Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Święta wojna": Co się stało z Joanną Bartel?

Mija właśnie 10 lat od chwili, gdy po raz ostatni mieliśmy okazję oglądać na ekranach Joannę Bartel, czyli niezapomnianą Andzię ze "Świętej wojny". W 2011 roku aktorka zagrała pacjentkę w 435. odcinku "Na dobre i na złe" i znikła. - Nie ma dla mnie ról - twierdzi dziś i dodaje, że teraz wreszcie ma czas, żeby... zakochać się i wyjść za mąż!

Po zakończeniu zdjęć do "Świętej wojny" Joanna Bartel zagrała tylko jedną serialową rolę - w 2011 roku wcieliła się w Elżbietę Ryciak w 435. odcinku "Na dobre i na złe".

W ostatnich latach mogliśmy oglądać jedynie na estradzie. W 2019 roku aktorka jeździła po Polsce z programem "Kabaretowy Tok Szok" i do łez rozśmiesza publiczność m.in. żartami ze swej tuszy i swego biustu.

Prywatnie 68-letnia Joanna Bartel żartuje czasem, że Bóg dał jej bardzo dużo talentów, ale poskąpił szczęścia w miłości. Aktorka nigdy nie wyszła za mąż, bo - jak twierdzi - zawód, który wykonuje, nie sprzyja związkom. 

Reklama

- Zdecydowałam się grać rolę starej panny i dobrze na tym wyszłam. Poza tym... jak się ma dużo przyjaciół, to chłopa nie brakuje - powiedziała kiedyś odtwórczyni roli Andzi w "Świętej wojnie".

Dziś Joanna Bartel - pytana, dlaczego nie zdecydowała się poślubić żadnego ze swych parterów - tłumaczy, że całe życie miała... smarkatych wielbicieli, którzy po prostu nie nadawali się na mężów.

- Moi faceci szukali we mnie opiekunki. Wieczni chłopcy mi się trafiali - mówi.

Aktorka przyznaje, że kilka razy w życiu straciła głowę dla mężczyzny, ale tylko raz była gotowa zrezygnować dla faceta z kariery, a wręcz... zrobiła to.

- To był bardzo przyzwoity chłopak. Żyliśmy jak małżeństwo. Zawarliśmy układ pod nazwą "dobra kocia łapa" i było nam z tym dobrze. Prałam, sprzątałam, gotowałam. W pewnym momencie poczułam jednak, że wegetuję. I uciekłam - opowiadała w wywiadzie dla "Echa Dnia", wspominając swój trwający 12 lat związek z właścicielem galerii sztuki w Kolonii.

- To się rozjechało w szwach. Rozstaliśmy się w zgodzie. Podarowałam mu na odchodne używany samochód, on dał mi futro - mówi.

Joanna Bartel uważa, że każda kobieta powinna być samowystarczalna, bo nie ma nic gorszego niż uzależnić się od mężczyzny.

Gwiazda "Świętej wojny" wcale nie wyklucza, iż kiedyś przyjmie pod swój dach jakiegoś miłego pana i spędzi z nim jesień życia.

- Na miłość nigdy nie jest za późno. A ja mam trochę spóźniony zapłon... W wielu 38 lat zrobiłam prawo jazdy, gdy miałam 40 lat nauczyłam się niemieckiego, po pięćdziesiątce zaczęłam być popularna, to pewnie po siedemdziesiątce wyjdę za mąż - żartuje.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy