"Przygody psa Cywila": Samorodny talent
Krzysztof Litwin publiczność zjednywał poczuciem humoru i chłopięcym wdziękiem. Przyjaciele cenili go za dobre serce, a reżyserzy zasypywali propozycjami ról. Jego karierę przerwała okrutna choroba.
Z wykształcenia był plastykiem - ukończył wydział grafiki krakowskiej ASP i choć kochał muzykę, to aktorstwo było największą pasją Krzysztofa Litwina. W 1956 roku trafił do Piwnicy pod Baranami.
Na początku jako kompozytor piosenek, ale publiczność szybko doceniła jego niezwykły talent do żartów.
I tak stał się jedną z największych gwiazd kabaretu. Publiczność uwielbiała jego pikantne monologi, które miał zwyczaj wygłaszać z miną cherubinka. - Był ozdobą każdego programu, wystarczyło, że stanął na scenie, a widownia już szalała ze śmiechu - wspominali jego piwniczni przyjaciele. Sceniczny talent sprawił, że trafił do filmu.
Zadebiutował rolą we "Wspólnym pokoju" (1959) Wojciecha Jerzego Hasa. Potem przyszły kolejne propozycje. Jednak dopiero postać sierżanta Walczaka w "Przygodach psa Cywila" przyniosła mu popularność.
Widzowie pokochali jego bohatera, choć, jak przyznawał reżyser Krzysztof Szmagier, aktor kompletnie nie dogadywał się ze swoim psim partnerem i każda scena wymagała wielu dubli. Mimo filmowej kariery (zagrał blisko 70 ról), realizował się też jako plastyk.
Jego prace, cenione za oryginalność, były wystawiane w galeriach na całym świecie.
Współpracował także z legendarnym dziś zespołem Silna Grupa pod Wezwaniem. Niestety, Krzysztof Litwin - jak wielu artystów zmagał się z uzależnieniem od alkoholu.
Wyznawał zasadę, że to środek skutecznie otwierający wyobraźnię.
Przez nałóg rozpadło się jego małżeństwo i przystopowała kariera. Kiedy w połowie lat 90. zdiagnozowano u niego raka krtani, to właśnie była żona otoczyła go troskliwą opieką.
Zmarł 8 listopada 2000 r. w wieku zaledwie 65 lat.