Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​"Niewolnica Isaura": Co się stało z aktorką z serialu?

W tym roku "Zniewolona" podbiła serca polskich widzów. Co wieczór przyciągała przed telewizory miliony widzów. Jednak nawet ukraińskich hit, mimo wielu podobieństw, nie mógł dorównać przebojowi sprzed lat. "Niewolnice Izaurę" śledziło pond 20 milionów Polaków.

"Niewolnica Izaura" trafiła do telewizji w 1976 roku. Na polskich ekranach zagościła prawie 10 lat później i od razu wywołała ogromne poruszenie. Była to pierwsza telenowela wyświetlana w naszym kraju. Podczas jej emisji ulice pustoszały. Szał, który wywołała, uznawany jest dzisiaj za socjologiczny fenomen.

Niedawno do Polski przylecieli aktorzy "Zniewolonej". Gwiazda serialu, Katerina Kowalczuk, była zaszokowana ilością witających ją ludzi na lotnisku i ogólnym zainteresowaniem widzów. 

34 lata wcześniej w jeszcze większym szoku była skromna Lucelia Santos. Tłumy na warszawskim Okęciu zdumiały zarówno aktorkę jak i jej ekranowego partnera, Rubensa de Falco.

Reklama

Fani witali ich też w Krakowie, Łodzi, Skierniewicach, Katowicach, Sosnowcu. Niektóre miejsca aktorzy mogli oglądać tylko z okien samochodu. Tłumy nie pozwalały im opuścić auta. W całej Polsce zapanowała moda na fryzurę w stylu Izaury - włosy do ramion z przedziałkiem na środku głowy. Wzrosła również popularność imion Izaura, Leoncjusz i Tobiasz.

Lucélia Santos miała zaledwie 18 lat, gdy wcieliła się w postać uciemiężonej niewolnicy. Początkowo młodziutkiej aktorce nikt nie wróżył wielkiej kariery. Miała niecałe 155 cm wzrostu, a na twarzy ślady po przebytej ospie. Jednak aktorstwo było jej pasją od dziecka, a jej samej nie brakowało uporu. Jako nastolatka grała w przedstawieniach. 

Na casting do "Niewolnicy Izaury" poszła przekonana, że roli nie dostanie. Podobno producent miał wytknąć jej niski wzrost. Oburzona Santos nie pozwoliła się obrażać. Ostatecznie rolę dostała, a jej życie całkowicie się zmieniło.  

Popularność serialu przerosła najśmielsze oczekiwania. Lucélia Santos stała się międzynarodową gwiazdą. Jako pierwsza zagraniczna aktorka została uhonorowana chińską nagrodą Złotego Orła. Zagłosowało na nią 300 mln osób. W 2004 roku otrzymała odznaczenie za jej wkład w łączeniu chińskiej i brazylijskiej kultury.  

Po zakończeniu zdjęć do serialu kontynuowała karierę telewizyjną, ale żadna inna produkcja nie przyniosła jej już takiej popularności. Latami próbowała pozbyć się wizerunku biednej niewolnicy. Dwa razy pojawiła się na okładce "Playboya", wystąpiła również w kilku odważnych filmach. Zagrała nudystkę, tancerkę egzotyczną oraz namiętną kochankę.


Gdy jej kariera aktorska zaczęła zwalniać, postanowiła spróbować swoich sił jako producentka i reżyserka filmowa. Jej reżyserskim debiutem był dokument "Timor Wschodni - masakra, której świat nie zobaczył". 

Aktorka angażuje się również w sprawy społeczne i polityczne. Wspierała prezydenturę Luli da Silvy, z którym przyjaźniła się jej rodzina. 

"Było w tym sporo romantyzmu. Towarzyszyłam mu podczas jego płomiennych przemówień i zaczęłam wierzyć w inną, bardziej sprawiedliwą Brazylię. Wiedziałam, po której jestem stronie - po stronie tych, którzy cierpią, po stronie słabych" - mówiła potem w wywiadach. 

Ostatnią rolą był występ w filmie o jego życiu. W 1986 roku była współzałożycielką Partii Zielonych. Później przeszła na artystyczną i polityczną emeryturę. 

W tym roku Lucélia Santos skończyła 62 lata. Chociaż na jej twarzy pojawiły się zmarszczki, to nie straciła młodzieńczej energii. Aktorka nie próbuje na siłę zatrzymać czasu. Postawiła na naturalność. Chętnie pokazuje się bez makijażu, w luźnych stylizacjach.  

Aktywnie prowadzi swój profil na Instagramie. Z fanami dzieli się fotografiami z podróży, spotkań zawodowych i z rodziną. Aktorka nie kryje dumy ze swojego syna, Pedro. 37-latek jest reżyserem, scenarzystą i szczęśliwym ojcem. 

Pedro jest owocem związku aktorki z dyrygentem Johnem Neschlingiem. Ich małżeństwo trwało niecałe 4 lata, a Lucélia nie wspomina go za dobrze. Po latach wyznała, że było katastrofą. "Po fazie namiętności zaczyna się piekło, rozliczenia. Jestem pragmatyczna. Nie wierzę już w stałe związki" - wyznała w jednym z wywiadów.

62-letnia dziś Santos mimo niepowodzeń w miłości nie traci pogody ducha. Aktorka uwielbia aktywność fizyczną i zachwyca formą. Uwielbia biegać, a joga pozwala jej zachować równowagę psychiczną. W 2014 roku wystąpiła nawet w brazylijskiej edycji "Tańca z gwiazdami".  

Relaksuje się przy... sprzątaniu. "Uwielbiam sprzątać. To dla mnie duchowe zajęcie. Podczas zamiatania śpiewam mantry" - opowiada ze śmiechem. Właśnie za ten uśmiech i pogodę ducha pokochali ją widzowie na całym świecie. 




swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy