Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Tulipan": Uwodziciel, złodziej i oszust, którego pokochały kobiety

Serial Jerzego Dymka i Andrzeja Swata zadebiutował na ekranach 22 lutego 1987 roku i natychmiast wzbudził ogromne kontrowersje. Wielu widzów uznało, że opowiadająca o losach uwodziciela produkcja jest demoralizująca i domagało się zdjęcia jej z anteny. Tak się jednak nie stało, wszystkie sześć odcinków wyemitowano, a perypetie Jurka śledziły miliony. „Tulipan” inspirowany był historią prawdziwej postaci – Jerzego Kalibabki, oszusta i naciągacza, który uwiódł w latach 80. setki kobiet. Z okazji jubileuszu serialu przypominamy szczegóły dotyczące kultowej produkcji.

Tylko dla widzów dorosłych

"Tulipan" to serial, opowiadający historię Jurka, rybaka, który ma dość życia na prowincji i pod wpływem impulsu postanawia całkowicie zmienić swoje życie. Przypadkowe spotkanie z piękną i bogatą Niemką Karin sprawia, że mężczyzna przekonuje się, iż dzięki osobistemu urokowi i kilku sztuczkom można żyć na naprawdę wysokim poziomie. Jego plan jest prosty - zamierza uwodzić kobiety i wykorzystywać ich naiwność dla własnych celów. W tym celu wyrusza w Polskę, natychmiast wdrażając swój plan w życie.

Na przestrzeni kilku lat uwodzi i okrada setki kobiet, ściągając przy okazji na siebie zainteresowanie milicji. Mimo starań funkcjonariuszy, Tulipan (taki przydomek nosił w mediach) jest ciągle krok przed nimi. Sytuacja zmienia się, gdy sprawiedliwość oszustowi postanawia wymierzyć brat jednej z jego ofiar...

Reklama

Produkcja o naczelnym uwodzicielu i oszuście PRL-u z Janem Monczką w roli głównej zadebiutowała w Telewizji Polskiej w lutym 1987 roku. Po emisji pierwszego odcinka szybko wybuchł skandal, a zniesmaczeni widzowie nie kryli oburzenia. Przeciwko gloryfikowaniu alfonsa, oszusta i przestępcy, protestowały przede wszystkim kobiety i księża. Mimo społecznego poruszenia wyemitowano wszystkie 6 odcinków kontrowersyjnej produkcji, które w szczytowym momencie miało oglądać nawet 19 milionów widzów!

Serial inspirowany prawdziwymi wydarzeniami

Do ogromnej popularności serialu przyczynił się pewnie również fakt, że scenariusz inspirowany był historią prawdziwej postaci. Pierwowzorem serialowego Jurka był bowiem Jerzy Kalibabka. Pochodzący z nadmorskiego Dziwnowa przestępca działał w całej Polsce, uwodząc i okradając ponad kilkaset kobiet. Gdy wreszcie go złapano, postawiono mu ponad 100 zarzutów, m.in. o oszustwa, wyłudzenia i gwałty. Do tych ostatnich nigdy się nie przyznał.

Milicja ustaliła, że w ciągu 5 lat Kalibabka okradł i wykorzystał 200 kobiet. Wartość skradzionych przedmiotów i inne szkody wycenione zostały na ponad 15 mln złotych - w 1984 roku, gdy zapadł wyrok i Tulipan został skazany na 15 lat pozbawienia wolności oraz ponad milion złotych grzywny.

Oszust-uwodziciel, który da się lubić

W roli tytułowej w serialu wystąpił Jan Monczka, absolwent krakowskiej PWST, wtedy występujący głównie na deskach teatralnych. Twórcy serialu, czyli Andrzej Swat i Jerzy Dymek, postanowili w głównej roli obsadzić aktora, którego twarz dla widzów była jeszcze wówczas nierozpoznawalna. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Bohater wykreowany przez Monczkę dał się lubić i mimo czynów, których się dopuszczał cieszył się dużą sympatią.

Po czasie okazało się to jednak sporą przeszkodą. Części publiczności nie podobało się bowiem wybielanie i idealizowanie przestępcy. Serial publicznie skrytykował m.in. Jan Dobraczyński z PRON-u, który proponował, żeby ściągnąć "Tulipana" z emisji lub emitować go jedynie w późnych godzinach wieczornych bądź w nocy.

Produkcję udało się jednak obronić jednym, prostym ruchem:

Potraktowaliśmy go jako ostrzeżenie dla naiwnych kobiet - opowiadał  w jednym z wywiadów reżyser serialu, Jerzy Dymek.

Serial opatrzono także planszą, informującą, że jest przeznaczony jedynie dla widzów dorosłych.

Szkodliwa popularność

Jan Monczka, wcielający się w tytułową postać przyznawał po latach, że rola Tulipana była dla niego zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Z jednej strony dała mu bowiem ogromną rozpoznawalność, z drugiej jednak został z jej powodu zaszufladkowany.

"Cieszy mnie, że ten serial żyje tyle lat, ale czasem mam już dosyć tej roli. Nie udało mi się dotąd zagrać niczego bardziej spektakularnego. Mam świadomość, że dla wielu widzów jestem wciąż Tulipanem" - powiedział w wywiadzie dla "Angory". Dodał też, że czasem wraca do niektórych odcinków. Nie z sentymentu do serialu, ale przez przypadek. "Tulipan" był wielokrotnie powtarzany przez różne stacje telewizyjne, więc gdy Monczka trafiał na któryś odcinek, to już go oglądał.

Aktor przyznał, że choć wcielił się w czarny charakter, którego losy ukazane na ekranie wzbudzały duże kontrowersje, on sam spotkał się z dużym uwielbieniem. Otrzymywał od kobiet mnóstwo listów, wiele z nich zawierało wyznania miłosne. Podobnie było z pierwowzorem tej postaci, czyli Jerzym Kalibabką.

W przeciwieństwie do Kalibabki, Jan Monczka szybko dostrzegł nie tylko blaski, ale też cienie sławy. "Spotkała mnie duża popularność. Moja żona z okna podglądała moment, kiedy wychodziłem z kamienicy i patrzyła na reakcje ludzi, którzy z niedowierzaniem przyglądali się, jak opuszczam dom. Nie wierzyli, że ten facet tu mieszka" - wspominał aktor.

Łatka serialowego amanta i uwodziciela przeszkadzała mu nie tylko w życiu prywatnym. Zaczęła też bowiem rzutować na jego losy zawodowe. Reżyserzy nie chcieli bowiem zatrudniać do swoich filmów aktora, który tak mocno kojarzy się wszystkim z jedną postacią. Aktor nigdy później nie stworzył już kreacji, dzięki której odniósłby taki sam sukces, jak za sprawą swojej pierwszej roli.

Doskonała obsada

W serialu oprócz Jana Monczki pojawiła się plejada pięknych i utalentowanych aktorek. Mogliśmy zobaczyć m.in. Martę Klubowicz, Marię Pakulnis, Ewę Ziętek, Annę Gornostaj, Krystynę Tkacz, Marię Probosz i Polę Raksę. Obsada produkcji do dziś uznawana jest za jeden z jej największych atutów.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Jan Monczka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy