Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10114
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Polskie drogi": Marzył nam się dobry serial

16 października 1977 roku TVP pokazała pierwszy odcinek "Polskich dróg". Opowieść od razu przyciągnęła tłumy, a odtwórcy głównych ról stali się sławni. W dokumencie "Polskie drogi - jak powstawał serial" aktorzy, występujący w tej produkcji, wspominają między innymi pierwszy klaps i opowiadają anegdoty z planu.


Ci z Państwa, którzy lubią "Polskie drogi", zapewne z chęcią wysłuchają Karola Strasburgera, Kazimierza Kaczora i Jadwigi Jankowskiej-Cieślak. Aktorzy wracają pamięcią do czasów, kiedy Janusz Morgenstern angażował ich do 11 pełnometrażowych filmów tworzących serial.

- Gdy dostałem propozycję zagrania podchorążego Władysława Niwińskiego, z jednej strony ucieszyłem się, a z drugiej poczułem strach. Byłem na początku drogi zawodowej i obawiałem się bardziej doświadczonych kolegów oraz długiej nieobecności w domu. Wówczas nad jednym odcinkiem pracowało się niemal miesiąc, a zdjęcia plenerowe kręcono w całej Polsce - wyznaje Karol Strasburger.

Reklama

- Pierwszy odcinek realizowaliśmy na Mazurach, późniejsze w Piwnicznej i Krakowie, a jedną z najlepszych dekoracji była warszawska Praga. Wystarczyło zdjąć z budynków anteny telewizyjne, by wiernie oddać realia okupacji - mówi aktor i dodaje, że przed każdym dniem zdjęciowym spotykał się ze scenarzystą Jerzym Janickim, reżyserem i operatorami, by omówić szczegóły.

- Miałem to wielkie szczęście, że pracowałem z elitą polskiej kinematografii, z wybitnymi ludźmi, którzy nie szczędzili wysiłku, by powstał jak najlepszy obraz. W pracę wkładali mnóstwo serca, doświadczenia i talentu - opowiada aktor, który jako jeden z nielicznych nie wziął udziału w zdjęciach próbnych. Tak jak Jadwiga Jankowska-Cieślak, z którą reżyser pracował już wcześniej na planie "Trzeba zabić tę miłość".

- Reżyser "Polskich dróg" był niezwykle czuły, wrażliwy i przyjazny dla aktorów. Zostawił mi dużo swobody, polegał na mojej intuicji. Janusz Morgenstern aprobował nasze pomysły, bo gra w dużej mierze opierała się na improwizacji, co bardzo mi odpowiadało. Scenariusz był pisany na bieżąco, wszyscy chcieliśmy zrobić rzetelny, dobry serial, który niczym nie różnił się od filmu - mówi aktorka, serialowa Basia Białasówna.

- Morgenstern i Janicki to byli znakomici fachowcy, można im było zawierzyć w ciemno. Rewelacyjny scenariusz sprawił, że należało dobrze nauczyć się tekstu i wypowiedzieć go przed kamerą. Powodzenie murowane! - potwierdza Kazimierz Kaczor, który wcielił się w Leona Kurasia.

Dla aktora najtrudniejsza okazała się nauka jazdy konnej...

- Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z końmi, dlatego przez trzy miesiące ciężko trenowałem - uśmiecha się serialowy Kuraś. - Mój wymagający i surowy instruktor nie oszczędzał mnie, zaliczyłem więc wiele bolesnych upadków. Za każdy musiałem postawić butelkę wódki.

- Myślę, że powodzenie serialu tkwi m.in. w tym, że po raz pierwszy w historii polskich filmów pokazano życie zwykłych, przeciętnych ludzi, z którymi widz mógł się z powodzeniem utożsamić. Istotna była także staranność, pietyzm i dokładność realizowanych zdjęć. A także nienaganna wymowa - wspomina Kazimierz Kaczor.

Film dokumentalny "Polskie drogi - jak powstawał serial" będzie można obejrzeć na kanale TVP Seriale w niedzielę, 26 stycznia.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Polskie drogi (serial) | Kultowe seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy