zwykle. Rok później byli już po ślubie.
- Maria na szczęście odwzajemniła moje uczucie i przyjęła oświadczyny - wspominał Wiesław Gołas w programie telewizyjnym.
Ukochana aktora dobrze wiedziała, że wychodzi za mąż za mężczyznę, który ma już za sobą nieudane małżeństwo i córkę, którą kocha ponad wszystko. Agnieszka Gołas miała czternaście lat, gdy jej rodzice się rozstali.
- Ich rozwód poróżnił obie rodziny i głęboko dotknął więcej osób niż tylko nas troje - napisała w książce poświęconej sławnemu ojcu.
- Życie taty nagle się zawaliło i gdyby nie poznał Marii, nie poradziłby sobie z rozstaniem - dodała.
Dla Wiesława Gołasa rodzina zawsze była najważniejsza, a dom traktował jak miejsce, do którego pędzi się po spektaklu, za którym się tęskni, gdy jest się daleko... Mawiał, że dom jest fundamentem, racją bytu.
- Bez rodziny i domu człowiek nie istnieje - powiedział kiedyś.
Poprzednia żona - dziennikarka i muzykolożka Elżbieta Szczepańska-Lange - była pierwszą wielką miłością Wiesława Gołasa. Poznali się w 1955 roku w nocnym lokalu w Zakopanem. On był wtedy początkującym aktorem, świeżo upieczonym absolwentem stołecznej szkoły teatralnej, ona właśnie przygotowywała się do egzaminów na Uniwersytet Warszawski. Przetańczyli razem całą noc. Wychodząc ze znanej wśród artystów restauracji "Murowana Piwnica" na Krupówkach, umówili się na spotkanie w Warszawie. Podobno rodzice pani Elżbiety, a zwłaszcza jej ojciec, nie byli zachwyceni, gdy powiedziała im, że zamierza poślubić aktora.
- Gdy ojciec usłyszał słowo "aktor" w kontekście małżeństwa, złapał się za głowę - wspominała na łamach książki swej córki.
Wymienili się obrączkami w kościele przy ulicy Chełmskiej, a po ślubie zamieszkali w bloku na Rozłuckiej - w mieszkaniu dzielonym z dwiema innymi rodzinami. Kiedy na świecie pojawiła się Agnieszka, przenieśli się do rodziców Elżbiety. Przydział na samodzielne mieszkanie dostali dopiero kilka lat później, ale wtedy wiedzieli już, że raczej nie spędzą razem reszty swego życia.
Dla Wiesława Gołasa rozwód był wielką osobistą porażką. Myśl, że jego córka wychowa się w niepełnej rodzinie, nie dawała mu spokoju. Marzył przecież, by stworzyć Agnieszce dom, jaki pamiętał ze swego dzieciństwa - dom sprzed wybuchu wojny, pełen miłości, ciepła i śmiechu. Dobrze wiedział, co to znaczy, gdy dziecku zabraknie ojca. Miał zaledwie dziesięć lat, gdy jego tata został wywieziony do Majdanka przez hitlerowców.
- Sprzedaliśmy wszystkie rodzinne pamiątki, a pieniądze i biżuterię mama dała jakiejś kobiecie, która obiecała, że wykupi tatę z obozu, a potem zniknęła. Nigdy więcej nie zobaczyłem taty - opowiadał.
Agnieszka Gołas-Ners napisała w swej książce "Gołas", że pan Wiesław i jego mama jeszcze wiele lat po wojnie szukali dziadka Teofila. W końcu, w latach pięćdziesiątych, poddali się i pojechali do Majdanka, by złożyć kwiaty na zbiorowym grobie, do którego wrzucano ciała pomordowanych w obozie więźniów...
Po rozstaniu z pierwszą żoną Wiesław Gołas zwątpił, czy kiedykolwiek jeszcze się zakocha. Choć cieszył się ogromnym powodzeniem u płci przeciwnej, nie był kochliwy.
- Było mnóstwo aktorek, które się w nim kochały, ale żadna nigdy nie doczekała się jego wzajemności - opowiadał córce aktora na potrzeby książki "Gołas" Gustaw Holoubek, który przyjaźnił się z Wiesławem w czasach, gdy byli młodzi.
Maria Krawczyk, którą spotkał w zakładzie fotograficznym wkrótce po rozwodzie, była drugą kobietą, której udało się skraść mu serce. Pani Maria nie potrafi dziś przypomnieć sobie, co urzekło ją w przyszłym mężu. Wyznała kiedyś, że Wiesław Gołas, którego przecież doskonale znała z ekranu, ujął ją niezwykłym poczuciem humoru. Pomyślała, że jest... śmieszny, ale gdy go lepiej poznała, doszła do wniosku, że tak naprawdę najbardziej podobają się jej jego nienaganne maniery, wielka kultura i szacunek, jaki okazuje wszystkim ludziom. Maria szybko przekonała się, że aktor cieszący się sławą wesołka, na co dzień wcale nie jest zabawny.
- Często przypomina chmurę gradową, bywa bardzo impulsywny. Rozumiem go, bo przecież trudno być wciąż wesołym - powiedziała w wywiadzie.
Państwo Gołasowie szli razem przez życie razem prawie pół wieku. Jeszcze kilka lat temu lubili wybrać się do teatru, filharmonii lub do muzeum, chętnie odwiedzali przyjaciół. Kiedy jednak w 2008 roku aktor przeszedł rozległy zawał serca, a zaraz potem zaczął mieć problemy z nogami, wycofali się z życia towarzyskiego. Wiesław Gołas tłumaczył, że nie może chodzić, bo po skomplikowanej operacji żylaków, której musiał się poddać, nie odzyskał władzy w nogach.
- Jestem uziemiony, żona wyręcza mnie we wszystkim - stwierdził w ostatnim wywiadzie.
- Na szczęście zawsze byłem domatorem, więc siedzenie w domu nie jest dla mnie problemem - dodał.
Znajomi Wiesława Gołasa nie kryją, że Maria, choć sama z powodu wieku nie czuje się ostatnio najlepiej, to jednak troskliwie opiekowała się mężem. On sam stwierdził niedawno, że tylko dzięki żonie wciąż jakoś się trzyma.
- Wszystko już zobaczyłem i przeżyłem. Teraz jest czas na ciszę... Męczy mnie szum, hałas, ruch - powiedział na łamach książki "Na Gołasa".
Aktor cieszył się każdą chwilą spędzoną z ukochaną żoną, uwielbiał długie rozmowy z córką, przepadał za wnuczkami - dorosłymi już Matyldą i Agatą.
- Rodzina i spokój to jedyne, czego mi teraz trzeba - mówił, grzecznie odmawiając wywiadów, o jakie od lat bezskutecznie prosili go dziennikarze z różnych mediów.
9 września odszedł, zostawiając pogrążoną w żalu Marię, którą nazywał największą miłością swojego życia...