Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10123
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Strefa mroku": Tragedia na planie! O tym wypadku mówili wszyscy

Jeden z najtragiczniejszych wypadków na planie miał miejsce podczas zdjęć do "Strefy mroku".

Produkcja była antologią złożoną z czterech krótkich filmowych opowiadań, a inspiracją dla niej stał się serial fantastyczny Roda Serlinga pod tym samym tytułem emitowany w USA w latach 1959 - 1964 (w 2019 r. powstał remake).

Nad filmową wersją trzymał pieczę John Landis. Producentowi zależało na nakręceniu jak najbardziej widowiskowych scen, co zakończyło się tragedią. Problemy pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć 23 lipca 1982 roku.

Landis chciał nakręcić jedną z najważniejszych scen z udziałem dwójki dzieci i wcielającego się w głównego bohatera Vica Morrowa ("Blackboard Jungle") w nocy.

Reklama

Było to jednak niezgodne z prawem obowiązującym w Kalifornii, które zabraniało udziału dzieci w zdjęciach o tak późnej porze (do tragedii doszło o 2:20 nad ranem) oraz w scenach batalistycznych.

John Landis mógł poprosić o warunkową zgodę, jednak, jak dowiedziono później, był pewien, że spotka się z odmową. Producent zatrudnił więc dwójkę dzieci nieoficjalnie.

Z powodu braku odpowiednich zabezpieczeń na planie oraz zagrożenia wynikłego przez odpalanie potężnych ładunków wybuchowych doszło do tragicznego w skutkach wypadku.

Mimo że wcześniej kamerzyści oraz piloci śmigłowców zgłaszali uwagi o niebezpieczeństwie, jakie może wyniknąć z powodu rozmiaru detonacji, ich uwagi zostały zignorowane. Sugerowano także, że lot w takich warunkach stanowi poważnie zagrożenie.

Podczas kręcenia sceny, w której Vic Morrow niesie dzieci na ramionach, krążący wokół śmigłowiec znajdował się na wysokości 6,35 metra nad ziemią.

W pewnym momencie rozpoczęto kręcenie ujęć batalistycznych - zaczęto strzelać ślepą amunicją, a dwaj pirotechnicy zaczęli odpalać kolejne (potężne) ładunki wybuchowe.

Jedna z powstałych na skutek wybuchu kul ognia i odłamków uderzyła w helikopter, a pilot stracił panowanie nad maszyną, która spadła na Morrowa oraz dwójkę dzieci. Wszyscy zginęli na miejscu.

Po tym tragicznym wydarzeniu John Landis oraz inni członkowie ekipy filmowej stanęli przed sądem, jednak nie uznano ich za winnych.

W konsekwencji wypadku zadbano o zaostrzenie bezpieczeństwa na planach filmowych. Jak donoszą media nawet po latach Landis nie przyznał się do winy.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy