Roman Wilhelmi nie zostawił nic swemu jedynemu synowi!
Roman Wilhelmi, któremu nieśmiertelność przyniosły m.in. role w serialach "Kariera Nikodema Dyzmy" i "Alternatywy 4", ostatnie lata życia spędził u boku Liliany Elżanowskiej. Swe jedyne dziecko - owoc związku z Mariką Kollar, która w 1981 roku wyjechała z synem do Wiednia - odwiedzał bardzo rzadko. Mimo to, Rafał wspomina go jako... fajnego gościa.
Roman Wilhelmi miał zaledwie 30 lat, gdy w 1966 roku pojechał do Budapesztu z teatrem Ateneum i zakochał się w ślicznej dziewczynie, która była tłumaczką i opiekowała się polskimi artystami podczas ich pobytu w stolicy Węgier. Aktor był wtedy świeżo po premierze serialu "Czterej pancerni i pies", w którym wcielił się w Olgierda, ale Marika Kollar nie miała pojęcia, że jest megagwiazdą. Dla niej był po prostu przystojnym chłopakiem z Polski... Straciła dla niego głowę, a on odwzajemnił jej uczucie.
Niespełna dwa lata po pierwszym spotkaniu byli już małżeństwem i czekali na narodziny syna. Marika przeprowadziła się z Budapesztu do Poznania i... bardzo szybko tego pożałowała, bo Roman był w domu jedynie gościem, a w dodatku zaczął zaglądać do kieliszka.
Rafał był siedmioletnim chłopcem, kiedy jego rodzice zdecydowali się rozstać. Pamięta, że tata ciągle mu powtarzał, że ma bardzo ciężką pracę i dlatego nie może się nim zajmować. Chłopak był jednak bardzo dumny, że jego ojciec to Olgierd z "Pancernych".
NIEPOKOJĄCE WIEŚCI O KULTOWEJ AKTORCE! JEST W ZŁYM STANIE!
- Przyprowadzałem do domu kolegów z podwórka, żeby im to udowodnić - opowiadał na łamach książki "Być dzieckiem legendy" Małgorzaty Puczyłowskiej.
Rafał Wilhelmi przyznaje, że ma niewiele wspomnień związanych z tatą.
- Ze względu na młody wiek, w którym kontakt z ojcem się urwał, moje wspomnienia o nim są dość mgliste. Kiedy mieszkaliśmy z mamą w Poznaniu, czasem mnie odwiedzał, czasem zabierał na wakacje - wyznał w wywiadzie i dodał, że tatę pamięta jako dość fajnego, zabawnego i sympatycznego gościa...
O tym, że w 1981 roku Marika Kollar postanowiła zabrać syna i wyjechać z Polski, Roman Wilhelmi dowiedział się dopiero, gdy jego eksżona i syn byli już w Wiedniu. O ich "ucieczce" wiedziało tylko kilkoro znajomych.
- Mama strasznie się obawiała, że ojciec nie pozwoli na mój wyjazd - twierdzi syn aktora.
Rafał Wilhelmi nie chciał pójść w ślady swego sławnego taty. Co prawda jako student translatoryki Uniwersytetu Wiedeńskiego często statystował w filmach, ale traktował to jak przygodę. Dziś jest tłumaczem języków: polskiego, niemieckiego i angielskiego oraz lektorem na uczelni, którą ukończył.
Po wyjeździe z Polski Rafał spotkał się z ojcem tylko raz - w 1985 roku, kiedy Roman Wilhelmi przyjechał do Wiednia na plan bułgarskiego serialu "Goreszczi sledi". Potem utrzymywali jedynie kontakt listowy.
Choć Rafał Wilhelmi jest jedynym dzieckiem Romana Wilhelmiego, nic po ojcu nie dostał. Aktor cały swój majątek zapisał w testamencie Lilianie Elżanowskiej, z którą spędził dziesięć ostatnich lat życia.
- Wszystko zapisał swojej ostatniej konkubinie. Tantiemy za ciągle wznawiane seriale z ojcem też otrzymuje ktoś inny. Nie zależy mi jednak na jego pieniądzach. Zależy mi na dobrej o nim pamięci - mówi Rafał Wilhelmi.