Mirella Olczyk: Co słychać u Jagody z "Czterdziestolatka"?
Mirella Olczyk do dziś kojarzona jest przez widzów jako Jagoda Karwowska, córka tytułowego "Czterdziestolatka". Rola w kultowym serialu jest jej jedyną w całym artystycznym dorobku. Po zakończeniu prac na planie produkcji porzuciła aktorstwo. Ostatnio z okazji 70-lecia Telewizji Polskiej postanowiła wrócić wspomnieniami do tamtego okresu swojego życia. Okazuje się, że serialowej przygody nie wspomina miło.
Jagoda w "Czterdziestolatku" to jedyna rola, jaką zagrała Mirella Olczyk. Rodzice dziewczyny, którzy o tym, że ich córka wystąpi w popularnym serialu, dowiedzieli się, kiedy Mirella miała już podpisany kontrakt, kategorycznie zabronili jej kontynuowana kariery aktorskiej. "Bali się o mnie. Nie chcieli, żeby filmowy blichtr zawrócił mi w głowie" - wspomina. Ciekawostką jest, że Mirella Olczyk nie była pierwszą dziewczyną wcielającą się w Jagodę. Zastąpiła w tej roli Grażynę Woźniak, która grała córkę inżyniera Stefana Karwowskiego w trzynastu pierwszych odcinkach "Czterdziestolatka".
Mirella wystąpiła zaledwie w ośmiu odcinkach serialu, a zarobione wtedy pieniądze wpłaciła na... malucha - samochód, który w latach 70. ubiegłego wieku był marzeniem większości Polaków. Auto wylosowała dopiero kilka lat później, ale do dziś żartuje, że dzięki "Czterdziestolatkowi", zdobyła nie tylko popularność, ale też swój pierwszy samochód.
Choć Mirella Olczyk otrzymała po zagraniu w "Czterdziestolatku" mnóstwo propozycji od reżyserów, nigdy z nich nie skorzystała. Co prawda myślała o tym, by zostać zawodową aktorką, została nawet przyjęta jako wolny słuchacz do łódzkiej szkoły filmowej, ale ciąża uniemożliwiła jej uczestniczenie w zajęciach i po niespełna roku nauki zrezygnowała ze swoich planów. Urodziła córkę, dwa lata później została mamą bliźniąt i poświęciła się wychowywaniu dzieci oraz studiom na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Aktorstwo wciąż jednak ją pociągało. Kiedy jej dzieci trochę podrosły, została... mimem i występowała przez pewien czas na scenie Teatru Żydowskiego.
Ostatnio aktorka postanowiła o sobie nieco przypomnieć. Gwiazda zdecydowała się wziąć udział w Wielkim Teście o historii Telewizji Polskiej, choć sama nie do końca miło wspomina pracę na planie kultowej produkcji TVP. Olczyk otwarcie wyznała w jednym z wywiadów, że nie lubiła swojej bohaterki, a występy w serialu przyniosły jej sporo kłopotów szczególnie w szkole.
"W szkole nie przyznawałam się, że gram w serialu. Któregoś razu miałam do wyboru: pójście na plan albo napisanie klasówki z chemii. Wybrałam klasówkę. Przyjechał kierownik produkcji, poprosił mnie na plan i wtedy wszystko się wydało. I wtedy, jeśli byłam proszona do odpowiedzi, to już jako gwiazda. Zwłaszcza pani od geografii starała się mi to gwiazdorstwo wytępić — byłam na każdej lekcji pytana, na każdej lekcji dostawałam tę samą ocenę. Dlatego w paru ujęciach mam rozłożony atlas do geografii i zakuwam tę geografię. Albo w odcinku dotyczącym Szekspira poprosiłam reżysera, żeby zamienił, że dostałam pałę nie z matematyki, ale — zgodnie z prawdą — kolejną pałę z geografii" - wspomniała w rozmowie z Onetem.
Sama praca na planie wydawała jej się mocno irytująca. Miała poczucie, że na planie nie wszyscy przygotowani są perfekcyjnie do swoich zadań.
"Wydawało mi się, że przychodzą tam ludzie nieprzygotowani, bo np. co chwilę zmieniano światło, więc percepcja dziecka czy osoby, która nie wie, jak pracuje się na planie filmowym, prowadzi na manowce" - mówiła.