Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10691
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Monika Sołubianka i Władysław Kowalski: Miłość rozkwitła po latach

Ona piękna, młoda i utalentowana. On znakomity aktor o ugruntowanej pozycji i wielkim uroku osobistym. Poznali się na planie kultowego serialu "Kolumbowie". Chociaż szybko zapałali do siebie gorącym uczuciem, to młoda aktorka odtrąciła uczucie starszego o 13 lat aktora. Jednak miłość była silniejsza i po kilku latach Monika Sołubianka i Władysław Kowalski stanęli na ślubnym kobiercu. Razem przeszli wiele trudnych chwil. Pozostali ze sobą do samego końca.

Miłość rozkwitła na planie

W 1957 roku na rynek trafiła powieść Romana Bratnego "Kolumbowie. Rocznik 20". Książka opowiada o losach młodych warszawiaków wchodzących w dorosłość w czasie II wojny światowej. Urodzili się w pierwszych latach wolnej Polski. Chcieli się usamodzielnić, pójść na studia, założyć rodziny. Jednak historia wydała na nich niesprawiedliwy wyrok. Mieli po 20 lat i trafili w sam środek koszmaru. 1 września 1939 roku ich życie zmieniło się na zawsze.

Kilka lat później na jej podstawie Janusz Morgenstern stworzył serial, który przeszedł do historii. On też miał za sobą okupacyjny koszmar: miesiące i lata ukrywania się przed hitlerowcami na Tarnopolszczyźnie. Scenariusz napisał sam autor książki. Razem stworzyli opowieść, która nadal porusza. Opowieść o pokoleniu, które urodziło się w niepodległej Polsce, ale nie zdążyło się tą wolnością nacieszyć.

Reklama

Serial okazał się prawdziwą kuźnią talentów. Morgenstern zaangażował do najważniejszych ról najbardziej wówczas utalentowanych młodych aktorów. Wśród nich była Monika Sołubianka. Młodziutka studentka warszawskiej PWST poznała na planie starszego o 13 lat Władysława Kowalskiego. Doświadczony aktor imponował dziewczynie, a i on sam szybko zwrócił uwagę na piękną aktorkę. "Był gwiazdą. Ja w aktorstwie nigdy nie osiągnęłam takiego poziomu" - przyznała po latach aktorka. Parę połączył gorący romans, ale Sołubianka nie chciała być "tą drugą". 

Chociaż aktor był już kilka lat po rozwodzie, to nadal utrzymywał bliską relację z byłą żoną. Jego nowej ukochanej to przeszkadzało. Nie dawała wiary, że chodzi tylko o wspólną pracę. Do tego aktor nigdy nie krył, że miał słabość do urodziwych kobiet. W jego życiu pojawiało się wiele piękności. Ulegał im, miały wielki wpływ na jego życie, determinowały wybory. 

Brutalna prawda zamiast posągów. 50. rocznica "Kolumbów"

Co dzisiaj robią "Kolumbowie"? 

Romans z "pożeracza męskich serc"

Kowalski swoją pierwszą żonę, Elżbietę Kępińską, poznał jeszcze na studiach. Zakochani szybko się pobrali, zamieszkali w Gdańsku i zaczęli pracę w tamtejszym Teatrze Wybrzeże. Po kilku latach wrócili do Warszawy. W stolicy aktor zaczął pracę nad spektaklem "Śniadanie u Tiffany'ego" w Teatrze Komedia. W główną rolę wcielała się niezapomniana Kalina Jędrusik. Nie jest tajemnicą, że to właśnie z jej powodu rozpadło się pierwsze małżeństwo aktora. Wszyscy wiedzieli, że Kalina jest zauroczona młodym partnerem i zrobi wszystko, by rozkochać go w sobie. Tak też się stało. 

Choć Władysław Kowalski prosił ją, by nikomu nie opowiadała o ich spotkaniach, chwaliła się zażyłością z nim wszystkim koleżankom. Jędrusik podobno bardzo zależało na tym, by żona Kowalskiego dowiedziała się o ich romansie, bo po prostu zakochała się w swym młodszym o sześć lat koledze po fachu.

W końcu to, o czym mówiła cała Warszawa, dotarło do Elżbiety Kępińskiej. Aktorka wpadła w szał i zażądała od Władysława rozwodu. Dopiero jakiś czas później wyszło na jaw, że też nie miała czystego sumienia, bo kiedy jej mąż spotykał się z Kaliną, ona pozwalała się adorować Mieczysławowi Rakowskiemu (po rozstaniu z Kowalskim wyszła za niego). "Moje pierwsze małżeństwo to była piękna dziecinada. Bardzo późno wydoroślałem"  - przyznał aktor w rozmowie z tygodnikiem "Na Żywo". 

Jedną z "ofiar" największej uwodzicielki PRL-u był Władysław Kowalski!

Rozstanie, tragedia i druga szansa

Relację z Kaliną Jędrusik zakończył, gdy poznał Monikę Sołubiankę. Mimo gorącego uczucia młoda studentka wcale nie ma zamiaru wiązać się z Władysławem na dobre i na złe. Po latach wyznała w wywiadzie, że Kowalski nie potrafił po prostu wyzwolić się spod wpływu pierwszej żony i dlatego zostawiła go: "Na początku była fascynacja, romans, a potem przekonanie, że nigdy nie będę dla niego najważniejsza. Wciąż znajdował się pod wpływem swojej byłej żony i nie potrafił albo nie chciał się spod niego wyzwolić. Nie umiałam się z tym pogodzić, więc nasze drogi się rozeszły". 

Po rozstaniu z aktorem poznała pilota rajdowego Marka Muszyńskiego, za którego wyszła i któremu urodziła syna. Ich małżeńskie szczęście trwało zaledwie dwa lata. W 1978 roku Muszyński zgodził się zastąpić pilota kierowcy na Rajdzie Dolnośląskim. Po urodzeniu syna wycofał się z rajdów, ale tym razem zrobił wyjątek. Ta decyzja była tragiczna w skutkach. Samochód prowadzony przez Janusza Landsberga uderzył w drzewo. Kierowca doznał urazu kręgosłupa, a Marek Muszyński zginął na miejscu. 

Monika Sołubianka została sama z malutkim synkiem. Była na skraju załamania, gdy w jej życiu znowu pojawił się Władysław Kowalski. Mężczyzna przejął rolę opiekuna i robił wszystko, by wspierać byłą ukochaną. "Na początku chyba bardziej do małego Maćka chodziłem niż do Moniki. On mnie od razu zaakceptował. Czułem się z tym fantastycznie. Wreszcie byłem czyjś. Miałem opinię trudnego partnera, wymagającego, mało wyrozumiałego, popapranego. Maciek mnie strasznie absorbował. Cieszył się, jak mnie widział. Wyciągał na mój widok ręce. Porządek w życie wprowadzał i jakąś rozsądną hierarchię wartości" - przyznał aktor w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".  

Romanse PRL-u: Irena Karel nie miała szczęścia w miłości

Razem do końca mimo kryzysów

Między aktorami powoli zaczęło się odradzać stare uczucie. W końcu postanowili dać sobie jeszcze jedną szansę. W 1981 roku wzięli cichy ślub, a trzy lata później na świat przyszedł ich wspólny syn, Kuba. Chociaż kochali się nad życie, to ich małżeństwo nie było usłane różami. Kowalski zatracił się w pracy, a wychowanie synów spadło na Sołubiankę. Aktor coraz rzadziej bywał w domu, a ona nie grała już tak często jakby chciała. "Nie byłam zazdrosna o jego sukcesy zawodowe, tylko czasem robiło mi się przykro, że zapomina o mnie albo nie zauważa wysiłków, jakie wkładam w funkcjonowanie naszej rodziny" - tłumaczyła po latach w jednym z wywiadów. 

Z czasem małżonkowie zaczęli się od siebie oddalać. Mieli osobne grono znajomych, przyjaciół. Każde z nich zaczęło żyć własnym życiem. Kryzys nasilił się, gdy synowie pary dorośli i wyprowadzili się z domu. Do tego w latach 90. aktor wdał się w romans z młodszą o 32 lata reżyserką Agnieszką Glińską. Gdy w życiu Glińskiej pojawił się aktor Łukasz Garlicki, Kowalski mocno przeżył odrzucenie. Wrócił do żony, a ta chociaż go przyjęła, to nie potrafiła do końca wybaczyć zdrady. 

"Chyba nigdy nie umiałem powiedzieć Monice, jak bardzo jest dla mnie ważna [...] Byłem tak skupiony na sobie, że nie zauważałem jej rozterek. Mogłem coś zrobić, żeby to wyglądało inaczej, ale nie zrobiłem" - przyznał gorzko aktor pod koniec swojego życia. Relacja małżonków poprawiła się wraz z przyjściem na świat ich wnuczki. Mała Helenka stała się dla nich całym światem. Kowalski zaczął bardziej doceniać życie rodzinne. W 2013 roku razem z synem Jakubem wziął udział w kampanii "Rodzice, odważcie się mówić", promującej tolerancję. 

Gdy udało mu się odbudować zaufanie najbliższych, pojawiła się choroba, która zabrała aktora w 2017 r. i nie pozwoliła małżonkom nadrobić straconego czasu. Władysław Kowalski zmarł 29 października 2017 roku w wieku 81 lat. 

Miłosny trójkąt PRL-u. Tym romansem żyła Warszawa

Olbrychski vs. Jaroszewicz! Amanci PRL-u pobili się o Rodowicz

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy