"Szaleństwo Majki Skowron": Ból dojrzewania
Choć tytułową postacią była Majka, to tak naprawdę głównym bohaterem serialu stał się Ariel. To przede wszystkim jego emocje i rozterki stanowiły kanwę produkcji.
Bez wątpienia reżyser Stanisław Jędryka jak mało kto potrafił kręcić seriale dla młodzieży. W końcu to spod jego ręki wyszły dziś już kultowe adaptacje powieści Adama Bahdaja: "Do przerwy 0:1", "Wakacje z duchami", "Podróż za jeden uśmiech" czy "Stawiam na Tolka Banana".
Jednak w 1976 roku zdecydował się zekranizować powieść innego pisarza, Aleksandra Minkowskiego. "Szaleństwo Majki Skowron" to opowieść o konflikcie pokoleniowym, problemach we wzajemnym zrozumieniu dzieci i rodziców.
O czarno-białym świecie dorastających nastolatków, w którym nie ma miejsca na chodzenia na kompromisy. I o pierwszym zauroczeniu, które sprawia, że jesteśmy gotowi na niemal wszystko...
Serial swoją premierę miał 2 września 1976 roku jako jedna z części magazynu "Ekran z bratkiem". Potem był wielokrotnie powtarzany i choć dziewięć trzydziestominutowych odcinków raczej nie tętniło wartką akcją, to i tak serial cieszył się sporym powodzeniem.
Początkowo produkcja miała się nazywać "Mazury". Stanisław Jędryka chciał w ten sposób uhonorować przepiękne pejzaże okolic Mikołajek, Pisza, Olsztyna, Tałt i jeziora Łukajno - terenów nieskażonych przemysłem. Jednak ostatecznie zdecydował się zostać przy tytule oryginalnym.
Być może pod wpływem Aleksandra Minkiewicza, który był nie tylko autorem powieści, ale również scenariusza i jako konsultant uczestniczył w pracach na planie. Niestety, pisarz nie był zachwycony tym, co tam mógł zobaczyć.
- Obserwowałam to z boku, nie wtrącałem się - opowiadał w jednym z wywiadów. - Czułem na okrągło rozczarowanie, ponieważ moja wizja "Szaleństwa Majki Skowron" nie pokrywała się z tym, co wyobraził sobie Stanisław Jędryka - podsumował.
- Nie był także zachwycony grą młodych aktorów. Jedyne wydarzenie, które zrobiło na pisarzu pozytywne wrażenie, to możliwość współpracy z Kazimierzem Kutzem.
- Ostatni bodaj odcinek serialu już nie był reżyserowany przez Stanisława Jędrykę, który miał zawał i trafił do szpitala - opowiadał literat. - Mogłem więc pobyć z Kazimierzem Kutzem w Mikołajkach na planie i popracować z nim. A jest to wspaniały człowiek - zakończył.
Choć odtwórcy głównych ról nie przypadli Aleksandrowi Minkiewiczowi do gustu, to już w kilka tygodni po emisji pierwszego odcinka serialu, Zuzanna Antoszkiewicz i Marek Sikora zostali idolami nastolatków. Ale wcale nie byli z tego zadowoleni.
Odtwórczyni roli Majki wmawiała ludziom, że nie jest "tą Skowron", natomiast serialowy Ariel wpadał w przerażenie na widok ton listów od wielbicielek, które wyznawały mu miłość. Co ciekawe obydwoje nigdy nie marzyli o zostaniu aktorami, znacznie bardziej pasjonował ich taniec - uczęszczali do szkoły baletowej.
Z Markiem Sikorą Stanisław Jędryka spotkał się już przy realizacji filmu "Koniec wakacji". Wybrał go do jednej z głównych ról i tuż przed rozpoczęciem zdjęć... zaczął tego żałować.
- Przyjechał z mamą do Warszawy na dobór kostiumów - wspominał reżyser. - Patrząc na niego, pomyślałem sobie: "Boże kochany, przecież to jakiś fatalny wybór! To nie ten chłopak! - dodał.
Na szczęście dla wszystkich już pierwszego dnia okazało się że jednak intuicja nie zawiodła Stanisława Jędryki i Marek Sikora świetnie się sprawdził. Równie dobrze poradziła sobie z rolą Zuzanna Antoszkiewicz, którą w szkole baletowej wypatrzyła asystentka reżysera.
Piętnastolatka wprawdzie dość szybko zgodziła się na udział w serialu, chociaż tak naprawdę swój występ potraktowała jako jednorazową przygodę .
- Nie czułam się wyjątkowo, do sprawy podchodziłam bez emocji, choć starałam się zagrać jak najlepiej - wyznała po latach Zuzanna Antoszkiewicz, która w tym czasie nosiła już nazwisko Janin. Po występie w"Szaleństwie Majki Skowron" zagrała jeszcze tylko w jednym filmie krótkometrażowym zatytułowanym "Mysz". Potem skończyła Akademię Sztuk Pięknych i zajęła się szeroko rozumiana sztuką.
W 2009 roku powróciła do swojej przygody z młodości, przygotowując instalację "art serial" - cykl zatytułowany "Majka z filmu". Tym razem w tytułową bohaterkę wcieliła się córka artystki, Mel Baranowska. Filmik zdobył uznanie krytyków, a jeden z jego epizodów został wyświetlony na 54. Biennale Sztuki w Wenecji w 2011 roku.
Natomiast Marek Sikora w końcu uległ namowom najbliższych i w 1987 roku ukończył łódzką "Filmówkę". Jednak bardziej cieszyło go bycie choreografem i reżyserem niż występy przed kamerą. Niestety, artysta zmarł 22 lipca 1996 w wieku 37 lat.
Zuzanna Janin (z domu Antoszkiewicz) po ukończeniu ASP szybko stała się uznaną artystką. Krytycy doceniali jej twórczość, otrzymała kilka prestiżowych nagród.
I nagle, w 2003 roku, gruchnęła wieść o jej śmierci. Fani artystki pogrążyli się w żałobie.
Wkrótce jednak wyszło na jaw, iż całe wydarzenie jest jedynie mistyfikacją przygotowaną przez Janin i zatytułowaną "Widziałam własną śmierć", która miała stać się początkiem dyskusji o pojmowaniu śmierci w naszej kulturze. Okazało się także, że artystka w przebraniu uczestniczyła w swoim pogrzebie i nagrywała reakcje żałobników...
hm