Mirosław Konarowski: Zmarnował karierę przez... byłego teścia?
Mirosław Konarowski jeszcze będąc na studiach na warszawskiej PWST dawał sygnały, że stać go na wielką karierę. W 1976 roku zagrał w melodramacie "Con amore" i z miejsca zachwycił zarówno widzów, jak i krytyków. W kolejnych latach aktor mógł co prawda liczyć na ciekawe propozycje zawodowe, ale trudno nie odnieść wrażenia, że jego potencjał nie został w pełni wykorzystany. Być może złożyły się na to zawirowania w życiu prywatnym, a być może... nieustępliwość byłego teścia. Z okazji 70. urodzin Mirosława Konarowskiego przypominamy najważniejsze wydarzenia z jego życia. Trzeba przyznać, że działo się wiele.
Mirosław Konarowski urodził się 12 listopada 1952 roku w Warszawie. W stolicy ukończył również liceum, a tuż po maturze zdecydował, że będzie zdawał egzaminy do stołecznej PWST. Na studia dostał się bez problemu i od początku radził sobie świetnie. Reżyserzy chętnie angażowali go w nowe produkcje, sprawdzał się także na deskach teatralnych.
Zadebiutował w 1972 roku rolą w psychologicznym filmie dla młodzieży Jana Batorego "Jezioro osobliwości", gdzie wcielił się w Marcina Srokę. Prawdziwą popularność i rzesze wielbicielek przyniósł mu jednak melodramat "Con amore". Jako Andrzej, młody pianista, poświęcający się miłości, zachwycił nie tylko widzów, ale również krytyków. W kolejnych latach dobra passa aktor trwała. Widzowie mogli go zobaczyć m.in. jako "Zośkę" w filmie wojennym Jana Łomnickiego - "Akcja pod Arsenałem", miniserialu "Zielona miłość", czy kultowym serialu "Dom", gdzie wcielił się w przyjaciela Andrzeja Talara - Jerzego Korna.
Do innych słynnych kreacji Konarowskiego zaliczyć należy te z popularnych polskich seriali. Aktor przez kilka lat wcielał się w postać homoseksualisty Jakuba Szaniawskiego w serialu "Samo życie", a także prokuratora Guzikiewicza w "Na dobre i na złe".
Konarowski nigdy nie krył również ogromnego zamiłowania do teatru. Jeszcze podczas studiów, a potem aż do końca lat 90. grał w kilku stołecznych i poznańskich teatrach.
Przez wiele lat jednak dużo więcej niż o karierze aktora, mówiło się o jego burzliwym życiu prywatnym. Być może to właśnie problemy uczuciowe przyczyniły się do tego, że Mirosław Konarowski nie osiągnął sukcesów, jakie przed laty mu wróżono.
W młodości Konarowski cieszył się opinią amanta. W czasie studiów zalecał się do Barbary Rabczak, która wyraźnie mu na to pozwalała. Przyszła gwiazda "Klanu" flirtowała z Konarowskim bez względu na fakt, że oficjalnie związana była z Jackiem Bursztynowiczem. Podczas jednego z wyjazdów integracyjnych aktorzy byli przyłapywani na spacerach, podczas których trzymali się za ręce. Mówiono, że nie odstępowali siebie nawet na krok. Tymczasem na Barbarę Rabczak czekał w domu Bursztynowicz...
Po powrocie z wyjazdu Barbara zachorowała. Jacek Bursztynowicz zajął się opieką nad ukochaną, a kiedy została wypuszczona ze szpitala, poprosił ją o rękę. Konarowski zniknął z jej życia.
Zanim w życiu aktora pojawiła się Joanna Szczepkowska, młody Konarowski miał szansę związać się z Grażyną Szapołowską, która nie szczędziła mu komplementów i zalotnych spojrzeń. Ostatecznie aktor nie dał się uwieść.
Krótko później na planie "Con Amore" poznał Joannę Szczepkowską, która później została jego żoną. Wydawało się, że nic nie jest w stanie ich rozdzielić, zwłaszcza, że w latach 80. na świecie powitali dwie córki - Marię i Hannę. Stało się jednak inaczej.
Po pewnym czasie w małżeństwie aktorów zaczęły pojawiać się problemy, których nie udało się rozwiązać. Aktor spakował swoje walizki i przeprowadził się do Poznania. W środowisku artystycznym zaczęły pojawiać się plotki na temat prawdziwego powodu rozstania aktorskiej pary. Mówiono, że Konarowski porzucił rodzinę przez swojego teścia, Andrzeja Szczepkowskiego, który który został akurat senatorem i rzekomo wykorzystał swoje znajomości, by zablokować karierę byłego zięcia.
Aktor przez kilka lat występował w poznańskich teatrach. W tym czasie na ekranach pojawiał się rzadko, a role, które dostawał zwykle były mało znaczące. Jego kariera praktycznie stanęła w miejscu. Żeby związać koniec z końcem, aktor zaczął handlować kosmetykami.
Pracując w Poznaniu, Mirosław Konarowski poznał Annę Sobecką - studentkę historii sztuki, która była od niego młodsza o 25 lat. Duża różnica wieku nie przeszkodziła im jednak w zbudowaniu - jak się wówczas wydawało - stabilnej relacji. Kiedy Konarowski zaczął wierzyć w to, że w końcu uda mu się ułożyć życiem, jego ukochana wyjechała na stypendium za granicę i... całkowicie zerwała z nim kontakt. Aktor po raz kolejny został sam. Załamał się i zaczął szukać pocieszenia w alkoholu. Z depresji wyciągnęły go córki.
Postanowił przeprowadzić się do stolicy, gdzie dostał pracę w Teatrze Narodowym. Zaczął też częściej pojawiać się na ekranach. Zagrał między innymi w "Komisarzu Aleksie", "Pierwszej miłości", "M jak miłość" oraz w "Ranczu". Dwa lata temu mogliśmy go oglądać w thrillerze "Fisheye".