Tomasz Borkowy: Gwiazdor "Domu" po latach. Jak potoczyły się jego losy?
Tomasz Borkowy w latach 80. cieszył się w Polsce ogromną popularnością. Wszystko za sprawą roli w serialu "Dom". Jako Andrzej Talar fascynował miliony widzów, którzy z zapartym tchem śledzili losy jego dwóch małżeństw. On sam jednak rolę tę przyjął niejako z przymusu i w pewnym momencie zapragnął zrewolucjonizować swoje życie. Wiele lat temu wyprowadził się z Polski i nigdy nie żałował swojej decyzji. Dziś kończy 70 lat, a my z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć jego niezwykłą historię. Jak potoczyły się losy ulubieńca widzów?
Tomasz Borkowy urodził się 17 września 1952 roku w Warszawie. W stolicy ukończył również szkołę podstawową i liceum, na studia natomiast zdecydował się wyjechać do Krakowa. W 1977 roku ukończył tamtejszą Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego i rozpoczął karierę aktorską. Debiutował w filmie "Nie zaznasz spokoju". Potem mogliśmy go oglądać jeszcze w "Do krwi ostatniej..." i "Wysokich lotach". Prawdziwy przełom w karierze Tomasza Borkowego przyniósł natomiast rok 1980. To właśnie wtedy otrzymał rolę w serialu "Dom".
Z propozycją zagrania w serialu i wcielenia się w Andrzeja Talara, jednego z głównych bohaterów produkcji, wyszedł sam reżyser - Jan Łominicki. Uważał, że Borkowy jest wprost stworzony do tej kreacji. Sam aktor po usłyszeniu propozycji... zaproponował jednak kogoś innego.
Okazało się, że Borkowy ma inne plany na życie i polecił na swoje miejsce Krzysztofa Pieczyńskiego. Jednak wpływy znanego producenta filmowego w Polsce, Wilhelma Hollendera, spowodowały, że Borkowy nie miał wyboru.
Serial "Dom" z miejsca podbił serca widzów, a Borkowego uczynił jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Gwiazdor dość szybko uzmysłowił sobie jednak, że Polska to nie jest miejsce dla niego i postanowił podbić... Wielką Brytanię.
Aktor marzył o karierze w filmach zagranicznych. Dostał nawet propozycję roli w filmie Rainera Fassbindera. Jego plany pokrzyżował stan wojenny. 12 grudnia 1981 roku miał wyjechać na plan do Berlina. Producent "Domu" poprosił go, by został jeszcze do 14 grudnia i zagrał w jednej ze scen. 13 grudnia ogłoszono stan wojenny, uniemożliwiając tym samym aktorowi wyjazd do Berlina.
Borkowy nie poddał się jednak i organizując wręcz filmową intrygę, uciekł do Wielkiej Brytanii. Przyjaciel aktora mieszkający na Wyspach, załatwił mu fikcyjną umowę na rolę w zagranicznym filmie. Dzięki temu Borkowy mógł otrzymać paszport oraz wizę. W 1982 roku wyleciał do Londynu. W kraju została jego żona z małym synem. Gwiazdor "Domu" początkowo imał się różnych zajęć. Pracował na budowie, był taksówkarzem oraz osobistym szoferem pewnej bogatej Angielki.
Zapisał się do szkoły filmowej i z czasem los się do niego uśmiechnął. Najpierw otrzymał posadę asystenta inspicjenta w malutkim teatrze na West Endzie, później został współdyrektorem astystycznym, a następnie również reżyserem. Podjął również naukę w londyńskiej "Academy the Drama School". "Długo nie mogłem pozbyć się polskiego akcentu. Ale nie próżnowałem, reżyserowałem spektakle w teatrze na West Endzie, kręciłem filmy dokumentalne" - wspominał. Pod pseudonimem Tomek Bork zagrał w ponad 20 produkcjach filmowych oraz serialach.
Z Londynu Tomasz Borkowy przeniósł się do Edynburga. Tam od lat związany jest z największym festiwalem teatralnym "Edinburgh Festival Fringe". Był również dyrektorem organizacji Universal Arts w Edynburgu, która obejmuje szkołę aktorską, agencję oraz firmę zajmującą się produkcją spektakli teatralnych i filmów o sztuce. Przez lata współorganizował Fringe, największy festiwal teatralny świata.
Zagraniczna kariera aktora skomplikowała jednak mocno jego życie prywatne. Gdy w latach 80. wyjeżdżał z Polski musiał rozstać się z żoną i malutkim synkiem, Filipem. Małżeństwo nie przetrwało rozłąki. Aktor długo też nie widział się z synem. Po latach ułożył sobie życie u boku arystokratki Laury Mackenzie Stuart i córki Johna Mackenzie Stuarta byłego prezesa Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, z którą przez 16 lat pracował w Universal Arts. Pierwszy raz spotkali się w 1991 roku. Mackenzie Stuart była wtedy wicedyrektorką festiwalu Fringe. Cztery lata później zaręczyli się, a krótko później wzięli ślub.
Tomasz Borkowy nigdy nie żałował decyzji o porzuceniu kariery w Polsce i przeprowadzce do Wielkiej Brytanii. Dziś kończy 70 lat i ma poczucie, że żadnej chwili nie zmarnował.