Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Tia Carrere: Hawajska piękność była gwiazdą. Co dzisiaj robi?

Aktorskie wersje bajek Disneya cieszą się dużą popularnością. Po "Aladynie", "Kopciuszku" czy "Dumbo" przyszła kolej na "Lilo i Stich". Trwają prace nad zebraniem ekipy aktorskiej, a wiele osób zastanawia się czy w filmie pojawią się osoby z oryginalnej animacji w tym Tia Carrere. Chociaż hawajska piękność lata największej popularności ma już za sobą, to nadal jest bardzo aktywna w artystycznym świecie.

Tia Carrere: Aktorka, która marzyła o karierze muzycznej

Tia Carrere urodziła się 2 stycznia w 1967 w Honolulu. W rzeczywistości nazywa się Althea Janairo. Na jej przydomek artystyczny składa się zdrobnienie imienia oraz nazwisko nikaraguańskiej aktorki Barbary Carrera. Uczęszczała do prywatnej szkoły dla dziewcząt i miała zamiar zostać piosenkarką. Nie wierzyła jednak, że dana jej będzie wielka kariera. Przyszła gwiazda pochodziła z ubogiej rodziny. Do tego jej rodzice się rozwiedli, a ojciec założył nową rodzinę. "Zawsze myślałam, że skończę śpiewając w hotelowym barze w Waikiki. Byłam przekonana, że tylko tyle mogę osiągnąć. Myśląc o tym teraz, uważam, że nie byłoby to takie złe" - mówiła po latach w rozmowie z portalem "Vice".

Reklama

Już jako nastolatka wyróżniała się niezwykłą urodą, którą zawdzięcza chińsko-hiszpańsko-filipińskim korzeniom. Jak wiele jej koleżanek po fachu, przyszła gwiazda została przypadkowo wypatrzona przez amerykańskiego producenta. Dziewczyna została zaproszona na casting do filmu "Aloha Summer". Poszła z ciekawości i wygrała. Po latach wspominała, że był to punkt zwrotny w jej życiu. "Nie mieliśmy pieniędzy, a ja nie miałam wystarczająco dobrych ocen, by dostać stypendium na studia" - wspominała. Dlatego zrezygnowała z dalszej nauki i ruszyła na podbój show-biznesu. Mając 17 lat wyjechała do Los Angeles. Tam przybrała pseudonim artystyczny.

Tia Carrere: Były chłopak zostawił ją z niczym

Pierwsze aktorskie kroki stawiała na planach reklam. W ciągu kilku miesięcy od przybycia do LA zdobyła rolę w serialu "General Hospital". Na dużym ekranie zadebiutowała w 1986 roku horrorze klasy B pt. "Zombie Nightmare". Zaczęła pracować również jako modelka. Jej kariera powoli szła do przodu, Carrere zaczęła pojawiać się w popularnych produkcjach telewizyjnych. Zagrała  m.in. w "Drużynie A", "MacGyverze" czy "Opowieściach z Krypty". Gdy wydawało się, że wszystko układa się po jej myśli, pojawił się problem. W postaci jej ówczesnego chłopaka, który pełnił również rolę jej... managera. 

Pewnego dnia mężczyzna wyciągnął wszystkie pieniądze z ich wspólnego konta. "Zostałam z niczym po tym, jak zarobiłam 150 tysięcy dolarów w ciągu roku. Miałam 300 dolarów w kieszeni. Do zapamiętania: twój chłopak nie powinien być twoim managerem i nie powinniście mieć wspólnego konta w banku. To zły pomysł" - wspominała później Carrere. Przez pewien czas Tia Carrere nie miała dachu nad głową. Pomógł jej znajomy agent, który znalazł jej miejsce do nocowania zanim stanie na nogi. Mimo trudnej sytuacji ani przez chwilę nie pomyślała o powrocie do domu.

Tia Carrere: Ten film był przełomem

Chociaż nie układało się jej prywatnie, to zawodowo szło jej coraz lepiej. Otrzymała propozycję zagrania w "Słonecznym patrolu". Zrezygnowała z niej i zdecydowała się na rolę w filmie "Świat Wayne’a", która przyciągnęła ją możliwością pokazania muzycznego oblicza. Ta była doskonała decyzja. Po premierze filmu mężczyźni, często dosłownie, rzucali się jej do stóp. Film przyniósł jej nie tylko ogromną popularność, ale również możliwość nagrania płyty. Jej pierwszy album "Dream" w 1993 roku na Filipinach pokrył się platyną.

Seksowną aktorką zachwycili się fani na całym świecie, a jej kariera ruszyła z kopyta. W 1999 roku dostała główną rolę w serialu "Łowcy skarbów". Profesor Sydney Fox była swoistym połączeniem Indiany Jonsa oraz Lary Croft. Producenci serialu doskonale wiedzieli jak przyciągnąć widzów. Tia Carrere niejeden raz miała okazję pokazać nieco więcej ciała na ekranie. Popularność serialu sprawiła, że Carrere nie musiała się martwić brakiem pracy. Nie tylko grała w popularnych filmach oraz serialach, ale odnalazła się doskonale również w świecie dubbingu. Użyczyła głosu m.in. siostrze Lio w disnejowskiej animacji "Lio i Stitch". 

Tia Carrere: Udana kariera muzyczna

Niestety, z czasem aktorka zaczęła przyjmować role w produkcjach, które nie cieszyły się uznaniem widzów oraz krytyków. Chociaż grała w minimum jednej produkcji rocznie, to głównie w drugo i trzecioplanowych rolach. Jak na gwiazdę telewizji przystało, wzięła udział w kilku programach rozrywkowych. Wytańczyła sobie szóste miejsce w "Tańcu z gwiazdami", wystąpiła również u boku Donalda Trumpa w "The Celebrity Apprentice". W 2020 roku zagrała w serialu Netflixa "AJ and the Queen". Rok temu można było ją oglądać w filmie "A Big Fat Family Christmas".

Zdecydowanie częściej niż na ekranie można ją obecnie zobaczyć na scenie. Obok aktorstwa Tia Carrere cały czas rozwija swoją drugą pasję - śpiewanie. W 2007 roku wróciła do korzeni płytą "Hawaiiana". Artystka otrzymała nominację do nagrody Grammy 2008 w kategorii Najlepszy album z muzyką hawajską. Rok później wygrała Grammy za trzeci album "Ikena". W 2011 roku do swojej kolekcji dodała kolejną statuetkę. Kilka tygodni temu wydała nowy singiel o znaczącym tytule "I'm Still Here", czyli "nadal tu jestem".

Tia Carrere: Hawajska piękność wciąż zachwyca

Tia Carrere dwukrotnie wychodziła za mąż. Od 1993 do 2000 roku była związana z amerykańskim producentem filmowym. W 2003 roku poślubiła dziennikarza Simona Wakelina. Trzy lata później na świat przyszła córka pary, Bianca. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu i w 2010 roku doszło do rozwodu. Jednak okazało się, że stara miłość nie rdzewieje i kilka lat po rozstaniu pogodzili się i wrócili do siebie. Niestety i tym razem ich uczucie nie przetrwało.

Piękna artystka w styczniu skończyła 56 lat. Urodziny uczciła wyjazdem oraz zdjęciem na Instagramie, na którym pozuje w bikini. Fani nie kryli zachwytów nad nieprzemijającą urodą oraz fantastyczną figurą aktorki. Chociaż nadal może uchodzić za seksbombę, to sama nie uważa swojej sylwetki za idealną. "Bardzo chciałabym dojść do niesamowitej formy, aby pokazać zdjęcie w bikini, ale i tak wolę stroje jednoczęściowe" - zażartowała w rozmowie z portalem Yahoo Life.

W dalszej części wywiadu poruszyła temat postrzegania piękna. Nie da się zaprzeczyć, że to niezwykła uroda aktorki była jej przepustką do show-biznesu. Tia Carrere długo musiała udowadniać, że nie jest tylko ładną buzią. "Kiedy zaczynałam karierę, byłam po prostu wdzięczna. Bycie atrakcyjną, młodą kobietą z pewnością pozwalała ci na pewne luksusy. Ludzie widzą cię i coś ich do ciebie przyciąga. Ale potem, w miarę upływu czasu, gdy przechodzisz z 20-stki do 30-stki, a następnie do 40-stki i 50-tki, pojawiają się zdradliwe wody, po których musisz się poruszać."

"Jeśli cenisz siebie tylko za fizyczne piękno i młodość, będziesz zgubiona. Ponieważ w miarę upływu czasu, będąc kobietą nie możesz być tą dziewczyną, którą byłaś kiedyś. Musisz stworzyć życie, znaleźć radość i spełnienie poza tą tożsamością z przeszłości. To dlatego widzimy tyle ofiar operacji plastycznych - wiecznie gonią za tym, kim byli mając 28 lat. Musisz to zostawić. Musisz dojrzeć, rozwinąć się i znaleźć spełnienie gdzie indziej" - dodała Tia. 

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy