"Santa Barbara": Ciężkie życie milionerów
To była pierwsza soap opera emitowana nad Wisłą. Choć w USA powstało 2137 odcinków, TVP2 wyemitowała ich tylko 149. To jednak wystarczyło, by w latach 1990-91 serial stał się u nas hitem!
Pomysł na tę operę mydlaną narodził się w głowach Bridget i Jerome’a Dobsonów, którzy przedstawili go szefom NBC. Ci, mimo wielu obaw, postanowili dać szansę typowanemu wówczas na 80 odcinków serialowi. 30 lipca 1984 r. Amerykanie obejrzeli pilota "Santa Barbary", pierwszej wtedy soap opery, której akcja toczyła się w Kalifornii.
- Ten stan jest stolicą bogactwa i przepychu, jednak w latach 80-tych twórcy seriali uznawali go za zbyt awangardowy. My zaryzykowaliśmy - zdradziła Bridget.
Akcja rozgrywała się w mieście Santa Barbara, ale zdjęcia w rzeczywistości powstawały w studiu o powierzchni 1800 m², wybudowanym w Los Angeles. Koszt całej konstrukcji? Ponad 12 mln dol.
Podczas pierwszego roku "Santa..." - polscy widzowie poznali tylko ten fragment - skupiała się na losach czterech rodzin: bogaczy Capwellów i Lockridge’ów oraz wywodzących się z klasy średniej Perkinsów i Andrade’ów. Akcja rozpoczęła się w dniu, w którym do miasta wrócił Joe Perkins, oskarżony o zabójstwo Channinga Capwella Jr.
Ostatnie pięć lat spędził w więzieniu, teraz chce udowodnić swoją niewinność i odzyskać miłość siostry ofiary, Kelly. Para stworzona przez Robin Wright, która dla roli zrezygnowała z modelingu, oraz Dane’a Whiterspoona szybko zyskała sympatię widzów. Ale chemia połączyła aktorów nie tylko na ekranie.
- To była magia. Kręciliśmy wspólne sceny i poczuliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni - wspominała kulisy poznania pierwszego męża Robin. O ile związek młodych kochanków budził emocje, o tyle wątek kryminalny nie tak bardzo. Tym samym, kiedy serial udał się na wakacyjną przerwę, twórcy wprowadzili zmiany.
Po trzech miesiącach "Santa..." powróciła na ekrany z nowymi wątkami oraz twarzami, np. innym Joe - Markiem Arnoldem, który zastąpił Whiterspoona, gdy ten pokłócił się z twórcami. Niestety, nowy kochanek nie pasował do Kelly, ani też nie podbił serc publiczności i został uśmiercony. Wówczas scenarzyści wysunęli na pierwszy plan wątek starszej siostry Capwell, Eden i jej trudnej miłości do policjanta Cruza. Był to strzał w dziesiątkę.
W 1986 r. "Santa..." osiągnęła szczyt popularności w USA i Europie, zwłaszcza we Francji. - Nigdy wcześniej nie dostawałam tyle listów z całego świata - zdradziła Marcy Walker, a jej serialowy partner dodał: - Po serii artykułów we francuskiej prasie wszyscy sądzili, że jestem kawalerem. Dostawałem propozycje matrymonialne, fanki wysyłały mi swoje niegrzeczne zdjęcia. A ja od pięciu lat miałem cudowną żonę!
Za popularność Marcy zapłaciła jednak wysoką cenę. Świadoma tego, że jej ciąża jest zagrożona, nie zwalniała tempa. Zrezygnowała nawet z pomocy dublerki i nakręciła trudną scenę brutalnego gwałtu, co spotkało się z oburzeniem widzów. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Kilka tygodni później poroniła, a to przyczyniło się do rozpadu jej małżeństwa z Billym Warlockiem (Eddie ze "Słonecznego patrolu").
Po tłustych latach nadeszły chude. Najtrudniejszy okazał się rok 1989. Serial opuszczało coraz więcej aktorów. Nie było już Wright, a do odejścia szykowali się jej serialowi bracia: McKee oraz Davies, który miał dość pracy z Nancy Lee Grahn (Julia). Co więcej, kryzys dopadł także firmę New World, która nie tylko zredukowała koszty produkcji, ale też zwolniła jej "ojców" - Dobsonów (za co zażądali 53 mln dolarów odszkodowania).
Akcja serialu rozmywała się, oglądalność dramatycznie spadała. Dwa lata później NBC dało "Santa..." ostatnią szansę, ściągając Dobsonów, którym nie udało się już odwieść Walker od odejścia. Serial stracił kolejną z gwiazd. Nie pomógł angaż znanych nazwisk. W 1993 r. w obsadzie nie było już nikogo z pierwotnej ekipy, koszty kręcenia nie przekładały się na oglądalność. NBC podjęło decyzję o zdjęciu z ramówki 23-krotnego laureata nagrody Emmy...
MG